Kupujesz bilet przez internet? Pamiętaj, by zabrać ze sobą dokument tożsamości
Gdy kupujemy bilet kolejowy w kasie, nikt nas o dowód nie pyta. Kupując przez internet musimy nie tylko podać swoje nazwisko, ale też w czasie kontroli okazać dowód osobisty. Względy bezpieczeństwa, tłumaczą kolejarze. Głos w sprawie zabrał prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
08.01.2020 | aktual.: 08.01.2020 21:15
Znają to wszyscy, którzy bilety na pociąg kupują przez internet. Gdy podchodzi konduktor, trzeba pokazać najpierw bilet w telefonie, a w drugiej ręce już trzymać dowód tożsamości. A jeśli pasażer nie ma dowodu, to biada mu, bo posiadany bilet staje się nic nie wart. Bilet elektroniczny może być przesłany do dowolnej liczby osób, więc dowód jest niezbędny, by ustalić, czy posługuje się nim tylko jeden pasażer - przekonują przewoźnicy.
My, pasażerowie, chyba już przywykliśmy do tego, że bilet elektroniczny idzie w tandemie z dowodem (dodajmy – prawdziwym dowodem, bo już zdjęcie dokumentu nie zostanie zaakceptowane). Zajmujący się na co dzień ochroną danych osobowych adwokat dr Paweł Litwiński przemyślał temat i uznał, że to jednak nie jest w porządku, że kupujący bilet przez internet najpierw musi podać imię i nazwisko, a później wylegitymować się w trakcie kontroli. W 2018 r. wniósł do Urzędu Ochrony Danych Osobowych skargę, w której zakwestionował wymóg pokazywania dokumentu tożsamości.
Pomijając, że jest to lekko uciążliwe dla pasażerów, prawnik przywołał również uzasadnienie wynikające z przepisów: dane osobowe mogą być przetwarzane tylko w zakresie, który jest niezbędny dla osiągnięcia celu, w jakim zostały zebrane. Upraszczając – jeśli cel ten można bez nadmiernych trudności osiągnąć w inny sposób, to dane nie powinny być przetwarzane – czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
A skoro sprzedaż biletów w kasie nie wymaga podawania danych osobowych, to tak samo powinno być przy e-biletach.
PKP Intercity odpierało zarzuty, przekonując, że podanie imienia i nazwiska jest konieczne, aby zweryfikować, czy bilet jest autentyczny i czy nie posługuje się nim kilka osób. Dodajmy, że choć skarga dotyczyła konkretnie tej spółki kolejowej, to większość przewoźników wymaga "podparcia" biletu elektronicznego dokumentem tożsamości.
Prezes UODO stanął po stronie przewoźnika i uznał, że w tej konkretnej sytuacji przetwarzanie danych osobowych jest niezbędne z prawnie uzasadnionych interesów, tak by zapobiec oszustwom. W uzasadnieniu podkreślono, że interes ten należy rozumieć szeroko – jako interes gospodarczy, faktyczny i prawny.
Dr Paweł Litwiński jest zawiedziony tym, że prezes UODO nie stanął po stronie pasażerów, lecz wielkiej firmy, która przecież tak powinna zorganizować wewnętrzne procesy, by były one jak najmniej uciążliwe dla klientów.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że to rozwiązanie jest wygodne dla PKP. Pytanie tylko, czy to uzasadnia ingerencję w naszą prywatność. Moim zdaniem nie, ale zależało mi na tym, by UODO zważył interes przewoźnika z interesem pasażera. Niestety nadal nie wiem, dlaczego potrzeba zabezpieczenia transakcji jest ważniejsza – powiedział.
Jak informuje "DGP", Litwiński nie zamierza skarżyć decyzji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl