Lasy Państwowe igrają z ogniem
Lasy Państwowe podzieliły zakup terminali komputerowych tego samego typu na kilkaset małych przetargów. Nie szkoda papieru?
11.12.2007 09:01
Lasy Państwowe (LP) chcą kupić 5,5 tys. tzw. rejestratorów leśniczego (przenośnych komputerów naręcznych) za blisko 40 mln zł. Jednak zamiast jednego dużego przetargu na sprzęt organizują... kilkaset małych (według informacji "PB", zostanie ogłoszonych ponad 400 przetargów!). Po co, skoro w jednym przetargu leśnicy mogliby uzyskać znacznie większe rabaty? Dyrekcja LP twierdzi, że postępuje zgodnie z prawem. Jednak, zdaniem części oferentów, podział przetargu ma służyć utrudnieniu uczciwej konkurencji i zakupowi jak największej partii komputerów od wybranego wcześniej producenta.
Małe jest wielkie
Wybieg dzielenia zamówień na części urzędnicy stosują często, żeby uprościć procedury i ograniczyć możliwość protestowania potencjalnym oferentom. Czasem w ten sposób chcą tylko ułatwić sobie życie. Innym razem bronią się przed nieuzasadnionym torpedowaniem zamówienia przez nadgorliwe firmy. Bywa jednak też tak, że podział ma służyć ustawieniu przetargów pod konkretną firmę. Dlatego takich praktyk zabrania art. 32 ust. 2 ustawy Prawo zamówień publicznych.
_ Powyższy przepis ma zapobiegać sytuacjom, w których zamawiający, chcąc ominąć ustawowe procedury, dzieli jedno duże zamówienie na dwa lub więcej zamówień o mniejszej wartości każdego z nich _ - tłumaczy Anita Wichniak-Olczak, rzeczniczka Urzędu Zamówień Publicznych (UZP).
Robienie kilkuset przetargów na ten sam produkt zamiast jednego nie znajduje też uzasadnienia ekonomicznego - w jednym postępowaniu o dużej skali można uzyskać znacznie lepsze ceny niż w małych przetargach.
LP jednak w swoim postępowaniu nie widzą niczego złego.
_ Taki sposób zakupu został wybrany przez dyrekcję. Przetargi są uczciwe, każdy może w nich wystartować _- mówi Mariusz Błasiak, naczelnik działu IT leśników.
Alina Niewiadomska, kierownik działu zamówień publicznych LP, dodaje, że zakaz dzielenia zamówień nie dotyczy LP, bo nie stosuje się go w przypadku, gdy poszczególne zakupy organizują na własne potrzeby jednostki zamawiającego, które są samodzielne finansowo. A takie są nadleśnictwa, które organizują poszczególne przetargi na sprzęt dla leśników.
"A więc nie jest to dzielenie zamówienia w celu omijania przepisów ustawy" - napisała do nas Alina Niewiadomska.
Podkreśla, że zarzuty o utrudnianie uczciwej konkurencji są bezpodstawne.
Mydlenie oczu
Faktem jednak jest, że wcześniej LP dwukrotnie próbowały kupić rejestratory leśniczego w dużym przetargu - ostatni zorganizowano w 2005 r. na 3 tys. takich urządzeń. Przetargi padły z powodu protestów. LP postanowiły więc najpierw zamówić oprogramowanie do tych komputerów przygotowane specjalnie dla leśników. Za 3,6 mln zł zlecenie z wolnej ręki otrzymała firma Handsoft - maleńka spółka, która wówczas nie miała nawet własnego szyldu w siedzibie (dzieliła biuro z kancelarią radców prawnych). Kontrowersje opisaliśmy ("PB" z 16 marca 2006 r.), bowiem to samo oprogramowanie giełdowy Emax (obecnie Sygnity) chciał zrobić kilkakrotnie taniej (za 600 tys. zł). Wówczas nasi informatorzy podejrzewali, że Handsoft opracuje program pod konkretny komputer, żeby ukierunkować późniejsze duże dostawy sprzętu. Mariusz Błasiak zapewniał, że LP dopilnują, by przetarg na sprzęt był uczciwy, a aplikacja działała na kilku różnych urządzeniach.
_ I działa. Przetestowaliśmy ją na wielu komputerach _ - mówi naczelnik.
Mariusz Zielke
Puls Biznesu