Legimi - polska aplikacja, chce zmienić rynek książki

Twórcy Legimi lubią porównywać się do Spotify. Za pomocą swojej aplikacji sprzedali już 260 tys. książek i twierdzą, że ich produkt stanowi rozwiązanie problemu piractwa. Teraz oferują czytnik e-booków za złotówkę.

Obraz
Źródło zdjęć: © WP.PL | Legimi

Pierwszy start tego biznesu nie był zbyt udany. Zaprotestowali wydawcy książek i trzeba było usiąść do dalszych rozmów. – Nic dziwnego. To był eksperyment, byliśmy numerem jeden na świecie. Musieliśmy przekonać wydawców, ale znaleźliśmy oparcie w Polskiej Izbie Książki i się udało - mówi Mikołaj Małaczyński, prezes zarządu i współzałożyciel Legimi.

Legimi to aplikacja służąca do kupowania książek, w której można wykupić też stały abonament. Za comiesięczną kwotę klient uzyskuje wówczas dostęp do określonej liczby książek. Dzięki współpracy z operatorami telefonii komórkowej opłatę tę można płacić razem z abonamentem telefonicznym. Od 3 sierpnia w ofercie abonamentowej będzie dostępny również czytnik inkBOOK 6'' E Ink Carta za 1 zł. Trzeba tylko podpisać umowę na dwa lata i opłacać abonament w wysokości niecałych 50 zł.

- Atutem tego sprzętu jest to, że jego kompletny serwis jest dostępny w Polsce. Pod względem parametrów nie ustępuje on produktom Amazona - mówi Mikołaj Małaczyński, prezes zarządu i współzałożyciel Legimi. - Decyzja o wprowadzeniu tej oferty wynika też z pozytywnych doświadczeń z innymi czytnikami z systemem Android. Nasi klienci często korzystali z aplikacji Legimi i polecali ją znajomym - dodaje.

Ale Legimi dostępne jest nie tylko na specjalne czytniki e-booków. Można z niej korzystać również na tabletach i telefonach. Firma chwali się, że aplikację pobrano już milion razy. Jednak książek za jej pośrednictwem sprzedano cztery razy mniej, czyli około 260 tys.

- Liczba ta nie uwzględnia książek darmowych oraz tych, które klienci ściągnęli, ale ich nie przeczytali - wyjaśnia Małaczyński. - Około 100 tys. użytkowników korzysta z aplikacji regularnie – dodaje.

Prezes Legimi podkreśla też, że oferta abonamentowa, z której skorzystało 30 tys. klientów jest już na niewielkim plusie. Firma płaci za prawa autorskie tylko rzeczywiście przeczytanych książek, a opłaty pobiera od klientów regularnie. Teoretycznie najbardziej więc opłaca jej się, gdy użytkownicy nie czytają książek.

- Nie określiłbym tego w ten sposób - protestuje Małaczyński. - To jest element naszego modelu biznesowego, analogiczny do znanego z siłowni czy restauracji typu "jedz ile chcesz". Wiemy ile nasi czytelnicy średnio czytają książek i na tej podstawie możemy ustalić odpowiednie opłaty.

Zresztą, jak podkreśla prezes Legimi opłaty za prawa autorskie wcale nie są największym kosztem działania jego firmy. O wiele większe środki, rzędu 10 mln zł, pochłonęły inwestycje w infrastrukturę informatyczną. Chodzi o to, by stworzyć system bezpieczny i oferujący określone funkcjonalności dla czytelników i wydawców. Do tego dochodzi stały rozwój urządzeń mobilnych, do których trzeba dostosowywać aplikację.

- Legimi zaczynał od klasycznych czytników z technologią elektronicznego papieru. W trakcie naszej egzystencji pojawił się fenomen iPada. Później powiększyły się ekrany smartfonów. Telefon z dużym ekranem według Amerykanów jest przyszłością książki – mówi Małaczyński.

A jakie książki czytają Polacy na Legimi? Dominują cztery kategorie: kryminały, fantastyka, obyczajowe i romanse.

- Hitem ostatnich miesięcy była książka "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego". Wcześniej takim bestseller stanowiła biografia Steve'a Jobsa.

Obecnie w ofercie Legimi jest ponad 10 tys. tytułów. A jak wykazują badania to właśniekłopoty z dostępnością e-booków oraz ich wysoka cena stanowią główne przyczyny piractwa. Małaczyński jest przekonany, że Legimi jest w stanie pomóc w zwalczaniu tego zjawiska, tak jak Spotify przyczyniło się do ograniczenia skali ściągania nielegalnej muzyki.

Wybrane dla Ciebie

Sensacja wśród turystów. W Tatrach mają nosić swoje odchody w workach
Sensacja wśród turystów. W Tatrach mają nosić swoje odchody w workach
Polacy kochają jej smak. Ulubiona ryba może zniknąć ze sklepów
Polacy kochają jej smak. Ulubiona ryba może zniknąć ze sklepów
Sprawdzili kilkanaście piekarników. Oto wyniki kontroli
Sprawdzili kilkanaście piekarników. Oto wyniki kontroli
Praca dla Polaków w Niemczech. Oto ile płacą za robotę przy bydle
Praca dla Polaków w Niemczech. Oto ile płacą za robotę przy bydle
Klienci rzucili się po nową kolekcję. Tłumy w Ikei. Sieć zabiera głos
Klienci rzucili się po nową kolekcję. Tłumy w Ikei. Sieć zabiera głos
Praca w Krakowie. Płacą nawet 20 tys.zł kierowcy
Praca w Krakowie. Płacą nawet 20 tys.zł kierowcy
Zmiany w prawie. Od nowego roku zakazy dotyczące ogrodzeń i bram
Zmiany w prawie. Od nowego roku zakazy dotyczące ogrodzeń i bram
Pięć zawodów przyszłości. Ci pracownicy mają być rozchwytywani
Pięć zawodów przyszłości. Ci pracownicy mają być rozchwytywani
Dramatyczna sytuacja na rynku ziemniaków. "Są sprzedawane za bezcen"
Dramatyczna sytuacja na rynku ziemniaków. "Są sprzedawane za bezcen"
Te naczynia z Pepco groźne dla zdrowia. Kupiłeś? Zniszcz lub zwróć
Te naczynia z Pepco groźne dla zdrowia. Kupiłeś? Zniszcz lub zwróć
Nastolatek wyłudził 600 tys. zł. Zakładał garnitur i udawał adwokata
Nastolatek wyłudził 600 tys. zł. Zakładał garnitur i udawał adwokata
Podhalański Patrol Budowlany. Tak walczą z patodeweloperką w Zakopanem
Podhalański Patrol Budowlany. Tak walczą z patodeweloperką w Zakopanem