Lek ratujący życie zbyt drogi dla budżetu. Wcześniaki muszą radzić sobie same
Finansowanie leku Synagis wcześniakom urodzonym po 28. tygodniu ciąży może być "znacznym obciążeniem budżetu" - uważa Ministerstwo Zdrowia. I odmawia refundacji.
O sprawie poinformowała "Gazeta Wyborcza". Chodzi o lek, który chroni przed groźnym dla życia wcześniaków wirusem RS.
Jak tłumaczy gazeta, wirus uaktywnia się jesienią i atakuje niemal wszystkie małe dzieci. Jednak dla dzieci, które urodziły się w terminie, najczęściej nie jest groźny. Inaczej jest w przypadku wcześniaków, dla których jest śmiertelnym zagrożeniem (wirus powoduje infekcje dróg oddechowych). 40 proc. wcześniaków dotkniętych wirusem RS trafia na oddział intensywnej terapii.
Zobacz też: Retinopatia wcześniaków
Żeby uchronić przedwcześnie urodzone dzieci przed RS trzeba podać mu przeciwciało - wspomniany lek Synagis.
"Jednak Polska jako jeden z nielicznych krajów UE refunduje ten lek tylko skrajnym wcześniakom urodzonym przed 28. tygodniem ciąży. To około 1 300 dzieci rocznie" - czytamy w "GW".
Pozostałe wcześniaki będą musiały dawać sobie radę same. A tych każdego roku jest ok. 3 500. Lekarze chcą, żeby państwo refundowało lek także wcześniakom urodzonym do 32. a nawet 35. tygodnia ciąży. Argumentują, że ma znaczący wpływ na ich zdrowie przedwcześnie urodzonych dzieci i może je ustrzec przed np. niewydolnością płuc w przyszłości.
Jednak resort zdrowia odmawia refundacji. "Rozszerzenie populacji może stanowić znaczne obciążenie dla budżetu płatnika publicznego" - tłumaczy ministerstwo cytowane przez "GW".
Na refundację leku resort wydaje 23 mln zł rocznie. Gdyby objęła leki dla wcześniaków urodzonych do 32. tygodnia ciąży, Ministerstwo Zdrowia musiałoby na nią wydać o 57 mln zł więcej. Po obniżce, którą producent Synagisu wprowadził właśnie ze względu na to, by przekonać MZ do rozszerzenia refundacji, lek kosztuje 3,5 tys. zł za dawkę (wcześniej - 5 tys. zł). Jak tłumaczy dziennik, Synagis powinien być podawany niemowlakom po jednej dawce przez pięć miesięcy od października, co oznacza wydatek rzędu 17,5 tys. zł.