Lekkie pogorszenie nastrojów
Czwartkowa sesja na globalnych rynkach finansowych przyniosła wyhamowanie obserwowanych we wcześniejszych trzech dniach handlu bardzo silnych wzrostów.
O godz. 16:43 paneuropejski indeks akcyjny DJ Stoxx 600 co prawda rósł o 0,74%, ale jego zwyżka była wyraźnie mniejsza od tej zanotowanej w okresie poniedziałek-środa (+1,80%, +1,35%, +2,74%), a także wtedy jego amerykański odpowiednik, czyli S&P 500, nie tylko nie znajdował się powyżej kreski, ale wręcz spadał, choć jedynie o 0,04%. W tym samym momencie, na rynku walutowym i towarowym, zmiany cen były jedynie symboliczne - indeks dolarowy spadał o 0,03%, a indeks Reuters/Jefferies CRB szedł w dół o 0,08% Łatwo było zauważyć, że inwestorzy otrzymując sprzeczne sygnały, nie za bardzo chyba wiedzieli w którym kierunku ruszyć z transakcjami, czy dalej kupować akcje i surowce, czy też może przystąpić do realizacji zysków. I trudno się im dziwić. Wyniki kwartalne JPMorgan Chase były lepsze od prognoz, podobnie zresztą jak dane z USA o "tygodniowym bezrobociu", ale rozczarowały doniesienia z sektora wytwórczego okręgu Filadelfii za lipiec i wyniki kwartalne Nokii. Jednym słowem pat fundamentalny.
Analogicznie do światowych rynków akcyjnych, atmosfera panowała także na warszawskim parkiecie. Indeks WIG20 zakończył czwartkowy handel na 0,06% plusie rosnąc do 1913,86 pkt, choć należy odnotować, że jeszcze przed godz. 16:00, udało mu się dotrzeć nawet do poziomu 1930,63 pkt. Jeśli chodzi o najszerszy wskaźnik GPW, czyli WIG, to także w jego przypadku nastąpił dziś wzrost o 0,06%.
Przedstawione o godz. 14:00 przez GUS dane o płacach w sektorze przedsiębiorstw za czerwiec pokazały ich wzrost r/r o 2,0% wobec prognozowanej na rynku zwyżki o 2,4%. Z kolei doniesienia o 1,9% spadku w tym samym miesiącu zatrudnienia pokryły się z oczekiwaniami analityków.
Marek Nienałtowski
główny analityk
Money Expert S.A.