Lepsze nastroje po słowach Bernanke
Początkowa faza piątkowej sesji przebiegła pod znakiem niewielkiej dominacji niedźwiedzi, co w kontekście czwartkowych spadków za oceanem nie powinno stanowić dużego zaskoczenia. Sytuacja była jednak o tyle ciekawa, że na tle wiodących rynków Eurolandu zachowywaliśmy stoicki spokój.
29.08.2011 | aktual.: 29.08.2011 08:35
Warto bowiem podkreślić, że w miarę upływu czasu niedźwiedzie na Starym Kontynencie czuły się w piątek coraz pewniej. My jednak nie podzielaliśmy tej pewności, chwilami inicjując również akcje w całkowicie przeciwnym kierunku. Można zatem stwierdzić, że przez znaczną część piątkowej sesji wykazywaliśmy się ogromną niezależnością na tle słabego Eurolandu.
W konsekwencji kontrakty przetestowały niemalże znany nam już obszar cenowy: 2299 – 2305 pkt (maksimum uplasowało się na poziomie 2303 pkt).
Po nieco rozczarowujących danych z USA sytuacja zaczęła się jednak u nas normalizować (czyli na GPW podaż również zaczęła z większym przekonaniem inicjować działania rynkowe). Dla formalności należy jednak zaznaczyć, że już w rejonie 2299 – 2305 pkt (do konfrontacji doszło tutaj około godziny 11.00) popyt musiał uznać wyższość swojego przeciwnika. Od tego momentu kontrakty sukcesywnie traciły na wartości, choć trudno oczywiście porównywać skalę tej przeceny z niezwykle silną wyprzedażą jaka miała miejsce chociażby na rynku niemieckim.
Ostatecznie skala przeceny również u nas zaczęła się powiększać, choć kupujący dość aktywnie przeciwstawiali się cały czas nasilającej się presji podażowej.
Końcówka sesji przebiegła jednak pod znakiem odreagowania wzrostowego. Duży wpływ miały tutaj słowa wypowiadane przez Bena Bernanke. Szef FED zakomunikował bowiem, że sytuacja amerykańskiej gospodarki jest gorsza niż spodziewano się tego na początku roku, ale nie na tyle zła, by już w tym momencie uruchamiać kolejne narzędzia stymulujące rozwój gospodarczy. Te decyzje zostały odłożone w czasie i istnieje pewne prawdopodobieństwo, że zostaną podjęte (choć nie wiadomo do końca jakie) pod koniec września w trakcie dwudniowego posiedzenia FOMC.
Inwestorzy handlujący na FW20U11 kończyli zatem dzień w dość optymistycznych nastrojach (zamknięcie wypadło na poziomie 2290 pkt, co stanowiło wzrost wartości kontraktów wynoszący ponad 0.5%).
Układ techniczny wykresu nie uległ jednak zmianie. Bykom nie udało się bowiem sforsować zapory podażowej: 2299 – 2305 pkt (maksimum uplasowało się na poziomie 2303 pkt), nie wspominając już o zaznaczonej na wykresie strefie oporu Fibonacciego: 2340 – 2346 pkt. Wydaje się, że dopiero zanegowanie tego ostatniego przedziału (wraz przebiegającą tutaj median line) należałoby potraktować jako dość istotne wydarzenie techniczne „wprowadzające” kontrakty na ścieżkę nieco stabilniejszego ruchu wzrostowego. Dość istotną rolę (w ujęciu krótkoterminowym) przypisałbym zatem obecnie strefie: 2340 – 2346 pkt.
Aktualnym wsparciem pozostaje natomiast zakres: 2209 – 2213 pkt. Jest to co prawda również krótkoterminowa zapora cenowa, niemniej następstwem jej przełamania mógłby być nawet test kluczowego wsparcia: 2055 – 2065 pkt zbudowanego na bazie projekcji symetrycznej formacji XABCD.
Można zatem podsumować ten wątek i stwierdzić, że z punktu widzenia ujęcia krótkoterminowego czynnikiem mogącym zaważyć o przebiegu kolejnych sesji rynkowej powinien okazać się wynik konfrontacji uzyskany w rejonie: 2340 – 2346 pkt, bądź 2209 – 2213 pkt.
Nie ukrywam, że nieco większe szanse przypisywałem ostatnio bykom, ale kupujący nie byli niestety w stanie sforsować znanej nam już zapory cenowej: 2299 – 2305 pkt. Popyt nie potwierdził zatem, że jest w stanie powalczyć o kolejne, wyżej plasujące się półki cenowe. Obecnie zwróciłbym jednak głównie uwagę na przedział cenowy: 2340 – 2346 pkt, ze sforsowaniem którego także może być spory problem.
Opracowanie:
Paweł Danielewicz
Analityk Techniczny
DM BZ WBK