Lewiatan: system przetwarzania elektrośmieci pełen patologii

System przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w Polsce jest pełen patologii, dominuje w nim szara strefa, a projekt ustawy, który jest w Sejmie, tylko go utrwali - uznali uczestnicy wtorkowego spotkania z prasą w siedzibie Konfederacji Lewiatan.

12.05.2015 21:10

Organizacja pracodawców domaga się zaostrzenia regulacji dotyczących kontroli firm zajmujących się recyklingiem, monitoringu tego, co dzieje się z zużytym sprzętem, a także powołania bardziej efektywnego systemu zarządzania zbiórką odpadów elektrycznych i elektronicznych. Chciałaby, aby nowa ustawa uwzględniła część ich pomysłów.

Uczestnicy spotkania mocno skrytykowali też ideę wprowadzenia opłaty depozytowej w wys. 20 zł przy zakupie nowego sprzętu. Taki koszt ponosiłby klient kupujący np. nową lodówkę, ale nie oddający w zamian starej. Przypomnieli, że już teraz producenci ponoszą koszty gospodarowania odpadami, który wliczają w cenę nowego sprzętu AGD. Ich zdaniem kolejna opłata nie dość, że będzie dublowała koszty, to uderzy przede wszystkim w ludzi młodych, którzy właśnie się urządzają.

"Dosypanie pieniędzy (poprzez opłatę depozytową) do źle działającego systemu absolutnie nie jest w stanie go naprawić. Ten system dalej będzie źle działał - tyle, że będzie marnował jeszcze więcej pieniędzy" - argumentował Mateusz Walewski, ekonomista z PWC.

Dyrektor generalny CECED Polska - Związku Pracodawców AGD Wojciech Konecki zwrócił uwagę, że obecnie system przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego przynosi ogromne zyski 3-4 firmom wprowadzającym go na rynek. Ci producenci i importerzy według niego korzystają z luk prawnych, które cały system sprowadzają do nadużyć, m.in. takich jak handel fałszywymi świadectwami o przetworzeniu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego.

Eksperci "Lewiatana" wskazali także, że niektóre organizacje odzysku poprzez dywidendy dla udziałowców wyprowadzają z systemu recyklingu pieniądze wpłacane przez producentów na rzecz ochrony środowiska.

Wyrazili obawę, że znajdujący się w Sejmie projekt ustawy utrwali obecny system na kolejne lata. Według nich zabrakło tam narzędzi, mogących poprawić jego funkcjonowanie.

Pracodawcy postulują, by organizacje odzysku odpadów działały na zasadzie "not for profit", czyli prowadziły działalność gospodarczą, ale nastawioną jedynie na realizację zadań określonych statutem - w ich przypadku zbiórkę i przetwarzanie zużytego sprzętu. Chcą także wzmocnienia uprawnień organów kontrolnych wobec firm zajmujących się recyklingiem, poprzez m.in. wprowadzenie niezapowiedzianych wizyt, czy nawet kontroli krzyżowych, prowadzonych przez różne urzędy, np. Generalną Inspekcję Ochrony Środowiska i Urząd Skarbowy. Dobrym rozwiązaniem w ich przekonaniu byłby ponadto elektroniczny system monitoringu, który wykazałby, co stało się z zużytym sprzętem oraz gdzie trafiły pieniądze przeznaczone na jego utylizację.

Jak zauważył Jan Tokarski z PWC, jeden z autorów raportu nt. zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w Polsce, projekt ustawy nie realizuje celów dyrektywy UE. Nie dziwił się więc, że Komisja Europejska pod koniec kwietnia pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości za niewdrożenie przepisów dot. recyklingu elektrośmieci i wnioskuje o karę. "To postępowanie nie zakończy się automatycznie w chwili uchwalenia jakiejkolwiek ustawy. Jeżeli Trybunał Sprawiedliwości dojdzie do przekonania, że uchwalona ustawa nie realizuje dyrektywy i będzie nieskuteczna, nie będzie chroniła środowiska naturalnego, kary na Polskę, które zostały zaproponowane, mogą być zasądzone i problem się wcale nie zakończy" - zauważył.

Polska powinna była wprowadzić zapisy dyrektywy już w lutym 2014 roku. KE wnioskuje o karę w wysokości ponad 71 tys. euro dziennie.

Komisja Europejska wskazuje, że zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny (ZSEE), taki jak komputery, telewizory, lodówki i telefony komórkowe, stanowi jeden z najszybciej rosnących strumieni odpadów w UE - od około 9 mln ton wytworzonych w 2005 r. do przewidywanych ponad 12 mln ton w roku 2020.

Wiceszefowa sejmowej komisji środowiska Ewa Wolak (PO) powiedziała we wtorek PAP, że gdy wiceminister środowiska Janusz Ostapiuk przedstawił rządowy projekt ustawy podkreślał, że nie jest to projekt marzeń, ale pozwoli gospodarować odpadami elektrycznymi i elektronicznymi, i przyniesie korzyści dla środowiska.

W ocenie posłanki dobrze by jednak było, gdyby zgłoszono poprawkę pozwalającą na niezapowiedziane kontrole. Natomiast proponowany przez pracodawców system monitoringu elektroodpadów według niej byłby bardzo kosztowny i ktoś musiałby przejąć nad nim odpowiedzialność.

Wolak przeciwna jest pomysłom wprowadzenia opłaty depozytowej, których - jak przypomniała - nie ma w ustawie.

Według KE zużyte odpady elektryczne i elektroniczne to złożona mieszanina materiałów i komponentów, które mogą powodować poważne problemy dla środowiska i zdrowia, jeżeli odpowiednio się ich nie zagospodaruje. Komisja wskazuje też, że produkcja nowoczesnej elektroniki wymaga wykorzystania rzadkich i drogich zasobów (np. do jej produkcji wykorzystuje się ok. 10 proc. światowych zasobów złota), a zatem recykling tych urządzeń przynosi oczywiste korzyści.

Nowa unijna dyrektywa ma zapobiec negatywnym skutkom dla środowiska wskutek wzrostu tego strumienia odpadów. Oprócz ustalenia celów dotyczących zbiórki zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, nowe zasady ułatwiają też państwom UE spełnianie wymogów dotyczących rejestrowania i sprawozdawczości oraz zapewniają lepsze narzędzia do bardziej skutecznego zwalczania nielegalnego eksportu odpadów. Zawiera także zachęty dla producentów do lepszego projektowania sprzętu elektrycznego i elektronicznego, a tym samym ułatwienia recyklingu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)