Łgarze na Madagaskar
Nie chcesz mieć kłopotów w pracy, naucz się walczyć z kłamstwem.
19.07.2012 | aktual.: 17.06.2014 09:52
Forum Obywatelskiego Rozwoju przedstawiło raport na temat skali zjawiska niesłusznych skazań w sądach. Problemem są niedostateczne kompetencje pracowników sądu, prokuratorów i sędziów, ale również składanie fałszywych zeznań i brak skutecznych procedur ich weryfikacji. Mówiąc prościej – ludzie kłamią, kłamstwa te nie są wykrywane, cierpią niewinni ludzie.
Na pewno znasz kilka osób (może wręcz jesteś taką osobą), które tego doświadczyły w życiu zawodowym. Ktoś coś powiedział, tu rzucił pomówienie, tam rzucił półprawdę i odpłynęła w dal szansa na awans, na podwyżkę, na objęcie prestiżowego projektu lub dobra opinia. W szybkim świecie biznesu rzadko kto ma czas i ochotę, by zadać sobie trud i sprawdzać prawdziwość wszystkiego co słyszy. Jest to zresztą całkiem rozsądne zachowanie, gdy – statystycznie – suma korzyści przekracza koszty błędów popełnionych przez kłamstwa.
Statystyka statystyką, ale zwykle wystarcza jedna taka wpadka, by praca stała się koszmarem, a dalsza kariera utknęła w martwym punkcie. Dlatego z kłamstwem biurowym trzeba walczyć. Sposobów jest wiele, w praktyce warto opanować trzy: najmniej osobisty, najprostszy i bezczelny.
To nic osobistego
Najmniej osobisty sposób walki z kłamstwem nosi nazwę „Rzuć wyzwanie, ale pozwól się wycofać”. Na przykład: grafik mówi, że twoja propozycja nowej reklamy jest przestarzała, a ty masz całkowitą pewność że tak nie jest. Twoja odpowiedź powinna brzmieć mniej więcej tak: „Być może tak jest. Ostatnio czytałem wypowiedź jakiegoś dyrektora, chyba to było na , że użył podobnego pomysłu i zarobił sporo pieniędzy. Czytałeś to?”. Nie zgadzasz się na tę wypowiedź, rzucasz wyzwanie (testujesz czy grafik faktycznie tak uważa, czy po prostu jest ci niechętny) i jednocześnie dajesz możliwość wycofania się z twarzą z ewentualnego kłamstwa. Oczywiście, w tym momencie również kłamiesz – przynajmniej pod względem formalnym, jest to bowiem kłamstwo nie do wykrycia, z którego zawsze możesz wybrnąć zwrotem „Nie pamiętam dokładnie”. Ten sposób likwidacji kłamstwa jest najmniej osobisty, ponieważ ani nie podważasz kompetencji osoby która kłamie, ani nie zarzucasz jej mijania się z prawdą. Jest to zachowanie typowo defensywne, które
odpowiednio przeprowadzone nie powinno przysporzyć ci większych kłopotów ani nowych wrogów.
- Z badań, ale też z własnego doświadczenia wiem, że łgarz szybciej wycofa się z kłamstwa, jeżeli nie będzie się to dla niego wiązało z utratą honoru, autorytetu, twarzy – mówi Kamila Warska, psycholożka i trenerka negocjacji z firmy szkoleniowej Life Consensus. – Kiedy urazimy jego dumę, będzie szedł w zaparte. I pewnie nigdy nam nie wybaczy doznanego upokorzenia. A to – szczególnie jeśli ten człowiek ma w firmie jakąś władzę – źle wróży naszej karierze.
Prosto z mostu
Najprostszy sposób walki z kłamstwem polega na zażądaniu jego fizycznego dowodu w najprostszej możliwej formie – i to natychmiast. Jeśli ktoś mówi, że się spóźniasz do pracy – niech pokaże wykaz aktywacji twojej karty magnetycznej lub zestawienie z listy obecności. W przeciwnym razie na miejscu oświadczysz, że są to puste słowa, które mogą być kłamstwem. Jeśli ktoś mówi, że wydajesz zbyt dużo pieniędzy na podróże do klientów – niech pokaże firmowy regulamin dotyczący właściwych stawek transportu. Jeśli twój projekt jest uznany za nieprzynoszący korzyści – niech przedstawi zestawienie wszystkich projektów w firmie i gdzie na tym tle znajduje się twój projekt.
Kluczowe w tym sposobie jest żądanie „pokaż natychmiast”. Od momentu postawienia kłamliwego zarzutu do momentu jego rozwikłania sytuacja jest oficjalnie neutralna (niewinność jest utrzymana, ale zarzut nie jest obalony), ale w praktyce samo postawienie zarzutu jest często dowodem na to, że coś jest na rzeczy. To oczywista sprzeczność logiczna (istnienie faktu nie może być dowodem na jego istnienie), ale logika w hierarchii cnót szefów, menedżerów i dyrektorów jest dość nisko. Na pewno ustępuje potrzebie powiększenia i pokazywania swojej władzy. Jeśli osoba kłamiąca nie jest w stanie przedstawić dowodu, domagaj się obalenia zarzutu. W końcu w biznesie czas to pieniądz. Kto nie potrafi szybko decydować, niech zmieni swój zawód na gorzej płatny.
- Mówiąc: pokaż natychmiast, informujemy kłamcę, że nie damy sobie w kaszę dmuchać – twierdzi Kamila Warska. - Zwykle ta pewność siebie wystarczy, by otoczenie, w tym szefostwo uznało, że prawda i racja leży po naszej stronie. Po tak zdecydowanej reakcji łgarz zacznie sobie szukać innej ofiary.
Na bezczelnego
Trzeci sposób odkrycia i zwalczania kłamstwa, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich sposobów, jest zachowaniem agresywnym. Można go podsumować następującym zdaniem: „Niech będzie po twojemu – ale ty też na tym stracisz”. Oto przykład: szef chce zabrać ci prestiżowego klienta i dać jednemu ze swoich popleczników, który twierdzi że nie obsługujesz tego klienta tak jak trzeba. Zamiast kopać się z koniem, zgódź się na to – tylko pokaż jak szef straci na tym nieco swojej władzy. Osobiście, nie że spadnie jakość obsługi, że znasz tego klienta wiele lat. Zamiast tego powiedz, że jest to jeden z niewielu klientów, których obsługa jest przyjemna i trwa niewiele czasu. Gdy dostaniesz innego klienta, będziesz pewnie spędzać więcej czasu u niego – czyli poza firmą (co może lecz nie musi być całkowitą prawdą). Szef nie będzie cię zbyt często widział, a więc odczuwana przez niego władza nad tobą zmaleje. Taki bezczelny argument spowoduje, że szef przemyśli swoją decyzję jeszcze raz. Tak czy inaczej, na tej sytuacji ty
coś wygrasz na pewno. Szef – niekoniecznie.
- Ta metoda to wyższa szkoła jazdy – nie pozostawia złudzeń Kamila Warska. – Aby użyć tego sposobu, musimy dobrze znać osobę kłamiącą, wiedzieć, na czym jemu lub jej zależy i mieć wysokie umiejętności komunikacyjne, by skutecznie pokazać, ile na tym on czy ona straci.
xxx
Wszystkie trzy sposoby można wykorzystać do tego samego zarzutu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Preferowana kolejność: taka jak przedstawienie w tekście – najmniej osobisty, najprostszy, bezczelny.
Pewnie zwróciło twoją uwagę, że żaden z tych sposobów nie odnosi się wprost do warstwy merytorycznej zarzutów. Nie jest to przeoczenie. Po prostu, merytoryczne dowodzenie niespójności i nieprawdziwości trwa zbyt długo. Sądy mają czas, by to robić – choć jeśli na czas procesu oskarżony ponosi straty moralne, zawodowe lub finansowe, to w jego interesie jest jak najszybsze oczyszczenie się z zarzutów i powrót do dotychczasowego trybu życia. Poza salą sądową straty na skutek kłamstwa są jeszcze bardziej bolesne. Nie da się z nimi normalnie pracować, dlatego nie ma czasu na ich wielotygodniowe roztrząsanie. Trzeba radzić sobie na miejscu, od ręki.
Miro Konkel, Mario Ludwiński
/AS