Łódzkim firmom odzieżowym brakuje pracowników
Firmy odzieżowe z województwa łódzkiego coraz lepiej radzą sobie na europejskich rynkach. Zachodni klienci odwracają się od tanich chińskich ubrań, co otwiera możliwości przed polskimi producentami. Do pełni sukcesu brakuje jednak chętnych do pracy.
04.09.2006 | aktual.: 15.09.2006 13:49
_ Były u mnie Rosjanki, szukały pracy. Mówiły, że wszystko potrafią uszyć, ale nawet nie sprawdziłam ich umiejętności, bo nie chcę zatrudniać nielegalnie _ - mówi właścicielka jednego z łódzkich zakładów, działającego od 18 lat. _ Gdybym mogła, z miejsca zatrudniłabym co najmniej 10 osób. Zakład pracowałby na dwie zmiany i szył 16 tys. sztuk miesięcznie, a tak szyje 4 - 6 tysięcy. Te 10 tysięcy ucieka do Bułgarii i na Węgry. _
Potwierdza to Bogusława Skowrońska, która działa w branży konfekcyjnej od 31 lat. Wcześniej pracowała w centralach handlu zagranicznego. Kiedy te przestały istnieć, założyła firmę pośredniczącą między klientami z zagranicy a łódzkimi zakładami.
_ Popyt na polskie ubrania we Francji jest ogromny _ - mówi. _ Wszyscy wycofują się już z Chin, bo boją się azjatyckich chorób. Poza tym elegancka i wyedukowana Francuzka nie włoży na siebie wyrobu z Chin, bo nie chce mieć na sumieniu dzieci pracujących w tamtejszych fabrykach _ - dodaje Bogusława Skowrońska. _ Mamy wspaniałych fachowców, którzy nie robią wszystkiego machinalnie, wyłapują i poprawiają błędy w projektach przysłanych z Francji. Chce u nas szyć coraz więcej firm z Niemiec, Anglii, Irlandii, a już zwłaszcza z Belgii. _
Tymczasem szwaczek jest coraz mniej. Nie ma już szkół odzieżowych, starsze myślą o emeryturze, a młodsze wolą pracować w nielegalnych szwalniach, gdzie szyją, co mają uszyć i od razu dostają za to pieniądze.
_ Jedna pani, która szukała pracy, gdy tylko dowiedziała się, że wypłata jest raz w miesiącu, to prawie uciekła _ - mówi właścicielka szwalni. _ Te, które przychodzą ze skierowaniem z urzędu pracy, mówią wprost, że nie chcą pracować, przyszły tylko po potwierdzenie dla urzędu. _
Dlatego coraz więcej firm szuka pracowników obcokrajowców.
_ To nie jest takie skomplikowane _ - mówi Janina Tomaszewska, z-ca dyrektora wydziału spraw obywatelskich i migracji Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego. _ Właściciel zakładu powinien zgłosić się z dokumentami poświadczającymi, że zakład działa legalnie i wystąpić z wnioskiem dotyczącym konkretnych osób. Wydajemy wtedy, ważne najczęściej przez rok, tzw. przyrzeczenie wydania pozwolenia na pracę. _
Na tej podstawie cudzoziemiec otrzymuje w swoim konsulacie wizę z prawem do pracy na czas określony. Podejmuje pracę i jednocześnie stara się o zezwolenie na pracę i pobyt czasowy.
Dziennik Łódzki