Lubelskie/ Pierwsze spółdzielcze biogazownie - w Dębowcu i Horyszowie
W Dębowcu i Horyszowie Polskim powstaną dwie pierwsze biogazownie Spółdzielni Nasza Energia z Zamościa, która stawia sobie za cel zapewnienie samowystarczalności energetycznej czterem gminom w woj. lubelskim. Mają ruszyć w przyszłym roku.
07.01.2016 15:15
Spółdzielnia Nasza Energia założona została ponad rok temu z inicjatywy zamojskiej spółki Bio Power i Elektromontażu Lublin oraz czterech gmin z powiatu zamojskiego: Sitno, Skierbieszów, Komarów-Osada oraz Łabunie. Zamierza zbudować kilkanaście niewielkich biogazowni, które zapewnią tym gminom samowystarczalność energetyczną.
"Pracujemy obecnie nad ustaleniem lokalizacji biogazowni. Pierwsze powstaną w miejscowościach Dębowiec w gminie Skierbieszów oraz Horyszów Polski w gminie Sitno. Przygotowujemy dokumentację, chcemy w tym roku uzyskać pozwolenia na budowę, a przyszłym roku je uruchomić" - powiedział w czwartek prezes Spółdzielni Nasza Energia, Ryszard Rabiega.
Biogazownie mają mieć po 0,5 MW mocy i kosztować po około 7,5 mln zł każda. "Źródłami finansowania będą głównie długoterminowe kredyty. Myślimy też o staraniu się o środki unijne, ale w przypadku ich uzyskania musielibyśmy obniżyć cenę sprzedawanej na aukcjach energii, bo takie są wymogi" - zaznaczył Rabiega.
"Niepewna jest jeszcze sytuacja odnośnie sprzedaży energii, w związku z przejściem na system aukcyjny. Jest teraz stan przejściowy, liczymy na to, że on będzie krótki" - dodał.
Kolejne takie biogazownie mają powstawać sukcesywnie, w ciągu siedmiu lat. Będą łączone w tzw. węzły, po trzy, aby zagwarantować odbiorcom pewność zasilania, w przypadku awarii. Ma ich być kilkanaście, konkretne liczba nie jest jeszcze ostatecznie przesądzona, będzie dopasowana do zapotrzebowania.
"Docelowo chcemy te źródła połączyć siecią, która będzie stanowiła odrębny mini-system energetyczny, przystosowany do bezpośredniej sprzedaży odbiorcom. To będzie proces, rozpoczniemy zapewne od instytucji użyteczności publicznej" - podkreślił Rabiega.
Według Rabiegi wytwarzana lokalnie energia będzie dla miejscowych odbiorców co najmniej 15 proc. tańsza, w porównaniu do cen płaconych obecnie. Zdecyduje o tym tani surowiec, którym może być sieczka kukurydziana oraz brak kosztów związanych z przesyłaniem energii na duże odległości. "Nieprawdą jest jakoby odnawialne źródła energii produkowały drogą energię" - uważa Rabiega.
Do spółdzielni przystąpiło kilkanaście osób fizycznych, a wśród nich rektor Politechniki Lubelskiej, prof. Piotr Kacejko. Podkreślił on, że idea Spółdzielni Nasza Energia jest nowatorska, zasadniczo różni się od inicjatyw, które sprowadzają się do budowy pojedynczych źródeł i sprzedaży energii do systemu, przy wykorzystaniu dotacji.
"Spółdzielnia Nasza Energia mówi tak: produkujmy tyle, ile potrzebujemy i weźmy za to odpowiedzialność. Bierzemy na siebie zarówno wytwarzanie jak i przesyłanie. Zbudujemy konkurencyjną alternatywną sieć przesyłową, rozdzielczą, na terenie tych gmin" - powiedział Kacejko.
"To jest bardzo odważny pomysł, ja w pewnym sensie nie dowierzam, że to się uda, ale idea zbudowania tej nowej infrastruktury, która będzie mała, praktycznie bezobsługowa, tak mnie zafrapowała, że się zapisałem i zapłaciłem wpisowe w wysokości 1,5 tys. zł" - dodał Kacejko.