Ponad 20 bloków do wyburzenia. Mówią: ruina. Sprawdziliśmy
20.03.2024 19:33, aktual.: 20.03.2024 20:01
Aktywiści alarmują, że państwowa spółka zamierza wyburzyć ponad 20 bloków stanowiących część słynnego osiedla Wilanów III. Zdaniem obrońców osiedla, deweloper niszczy tkankę miejską i pozbawi miasto unikalnej, modernistycznej zabudowy. - To niefunkcjonalna ruina - kontrują zwolennicy inwestycji.
Osiedlem, nazywanym przez złośliwych "Zatoką Czerwonych Świń", wstrząsnęła wieść o planach poważnej przebudowy. Marta Marczak ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze (MJN) alarmowała, że należący do Skarbu Państwa deweloper - Polski Holding Nieruchomości - zamierza zrównać z ziemią 23 budynki.
Mamy kryzys mieszkaniowy, a państwowy deweloper chce burzyć budynki, w których mieszkają ludzie - krytykowała inwestycję Marczak we wpisie na platformie X.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rektor jednej z najlepszych uczelni biznesowych na świecie - prof.Grzegorz Mazurek :Biznes Klasa #22
"Takich rzeczy się nie robi"
Członkini MJN jest najgłośniejszą przeciwniczką wyburzeń. Mieszka na wilanowskim osiedlu, ale nie w strefie przeznaczonej do likwidacji. - Obawiam się, że nowe bloki nie wkomponują się w okolicę - tłumaczy w rozmowie z WP Finanse Marta Marczak.
O co chodzi? Nazwę "Zatoka Czerwonych Świń" warszawiacy ukuli, bo pierwszymi mieszkańcami zbudowanego w latach 80. osiedla była PRL-owska partyjna wierchuszka i zagraniczni dyplomaci. Inwestycja była przeprowadzona z dużym, jak na ówczesne czasy, rozmachem. I docenianą do dzisiaj modernistyczną architekturą.
Zatokę można podzielić na dwie "zatoczki". Część ograniczona ulicami Lentza, Królowej Marysieńki i Marconich zarządzana jest przez Polski Holding Nieruchomości. To właśnie ona, niemal w całości, ma trafić do rozbiórki.
Po drugiej stronie ulicy Marconich znajduje się dalsza część osiedla. Utrzymana w tej samej modernistycznej stylistyce, choć wyróżniająca się żółtą kolorystyką. Ta część zarządzana jest już przez wspólnoty, a mieszkania mają prywatnych właścicieli.
Wartość architektoniczna osiedla sprawiła, że głos w sprawie wyburzeń zabrał Filip Springer. Autor wielu reportaży poświęconych architekturze skrytykował plany PHN.
Takich rzeczy już się po prostu nie robi. Lacaton&Vassal (biuro architektoniczne - przyp. red.) za modernizację takich bloków dostali kilka lat temu Pritzkera (prestiżowa nagroda architektoniczna - przyp. red.) - zauważył Springer.
Uroki osiedla docenia również kinematografia. Pod jednym z budynków ustawiono dźwig, który doświetla wnętrze mieszkania, pełniące rolę planu. - Nasze osiedle jest miejscem prac wielu ekip filmowych. Nawet dziś jest tu plan filmowy - potwierdza Marta Marczak.
Deweloper: zburzymy, ale postawimy nowe
PHN ma jednak w ręku poważny argument. Holding twierdzi, że stan obecnych budynków jest opłakany. Deweloper zamierza więc wyburzyć 23 bloki, a w ich miejsce postawić 16 nowych, z 600-800 mieszkaniami w średnim standardzie. Nowe lokale, tak samo jak stare, trafiłyby na wynajem.
Na papierze inwestycja wygląda obiecująco. Sęk w tym, że nie wszyscy wierzą w zapewnienia państwowego holdingu. Magdalena Biejat zaatakowała PHN pisząc, że spółka zamierza po wyburzeniach oddać teren prywatnym deweloperom.
PHN zaprzeczył. W odpowiedzi na zarzuty kandydatki na urząd prezydenta Warszawy spółka obiecała więcej zieleni, a także 0,5 hektara "terenu wypoczynkowego" i przedszkole. Łącznie pod zabudowę mieszkalną przeznaczono 36 tys. mkw., a handlowo-usługową 3 tys. mkw.
To chichot losu. Na naszym osiedlu miało już powstać jedno przedszkole. Teren przeznaczony pod jego budowę trafił jednak w ręce inwestora, który zbudował w tym miejscu apartamentowiec - kontruje Marczak.
MJN podkreśla, że ceny nieruchomości w części zarządzanej przez wspólnoty mieszkaniowe "sięgają cen rynkowych", co zdaniem stowarzyszenia pokazuje, że przy dbałości o stan osiedla może być ono w pełni zdatne do zamieszkania. I to bez wyburzania istniejącej zabudowy.
Ale to nie wszystko. Przewodniczący MJN Jan Mencwel pokazał zrobione wieczorem zdjęcie jednego z bloków, w którego oknach pali się światło. Twierdzi, że obnaża to krążące w sieci fake newsy, że wilanowskie bloki to "pustostany", których trzeba się jak najszybciej pozbyć.
Zatłoczone osiedle bez ludzi
Czy osiedle jest wymarłe? I tak i nie. Na zewnątrz, między budynkami, panuje sielski spokój. Mimo ładnej słonecznej pogody, spacerujących jest jak na lekarstwo. Po krótkiej rozmowie okazuje się zresztą, że większość z nich jest tu tylko przelotem.
Z drugiej strony, spacer między blokami wystarczy, by przekonać się, że wiele mieszkań jest obecnie zajętych. Na balkonach suszy się pranie, na jednym z nich pojawił się nawet parasol słoneczny. Niektóre drzwi balkonowe są uchylone. O obecności mieszkańców świadczyć może też duża liczba niedopałków, jaką można znaleźć w śmietnikach ustawionych przed każdym z bloków.
Próbujemy zajrzeć do środka jednego z budynków. PHN pisze w swoim oświadczeniu o "zdegradowanych" blokach. Na klatce schodowej widać jednak nienagannie utrzymane marmurowe schody. O poręcz oparty jest mop.
- To nie jest tak, że wnętrza są zrujnowane - słyszymy od mężczyzny wychodzącego z klatki.
Okazuje się być konserwatorem wind. Te są ponoć zamontowane nawet w 3-piętrowych budynkach, co nie jest oczywiste w świetle dzisiejszych, zdecydowanie wyższych niż w PRL, standardów mieszkaniowych.
Nasz rozmówca zapewnia, że we wszystkich blokach windy wciąż są sprawne. Każda z nich została zamontowana w tym samym czasie - w 1987 r. Sprawdzamy jedną z nich. Działa, choć jest mocno wyeksploatowana.
Mogę zapewnić, że te budynki są pełne ludzi - dodaje konserwator. - Zdecydowana większość z nich to cudzoziemcy, być może uchodźcy. Choć w tym bloku na końcu (wskazuje palcem - przyp. red.) widziałem bardzo dużo Hindusów - opowiada.
Rzeczywiście. Wśród osób, które mijają mnie w wąskich osiedlowych uliczkach, słychać język ukraiński, a część z nich ma śniadą cerę. Po osiedlu krążą kurierzy aplikacji dostarczających jedzenie. Zatrzymując się na chwilę na parkingu, można natrafić na osoby pieczołowicie pucujące samochody z napisem Uber na dachu.
Podchodzimy do postawnego człowieka w średnim wieku, który w dresie, lśniąco białych skarpetach i klapkach pali przed blokiem papierosy. - Jestem tu w delegacji - lekko speszony mężczyzna ze wschodnim akcentem natychmiast ucina dyskusję i wraca do środka.
Stali mieszkańcy osiedla nie potrafią powiedzieć, kiedy i jak cudzoziemcy zostali ich sąsiadami.
Słyszałam, że po wybuchu wojny w Ukrainie mieszkańcy apelowali do PHN, by udostępnić puste lokale uchodźcom. Odzewu jednak nie było. Mniej więcej rok później mieszkania zapełniły się jednak nowymi lokatorami - opowiada nam Marta Marczak.
Inicjatorka protestu w sprawie wyburzeń podkreśla jednak, że różnorodność jest w pewnym sensie wpisana w historię osiedla. - Moi sąsiedzi wspominają, że kiedyś mieszkania były wynajmowane przez pracowników ambasad. Pojawiali się mieszkańcy z różnych rejonów świata - mówi członkini MJN.
Jak dodaje, choć na osiedlu pojawiło się mnóstwo nowych mieszkańców, nigdy nie czuła się zagrożona. Mieszkańcy wilanowskiego osiedla nie są jednak w tej sprawie jednomyślni. - Myślę, że pomogłoby lepsze oświetlenie i monitoring w części osiedla zarządzanej przez PHN - podkreśla Marczak.
Każdy z nas chce, by w blokach naprzeciwko mieszkali ludzie. Chcemy mieć sąsiadów - przekonuje aktywistka.
Kto mieszka w blokach do wyburzenia?
PHN poinformował nas, że mieszkania wynajmuje głównie w formule najmu instytucjonalnego. Umowy zostały zawarte z kilkoma firmami, które podnajmują lokale pracownikom sezonowym.
"Wzrost zainteresowania takiego rodzaju usługami jest przejściowy, zauważalny od dwóch lat, co jest związane głównie z toczącą się wojną w Ukrainie. Osobom, które obecnie użytkują lokale nie przysługuje prawo własności i związane z nim prawo do lokalu zastępczego" - informuje holding w odpowiedzi na nasze pytania.
Jego przedstawiciele są dalecy od optymizmu w kwestii modernizacji bloków. Podkreślają, że stan klatek schodowych nie odzwierciedla faktycznej kondycji budynków. Te mają bowiem wymagać generalnego remontu konstrukcji, wymiany dachów, elewacji, termomodernizacji, a także wymiany wszystkich wewnętrznych instalacji.
Lokale w budynkach przeznaczonych do wyburzenia od kilku lat nie mogą znaleźć najemców, m.in. ze względu na niski standard, nieprzystający do obecnych oczekiwań klientów - twierdzi PHN.
Przedsiębiorcy nie słyszeli o wyburzeniach
Na osiedlu Wilanów III swoje miejsce znaleźli jednak nie tylko uchodźcy. Wiele bloków trafiło do wynajmu dla prywatnych firm.
- Tu nikt nie mieszka, rodzice dojeżdżają do nas z zewnątrz. Wszędzie dookoła przedsiębiorcy - zapewniają nas panie z przedszkola dla dzieci z niepełnosprawnościami zlokalizowanego na osiedlu.
Firmowych szyldów jest rzeczywiście wiele. Trudno jednak oszacować rzeczywistą liczbę najemców. Część banerów mocno nadgryzł już ząb czasu. Budynki, w których przedsiębiorstwa mają swoją siedzibę, wyglądają na nieużywane od dawna. Z elewacji wystają kable, okna i przeszklone drzwi nie widziały wody od wielu miesięcy, jeśli nie lat. Mocno zniszczona jest nawet tabliczka z nazwą ulicy. Jedna z firm wprost poinformowała na drzwiach, że przeniosła się w inne rejony Warszawy.
Wśród tych, którzy na osiedlu zostali, wielu nie słyszało o planach burzenia budynków. W holu Hotelu Wilanów pokazujemy recepcjonistce mapę wyburzeń z zaznaczonym wieżowcem, do którego właśnie weszliśmy.
Jest pan pewny, że chodzi o nas? Nic nie słyszałam. Mamy rezerwacje od studentów z Bookingu na rok do przodu. Jeżeli ma dojść do jakichś wyburzeń, to na pewno odległa sprawa - przekonuje pracowniczka hotelu.
I coś w tym jest. Projekt budowy osiedla niemal od zera jest w bardzo wstępnej fazie realizacji. Państwowy deweloper dostał zgodę od Biura Edukacji i Biura Mienia i Skarbu Państwa. Trwają przygotowania do wystąpienia o decyzję środowiskową.
PHN podkreśla, że uzyskiwanie wszystkich zgód to perspektywa kilkuletnia, a po zatwierdzeniu projektu do realizacji najemcy dostaną z wyprzedzeniem informację o konieczności wyprowadzki.
Już teraz widać jednak, że każdy krok tej realizacji wzbudzać będzie potężne emocje.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl