Marzniesz w domu, a kaloryfery zimne? Sezon grzewczy to mit. Interweniuj w spółdzielni
Ciepłe kaloryfery przywitały dziś przynajmniej część mieszkańców Warszawy oraz innych miast. Czy to początek sezonu grzewczego i teraz grzanie będzie normą? I tak, i nie!
29.09.2020 09:15
Termin "sezon grzewczy" to pozostałość z poprzedniej epoki, kiedy ścisłe zasady i daty regulowały nawet takie sprawy jak ciepło w mieszkaniach. Kiedyś do mieszkań mogło popłynąć ciepło, jeśli temperatura zewnętrzna o godz. 19 w ciągu kolejnych trzech dni była niższa od 12 st. C. Obecnie przepisy są mniej precyzyjne.
"Sezon grzewczy to okres, w którym warunki atmosferyczne powodują konieczność ciągłego dostarczania ciepła w celu ogrzewania obiektów" – tak obecnie brzmi definicja, zawarta w par. 2 pkt. 20 rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 15 stycznia 2007 r. w sprawie szczegółowych warunków funkcjonowania systemów ciepłowniczych.
Te przepisy są nieprecyzyjne. Jak zatem wyznaczyć datę rozpoczęcia sezonu? Można się powołać na rozporządzenie ministra infrastruktury, określające minimalną temperaturę w pomieszczeniach.
W przypadku budynków mieszkalnych jest to 20 st. C w pokojach oraz 24 st. w łazienkach. Te przepisy nie obowiązują jednak spółdzielni mieszkaniowych, bo dotyczą jedynie warunków technicznych budynków. Można je jednak potraktować jako wsparcie przy ustalaniu momentu rozpoczęcia sezonu grzewczego.
Część spółdzielni trzyma się zasady, że gdy przez trzy dni temperatura utrzymuje się poniżej 10 stopni Celsjusza, a w mieszkaniu ok. 16 stopni, to włączają ogrzewanie.
De facto o tym kiedy rozpocząć sezon grzewczy, a kiedy go zakończyć, decydują sami odbiorcy ciepła systemowego. Są to spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe. Warto pamiętać, że kierują nimi osoby wybrane przez mieszkańców, więc decyzja o rozpoczęciu "grzania" w dużej mierze zależy od nas samych.
Jeśli temperatura w mieszkaniach spada, a spółdzielnia nadal nie włączyła grzania i chce trzymać się sztywnego terminu, warto osobiście zawnioskować o przyspieszenie dostaw ciepła do bloku.
Obecnie temperatura nie spada jeszcze poniżej zera, dni są dość ciepłe. Dostawcy ciepła i spółdzielnie dostosowują się do aury i powoli zaczynają napełniać kaloryfery nocą. Tak dzieje się już na warszawskich osiedlach – szczególnie nocą, gdy temperatura spada poniżej 10 stopni Celsjusza.
W ostatnich latach tzw. sezon grzewczy ulega sporemu wydłużeniu. Jest to możliwe dzięki automatycznemu dostosowywaniu ilości i temperatury wody dostarczanej do grzejników. Zimna noc to nie problem – grzejniki zadziałają i schłodzą się, gdy temperatura wzrośnie.
Warto jednak pamiętać o zasadach dotyczących wietrzenia mieszkań – rozkręcony grzejnik i otwarte okno oznaczają olbrzymie straty ciepła i wyższe rachunki za ogrzewanie. Szczególnie dotyczy to mieszkań, w których zamontowane są pomierniki ciepła.
Wiele spółdzielni mieszkaniowych ma w regulaminach zapisy o minimalnej temperaturze w mieszkaniach. Jeśli więc po rozkręceniu niezapowietrzonych kaloryferów temperatura w naszym mieszkaniu nie sięga wartości granicznych, koniecznie zażądajmy zbadania przyczyn takiej sytuacji. Może być to wina awarii czy nieszczelności.
Sezon grzewczy z prawdziwego zdarzenia powinien nastąpić jeszcze przed listopadem, kiedy to przewiduje się raptowne ochłodzenie temperatur na terenie całego kraju. Mrozy – wedle prognoz długoterminowych - mają się jednak pojawić dopiero w styczniu.