Trwa ładowanie...
zus
13-08-2010 13:15

MF: unijna metodologia liczenia długu krzywdząca dla Polski

Unijna metodologia liczenia długu publicznego jest krzywdząca dla krajów, które przeprowadziły reformę systemu emerytalnego, w tym dla Polski. Gdyby nie reforma, dług publiczny wyniósłby w Polsce 40 proc. PKB i bylibyśmy w pierwszej piątce krajów UE z najniższym długiem - uważa MF.

MF: unijna metodologia liczenia długu krzywdząca dla PolskiŹródło: Jupiterimages
dkx78n4
dkx78n4

- Stanowisko Polski w kwestii zaliczenia kosztów reformy emerytalnej w sektorze finansów publicznych nie zmieniło się od wielu lat. Staramy się przekonać europejskich partnerów, że stosowana w UE metodologia statystyczna jest krzywdząca dla krajów, które taką reformę przeprowadziły - poinformował PAP wiceminister finansów Ludwik Kotecki.

Jego zdaniem, okazją do dyskusji na ten temat jest obecnie tocząca się debata nt. poprawy zarządzania UE w kontekście greckiego kryzysu. Debata ta może zakończyć się jesienią.

Polska i unijna metodologia pokazywania tzw. długu jawnego są zbliżone (pewne różnice występują w zakresie klasyfikacji jednostek należących do sektora finansów publicznych). Różnice - związane z poziomem długu - dotyczą państw, które przeprowadziły reformę systemu emerytalnego (w efekcie czego ujawniły dodatkową część długu) i tych, które jej nie wprowadziły.

Pierwsze, które pokazują część przyszłych zobowiązań wobec emerytów, mają wyższy dług. Mają też większe koszty jego obsługi i tym samym większy deficyt. Z punktu widzenia długu publicznego, kraje, które wprowadziły reformy systemu emerytalnego ponoszą więc teraz negatywne tego konsekwencje.

dkx78n4

W Polsce, w wyniku zmian w systemie emerytalnym, część składki płaconej na ZUS przez osoby fizyczne, jest przekazywana przez ZUS do OFE (powołanych do życia reformą systemu emerytalnego z 1999 r.). Zakład ma więc mniej pieniędzy na bieżące wypłaty, dlatego też dostaje dofinansowanie od państwa.

Związane z dofinansowaniem ZUS-u dodatkowe potrzeby budżetu państwa nie są co prawda zaliczane do deficytu budżetowego (nie kwalifikują się bowiem jako wydatek, ale tzw. rozchód budżetu państwa), ale wpływają na wzrost długu publicznego, który trzeba sfinansować.

Aby przekazać ZUS-owi pieniądze państwo np. emituje obligacje, czy zaciąga kredyty, a zobowiązania z tych tytułów są wliczane do długu publicznego. Co prawda w dłuższej perspektywie OFE - odpowiedzialne w przyszłości za wypłatę części emerytury - powinny pozytywnie wpływać na sytuację sektora finansów publicznych, niemniej dziś państwo dopłaca do systemu i bardziej się zadłuża. W podobnej sytuacji do naszej jest też m.in. Szwecja, czy Węgry.

Podczas niedawnej dyskusji w Sejmie na temat stanu finansów publicznych, Kotecki powiedział, że gdyby odliczyć dług, który został wyemitowany, by zrekompensować, zrefinansować ubytek składki wynikający z reformy emerytalnej, to nasz dług publiczny ukształtowałby się nieco poniżej 40 proc. PKB. Polska znalazłaby się w pierwszej piątce krajów Unii Europejskiej z najniższym długiem publicznym.

dkx78n4

W tej chwili w Unii Europejskiej trwają prace nad zmianą zarządzania Unią Europejską. Przy okazji tej dyskusji, która prawdopodobnie zakończy się jesienią tego roku, omawiane są także zmiany klasyfikacji, zmiany statystyczne - poinformował wiceminister.

Według niego, jest szansa, by próbować przekonywać partnerów europejskich do tego, że część długu, która wynika z reformy emerytalnej, jest długiem, który nas odciąża. - W przyszłości nie będziemy go już ponosić - powiedział Kotecki. Dodał, że kraje, które reformy emerytalnej nie przeprowadziły, nie mają dodatkowego bagażu w postaci przyrostu długu.

Na forum UE rozważana jest koncepcja, by wykazywać nie tylko dług jawny, ale i "niejawny", czy "ukryty" - czyli w przypadku krajów, które nie zreformowały swojego systemu emerytalnego - także przyszłe zobowiązania wobec emerytów.

dkx78n4

Jeśli udałoby się zdefiniować, co jest "długiem niejawnym" i utworzyło z niego kategorię porównawczą, to sytuacja państw UE, które przeprowadziły reformy emerytalne wyrównałaby się z sytuacją państw, które takich kroków nie podjęły. Co prawda nasz dług też by wzrósł, ale znacznie mniej niż w krajach, które nic z systemami emerytalnymi nie zrobiły.

Mimo zreformowania systemu emerytalnego Polska ciągle ma też dług "niejawny" - związany z częścią emerytury wypłacanej tylko przez ZUS. Z powodu starzenia się społeczeństwa ZUS będzie miał coraz więcej zobowiązań, a coraz mniej wpływów. Państwo będzie musiało coraz więcej dopłacać ubezpieczycielowi, chyba że zmienią się tendencje demograficzne.

Reforma, która weszła w życie z początkiem 1999 r. stworzyła system oparty na dwóch filarach. Pierwszy to ZUS, w którym składki gromadzone są na kontach ubezpieczonych i waloryzowane w zależności od wzrostu wynagrodzeń. Drugi filar to OFE. Składki, które tam trafiają, są zapisywane w postaci tzw. jednostek uczestnictwa i inwestowane w akcje lub obligacje. Wartość tych jednostek jest więc uzależniona od giełdy.

dkx78n4

Obecnie z pensji ubezpieczonego potrącane jest na cele emerytalno-rentowe 19,5 proc. Pieniądze te trafiają w całości do ZUS. Pozostają w całości w ZUS, jeśli ubezpieczony nie należy do OFE. Natomiast w wypadku tych, którzy do OFE należą, w ZUS zostaje tylko 12,2 proc. składki, a 7,3 proc. przekazywane jest na indywidualne konto ubezpieczonego w OFE.

Do OFE muszą należeć osoby urodzone po 1968 r. Natomiast ci, którzy urodzili się w latach 1949-1968, mogli wybrać OFE, ale mogli też pozostać tylko w ZUS. Wyłącznie w ZUS musiały pozostać osoby urodzone przed 1949 r.

dkx78n4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dkx78n4