Mienie Stokłosy zostaje w rodzinie
Majątek zatrzymanego przez niemiecką policję eks-senatora nie trafi pod młotek. Powoli przejmują go synowie.
23.11.2007 09:02
Henryk Stokłosa, były senator i jeden z najbogatszych ludzi w Polsce, podejrzany o liczne przestępstwa korupcyjne i karne skarbowe, czeka w niemieckim areszcie na decyzję o wydaniu go polskim organom ścigania. Przez ostatnie miesiące, gdy ukrywał się za granicą, w Polsce huczało od plotek o wyprzedaży jego majątku. W lutym uwiarygodnił je Janusz Kaczmarek, ówczesny minister spraw wewnętrznych. Okazuje się, że majątek Henryka Stokłosy (18 firm) ma się dobrze i nie został wyprzedany. Ale był ostatnio przedmiotem wielu istotnych roszad.
Wielkie przepisywanie
Z danych Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że w wielu spółkach doszło do zmian właścicielskich. Tyle że beneficjentami tych zmian nie były osoby trzecie czy konkurencyjne firmy, lecz jego rodzina. W Zakładach Drobiarskich Koziegłowy Henryk Stokłosa miał 40 udziałów o wartości 5,3 mln zł. Od 28 marca posiada już tylko 16. Pozostałe objęli jego synowie.
_ Przez wiele lat przygotowywaliśmy synów do pracy w rodzinnym biznesie. Dziś pełnią odpowiedzialne funkcje w różnych spółkach należących do naszej grupy. Nie powinno więc dziwić nikogo to, że stopniowo przepisujemy na nich z mężem nasz majątek. Tak dzieje się przecież na całym świecie i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jednym słowem, wszystko zostaje w rodzinie _ - twierdzi Anna Stokłosa, żona biznesmena.
Podkreśla, że nie zamierza sprzedawać żadnej firmy rywalom, którzy czynili w tym kierunku wiele podchodów, i to nie zawsze „eleganckich”.
To jednak nie wszystko. W grupie firm Henryka Stokłosy (w większości z sektora rolno-spożywczego) trwa wielka reorganizacja.
_ Firmy produkcyjne i handlowe skupiamy w grupie kapitałowej Farmutil, a firmy rolne w grupie budowanej wokół spółki AgriFarm. Najważniejsze zakłady (mięsne i utylizacyjne) będą działać w holdingu Farmutil. Głównymi akcjonariuszami spółki matki (Farmutil HS) pozostajemy ja i mąż _ - mówi Anna Stokłosa.
Mocniejszy Łmeat
Reorganizacja nie ominęła najbardziej znanego przedsiębiorstwa Henryka Stokłosy.
_ Nie doszło do żadnych zmian w akcjonariacie spółki. Doszło natomiast do planowanej od dawna konsolidacji firmy z grupą Farmutil. Dzięki temu możemy korzystać z licznych efektów synergii. W grupie działają już bowiem zakłady mięsne w Śmiłowie, zakłady utylizacyjne, młyn i fermy _ - wyjaśnia Ryszard Smolarek, prezes Zakładów Mięsnych Łmeat Łuków.
Firma współpracuje z innymi spółkami z grupy w sprawach surowców, zaopatrzenia w pasze, maszyny, a także w eksporcie.
_ Dzięki konsolidacji mogliśmy obniżyć koszty wchodzenia do sieci handlowych. Teraz handlujemy z nimi jako grupa zakładów, tak jak robią to Sokołów czy Animex _ - mówi Ryszard Smolarek.
Afera z udziałem Henryka Stokłosy nie szkodzi wynikom Łmeatu.
_ Kondycja firmy jest bardzo dobra. W tym roku zwiększymy sprzedaż o blisko 15 proc., do 450 mln zł. Spodziewamy się też 9 mln zł zysku netto _ - dodaje szef Łmeatu.
Według Anny Stokłosy, dobra jest też kondycja całej grupy. Nie podaje jednak konkretnych wyników.
To, co się dzieje w spółkach holdingu, jest ważne nie tylko dla setek partnerów biznesowych i konkurentów, lecz także dla 7 tys. jego pracowników.
22 zarzuty prokuratury
Henryk Stokłosa zniknął z Polski ponad 9 miesięcy temu, kiedy prokuratura chciała go zatrzymać w związku z aferą korupcyjną w Ministerstwie Finansów. Jest podejrzany o korumpowanie urzędników i załatwianie umorzeń podatkowych dla swoich firm za łapówki.
Niedawno został zatrzymany przez niemiecką policję podczas rutynowej kontroli drogowej i czeka na decyzję tamtejszego sądu w sprawie przekazania go polskim organom ścigania.
_ Henryk S. ma status podejrzanego, jako że nasza prokuratura na początku roku wydała postanowienie o przedstawieniu mu zarzutów. Jest ich 22 i dotyczą m.in. przestępstw korupcyjnych oraz karnych skarbowych _ - mówi Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Dowody winy Henryka Stokłosy, jakie zdobyła prokuratura, są poważne, a sąd może go skazać nawet na 12 lat więzienia.
Wiktor Szczepaniak
Puls Biznesu