Minister finansów może podnieść plan dochodów
Na jutrzejszym posiedzeniu rząd powinien zatwierdzić projekt budżetu na 2010 rok. Wiadomo, że deficyt się nie zmieni, ale plan dochodów może być zwiększony. Ministrowie chcą bowiem więcej na wydatki.
28.09.2009 11:14
Rząd ma jutro przyjąć projekt ustawy budżetowej na 2010 rok. Resort finansów do ostatniej chwili liczył wydatki dla poszczególnych resortów i zastanawiał się, skąd wziąć brakujące miliardy.
- Minister finansów zapewne zdecyduje się na podniesienie prognozowanych dochodów podatkowych - powiedział "Parkietowi" wysoki rangą urzędnik państwowy. Wcześniej przy spodziewanym wzroście PKB na poziomie 1,2 proc. planowano dochody rzędu 245,5 mld zł, a deficyt miał sięgnąć 52,2 mld zł plus dodatkowo 15,3 mld zł w budżecie środków unijnych.
- Deficyt nie zostanie zmieniony - zapewnił nasz rozmówca.
Trzeba więcej pieniędzy
Potrzeba wyższych dochodów pojawiła się, gdy ministrowie zażądali większych pieniędzy na 2010 rok. O około 2 mld zł wystąpiła m.in. minister pracy Jolanta Fedak.
- Potrzebujemy więcej, niż wyliczył minister finansów, po to, by mieć pokrycie wszystkich wydatków wynikających z obowiązujących ustaw i projektów ustaw - powiedziała "Parkietowi" minister Fedak. - Nie wiem, jak to się stało, że resort finansów uznał, że świadczenia kosztują mniej, niż to ma miejsce w rzeczywistości. Pomiędzy nami są w tej materii rozbieżności.
Nie domyka się również budżet ZUS - oprócz 37 mld zł dotacji, którą resort finansów planował przekazać na jego konto, powinien dostać jeszcze dodatkowe 17 mld zł, aby zapewnić wypłaty w 2010 roku. Problemem jest też 7,5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej, które miało pokryć część deficytu ZUS. FRD ma gotówkę ulokowaną w obligacjach skarbowych.
- Gdyby rząd zdecydował się je sprzedać, skazałby się na wyższe koszty obsługi długu publicznego. Zbycie papierów oznaczałoby bowiem większą podaż papierów skarbowych, co wymusiłoby podniesienie rentowności państwowych papierów - tłumaczy były minister finansów Mirosław Gronicki.
Ostrożnie z potrzebami
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, uważa, że wszelkie próby podniesienia dochodów podatkowych nie wpłyną na nastroje rynków finansowych. Byłoby jednak bardzo niedobrze, gdyby w konsekwencji okazało się, że rząd musi pożyczyć na rynku więcej pieniędzy, niż pierwotnie wyliczył.
- Taka informacja wpłynęłaby negatywnie na stabilność polskiej waluty i ocenę naszego kraju w oczach zachodnich inwestorów - wyjaśnił Jankowiak.W ogłoszonym dwa tygodnie temu wstępnym projekcie budżetu szacowano potrzeby pożyczkowe na ponad 200 mld zł.
Elżbieta Glapiak
Parkiet