Mrożą krew w żyłach

Trzy na cztery zakłady produkcyjne sprzedają mrożonki nie spełniające norm - wynika z badań przeprowadzonych przez IJHARS. Inspekcja zwraca uwagę, że producenci źle informują o tym, co znajduje się w mrożonkach.

Mrożą krew w żyłach
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos | Thinkstockphotos

04.02.2011 | aktual.: 05.02.2011 16:09

Kontrola Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) miała sprawdzić jak produkowane w Polsce mrożonki są oznakowane oraz czy spełniają wymagania jakościowe. Okazało się, że do nieprawidłowości dochodzi w 74 proc. zakładów produkcyjnych, a wśród przebadanych partii towaru co czwarta nie powinna być sprzedawana.

Różnica tylko 20 procent

IJHARS sprawdził m.in. mrożone zupy, warzywa na patelnię, drugie dania do samodzielnego przyrządzenia. Badania laboratoryjne nieprawidłowości wykazały w co czwartym produkcie. Producenci przede wszystkim co innego pisali na opakowaniu, a co innego do niego wkładali. Różnice w deklarowanych składnikach dochodziły do 20 proc.
- Niezgodna z deklaracją zawartość warzyw stanowiących składnik środka spożywczego może wynikać z nieprzestrzegania receptur zakładowych, stosowania tych składników w ilościach innych niż określono w dokumentach lub chęci zafałszowania produktu - napisano w komunikacie IJHARS.

To kurczak czy świnia?

Problemem jest też odpowiednie znakowanie mrożonek. Producenci na opakowaniach często podają informacje wprowadzające klientów w błąd. Dotyczy to aż 32 proc. skontrolowanych produktów. Na mrożonkach można więc znaleźć informację "wyłącznie z naturalnych składników", ale przecież nikt nie może zrobić jedzenia z "nienaturalnych składników". Na dodatek w składzie często nie wskazuje się jaki rodzaj mięsa jest elementem dania, nie wiadomo więc czy kupujemy kurczaka, wołowinę czy wieprzowinę. IJHARS zwraca też uwagę, na brak informacji o tym jak długo mrożonkę możemy trzymać w zamrażarce.

Pomimo tych uwag kary wymierzone producentom przez inspekcję wydają się śmieszne. Konsekwencje finansowe poniosła tylko jedna firma, która musi zapłacić 1319 zł. Nic więc dziwnego, że producenci nie specjalnie przejęli się badaniami.
- Porównując wyniki z poprzednią kontrolą tego asortymentu, przeprowadzoną w 2009 roku, można zauważyć wzrost nieprawidłowości w zakresie spełniania wymagań określonych w deklaracji o 13 punktów procentowych, a w zakresie znakowania o 14 punktów procentowych - napisano we wnioskach pokontrolnych.

Przypomnijmy, że IJHARS zgodnie z dzisiejszym prawem może ujawniać jedynie zbiorcze dane dotyczące kontroli żywności. Zabronione jest m.in. wymienianie, która firma i który jej produkt nie spełniają norm lub w inny sposób łamią prawo. Na ten fakt uwagę zwracali już producenci piwa. Gdy w zeszłym roku IJHARS przebadała polskie piwa, część z browarów ujawniła wyniki kontroli. W ten sposób chcieli pokazać, które piwa są dobrze i zgodnie z przepisami uwarzone.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)