Dramat na wsiach. "Mamy zostawić, żeby się potopiło?"
Wsie w południowej Polsce walczą ze skutkami ulew i powodzi. Wezbrana woda zalewa pola. Rolnicy próbują ratować siebie i zwierzęta. - Nie mamy czym się zabezpieczać - alarmowała Anna Janik, sołtyska Siestrzechowic w woj. opolskim.
Intensywne opady spowodowały wezbrania rzek na południu Polski. Zalane są już m.in. Głuchołazy na Opolszczyźnie i Kłodzko na Dolnym Śląsku. Premier poinformował o pierwszej ofierze śmiertelnej. Informacje na temat powodzi są na bieżąco aktualizowane w Wirtualnej Polsce.
– Sytuacja jest bardzo trudna. Cały czas pada deszcz. Na bieżąco na moje pola wylewa też rzeka Białka. Zalana jest obecnie kukurydza, łąki, lucerna. Woda już podchodzi pod gospodarstwo. Podtapia także kiszonkę z kukurydzy na pryzmach (kopcach - red.) – mówił w rozmowie z "Tygodnikiem Poradnik Rolniczy" Krystian Kubik, rolnik z miejscowości Biała koło Prudnika w woj. opolskim, utrzymujący 40 sztuk bydła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Walka o most w Głuchołazach. "Jego zniszczenie, to paraliż dla miasta"
Plony znalazły się pod wodą
Okolice Prudnika w woj. opolskim to jeden z najbardziej poszkodowanych obszarów Polski w związku z powodziami i ulewnymi deszczami w południowej części kraju. Jak podawała w sobotni wieczór Polska Agencja Prasowa, burmistrz miasta Grzegorz Zawiślak wezwał mieszkańców Moszczanki, Łąki Prudnickiej i części Prudnika przyległej do rzeki Prudnik do ewakuacji. – Lepiej stracić majątek, niż życie – mówił.
Rolnicy z południowej Polski obawiają się, że stojąca na polach woda zniszczy ich uprawy. – Zaczyna wszystko pływać. W mojej kukurydzy na ziarno są potężne zastoiska wodne. U sąsiada woda stoi w buraku cukrowym. Jak szybko nie zejdzie, to mu korzenie pogniją i będzie po plonie – mówił w rozmowie z "Tygodnikiem Poradnik Rolniczy" farmer z gminy Cisek koło Kędzierzyna-Koźla.
Rolnicy ratują zwierzęta
Jak podaje "TPR", na wsiach nie wszyscy mieszkańcy chcą opuścić swoje gospodarstwa bez wcześniejszego sprawdzenia, że trzoda jest odpowiednio zabezpieczona.
Według relacji "Tygodnika" tak jest m.in. we wsi Siestrzechowice w woj. opolskim. - My już nie mamy worków, nie mamy czym się zabezpieczać - mówiła w rozmowie z "TPR" Anna Janik, sołtyska wsi. Miejscowi rolnicy mają na własną rękę organizować ewakuację zwierząt hodowlanych. – Musimy ratować to, co się da. Mamy zostawić, żeby to wszystko się potopiło? – pytała Anna Janik.
Trudna sytuacja w woj. opolskim
Z doniesień Polskiej Agencji Prasowej, które ukazały się w niedzielę rano, wynika, że o godzinie 5 rano w województwie opolskim stany alarmowe obowiązywały na dziewięciu rzekach. Na Odrze do osiągnięcia stanu alarmowego brakowało około 50 centymetrów.
Jak przekazały służby wojewody opolskiego, według stanu na godzinę piątą rano w niedzielę stany alarmowe obowiązywały na rzekach: Nysie Kłodzkiej, Białej, Bierawce, Ścinawie Niemodlińskiej, Białej Głuchołaskiej, Złotym Potoku, Opawie, Osobłodze i Prudniku.
Do akcji przeciwpowodziowej w województwie opolskim zaangażowani są już strażacy niemal z całej Polski. W rejonie Ciska pracują strażacy z kompani specjalnej Neptun z pomorskiego. W Głuchołazach ze skutkami powodzi walczy kompania pompowa Chrobry z zachodniopomorskiego i kompania specjalna z mazowieckiego.
Starosta opolski ogłosił pogotowie przeciwpowodziowe dla gmin Niemodlin i Popielów. Starosta brzeski ogłosił alarm powodziowy dla gmin Grodków i Lewin Brzeski.