Na wyprzedażach roi się od promocyjnych pułapek

Nic nie przyciąga uwagi klientów tak jak promocja albo przecena. W sezonie letnich wyprzedaży handlowcy kuszą nas ze zdwojoną siłą. Niestety, przeceny w sklepach okazują się często fikcją a za rzekome gratisy musimy zapłacić z własnej kieszeni. Warto więc przyglądać się uważnie wielkim okazjom, bo można trafić na pułapkę zastawioną przez speców od marketingu.

Na wyprzedażach roi się od promocyjnych pułapek
Źródło zdjęć: © Dziennik Zachodni

24.07.2008 07:34

Na takiej fikcyjnej promocji nasz czytelnik z Łodzi Jerzy Gliwny przyłapał sieć Tesco. Kilka dni temu w hipermarkecie w Galerii Łódzkiej na wyprzedaży zauważył wentylator marki Ravanson, który miał rzekomo obniżoną cenę z 39,90 zł na 29,90 zł. Tymczasem za ten sam wentylator w maju zapłacił 29,90 zł. Jak twierdzi, wówczas towar nie był objęty żadną promocją.
_ To celowe oszustwo, polowanie na naiwnych klientów, którym wmawia się, że mają do czynienia z okazją. Nie zostawię tak tej sprawy! _ - zapowiada. Zamierza złożyć skargę do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi.

Obraz

Przemysław Skory, rzecznik Tesco, odpiera zarzuty. Tłumaczy, że w maju też obowiązywała promocja.
_ Zainteresowanie ofertą było bardzo duże, więc zorganizowaliśmy kolejną tygodniową akcję. Kolejni klienci mogą się cieszyć z zakupu w cenie niższej o 10 zł _ - twierdzi rzecznik.

Tymczasem wyniki kontroli, przedstawionych w tym roku przez Inspekcję Handlową nie pozostawiają złudzeń: statystycznie co czwarta promocja jest fałszywa. To prawdziwa plaga polskich sklepów. Aż w 10 procentach skontrolowanych promocji cena podana przez handlowców jako stosowana przed obniżką albo nigdy nie obowiązywała, albo była identyczna. Na przykład w jednym z marketów przy zestawie czyszczącym do telewizorów umieszczono wywieszkę z przekreśloną ceną 59 zł, a tymczasem kontrola ujawniła, że wcześniej kosztował on 49,90 zł. W sieci Stokrotka cena herbaty przed obniżką wynosiła 4,59 zł, a informowano, że 4,79 zł. Często zdarza się, że cena promocyjna jest wyższa, np. w jednym ze sklepów czterokilogramowe opakowanie proszku Persil oferowano w promocji za 29,99 zł, o 2 zł drożej niż w regularnej sprzedaży.

Podobnych nieuczciwych chwytów, wprowadzających klientów w błąd, jest więcej. Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów w tym roku podpadła m.in. sieć Kaufland, która w gazetkach reklamowych podawała nieprawdziwe informacje na temat skali obniżek, np. ser mozarella reklamowała jako objęty rabatem 21-procentowym, a w rzeczywistości wynosił on 9 proc. Uważajmy też, sprawdzając ceny towarów w przeliczeniu na kilogram - statystycznie co dziesiąta jest podana nieprawidłowo. Często też zdarza się, że na półce cena towaru jest inna niż w kasie. Pułapką dla klientów ogarniętych szałem zakupów w promocji mogą być też wielkie kosze, w których przemieszane są towary z różnymi cenami, ale na dużej wywieszce umieszczana jest tylko najniższa.

Fałszywe promocje to zaledwie część chwytów, jakie stosują właściciele sieci marketów, by przyciągać klientów. Na co jeszcze uważać? Prof. Tomasz Domański z Katedry Marketingu Międzynarodowego i Dystrybucji Uniwersytetu Łódzkiego nie ukrywa, że centra handlowe i sklepy są celowo tak aranżowane przez specjalistów od marketingu, by zatrzymać klienta jak najdłużej i wyciągnąć z jego kieszeni jak najwięcej pieniędzy. Podczas robienia pospiesznych zakupów trzeba pamiętać, że produkty najdroższe znajdują się na wysokości wzroku, po tańsze musimy się schylić. Towar, który najszybciej ma znaleźć nabywców, ma np. krótki termin przydatności do spożycia, eksponowany jest na końcówkach regałów. Jeśli padniemy ofiarą nieuczciwych promocji, możemy zgłosić skargę do Inspekcji Handlowej.
_ W takich sytuacjach sprawdzamy historię cen, prosimy dyrekcję sklepu o wydruki. Gdy stwierdzimy wprowadzanie klientów w błąd, kierujemy sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów _ - informuje Alina Laska, naczelnik wydziału kontroli towarów przemysłowych i usług łódzkiego WIH.

Niestety kary, jakie mogą nałożyć inspektorzy handlowi, nie są wysokie - maksymalny mandat wynosi 500 zł, jednak w praktyce średnio wynosi ok. 200 zł. Być może dlatego ze zjawiskiem fałszywych promocji urzędy bezskutecznie walczą od lat. Bardziej dotkliwe są jednak kary UOKiK

_ Gdy okaże się, że było to działanie celowe, na nieuczciwego przedsiębiorcę można nałożyć karę w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznych przychodów _ - mówi Konrad Gruner z UOKiK.

Klienci mogą też sami oddać sprawę do sądu cywilnego. Na podstawie obowiązujących od grudnia zeszłego roku przepisów ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym to przedsiębiorca musi udowodnić, że nie złamał prawa.

6 sposobów, jak nie dać się oszukać handlowcom

Nie daj się zwieść fałszywym promocjom i marketingowym trikom. A jeśli wpadłeś w pułapkę - dochodź swoich praw.

1 Jeśli cena, jaką zapłaciłeś za produkt w kasie, była wyższa niż na półce - domagaj się zwrotu nadpłaconej sumy. Zgodnie z prawem obowiązującą jest cena, którą sugerowałeś się, podejmując decyzję o zakupie.

2 Jeśli kupiłeś towar, który objęty był fałszywą promocją - masz prawo oddać sprawę do sądu cywilnego, domagając się rozwiązania umowy i naprawienia szkody. Od grudnia ubiegłego roku to sprzedawca ma obowiązek udowodnić, że działał zgodnie z prawem.

  1. Uważaj na wielkie kosze z promocjami. Zwykle podana cena, np. "od 9 zł", dotyczy tylko niewielkiej części produktów. W tym przypadku ceny powinny być uwidocznione na opakowaniu każdego artykułu. Jeśli masz wątpliwości - sprawdzaj kwoty na czytniku cen.
  2. Jeśli zauważysz fałszywą promocję - powiadom właściwy oddział Inspekcji Handlowej.
  3. Zanim zdecydujesz się skorzystać z oferty, sprawdź, czy rzeczywiście jest to okazja. Zwróć uwagę na masę netto i ilość sztuk w opakowaniu. Porównaj, czy w innym sklepie nie ma tego samego towaru w niższej cenie.
  4. Zbieraj paragony, gdyż są podstawą nie tylko reklamacji, ale i pozwolą na udowodnienie fałszywych promocji. Alicja Zboińska, Joanna Pieńczykowska POLSKA Dziennik Zachodni
wyprzedażhandelprzecena
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)