Trwa ładowanie...

Nad morzem trzeba spawaczy, monterów, mechaników i konstruktorów obróbki metali

Spawacz, monter, mechanik, konstruktor obróbki metali. To są u nas zawody deficytowe – mówi Damian Orzeł z biura zarządzania projektami inwestycyjnymi w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej

Nad morzem trzeba spawaczy, monterów, mechaników i konstruktorów obróbki metaliŹródło: © hypnotize - Fotolia.com
d4k16tm
d4k16tm

Spawacz, monter, mechanik, konstruktor obróbki metali. To są u nas zawody deficytowe – mówi Damian Orzeł z biura zarządzania projektami inwestycyjnymi w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.

W województwie pomorskim trudno o pozyskanie wykwalifikowanego pracownika w branży stoczniowej. Rzesza osób z kadry wielkoprzemysłowej, która istniała jeszcze pod koniec lat 90. już się wykruszyła. Część przeszła na emerytury, inni wyjechali za granicę, gdzie można zarobić dwa albo nawet trzy razy więcej niż w Polsce (u nas spawacz może liczyć od 16 do 30 zł brutto za godzinę pracy).
A młodzi? Nie mają kompetencji. Szkoły nie kształciły przez długi czas w tych zawodach, ponieważ nie było na nie zapotrzebowania. Tymczasem teraz rynek się odradza, bo stocznie to już nie tylko budowa statków, ale też np. farm wiatrowych.

– Prężnie rozwija się u nas przemysł stoczniowy. Produkcja konstrukcji dla przemysłu eksploatacji mórz stanowi 60-70 proc. wszystkich naszych działań - mówi Zdzisław Bahyrycz, pełnomocnik zarządu Stoczni Crist.

Projekty w stoczniach zatem są, ale pracowników jak na lekarstwo. Jak firmy z branży radzą sobie z tym problemem? Niektórzy inwestują w młodą kadrę. – Stocznia Crist zawiązała współpracę z jedną ze szkół technicznych w Gdyni, w której uruchomiła klasę monterów, a uczniom ufundowała miesięczne stypendia w wysokości 100 zł – mówi Damian Orzeł. – Oczywiście najlepsi i chętni mają później szansę na pracę w stoczni – dodaje.

d4k16tm

Zachętą dla pracodawców do kształcenia młodych już w szkołach mogą być również dotacje unijne. Ministerstwo Gospodarki pozyskało 59 milionów euro na ten cel. Ambicją ministerstwa jest, żeby pieniądze te trafiły do branż kluczowych dla regionu, a taką dla Pomorza jest właśnie branża stoczniowa.

– Pracodawca mógłby przyjmować już na etapie szkoły średniej uczniów na praktyki, a po zakończeniu edukacji byłby zobowiązany przyjąć ich na roczny staż. Wszystkie koszty byłyby pokrywane ze środków unijnych – mówi Orzeł.

Takie staże mają nie tylko podnieść kwalifikacje młodych ludzi, ale także zwiększyć ich wiedzę na temat rynku pracy. Zanim jednak młoda kadra się przeszkoli, minie trochę czasu, a stocznie potrzebują ludzi do pracy już dziś. – Praktycznie cały czas jesteśmy gotowi przyjąć ok. 100-150 osób do pracy. Głównie spawaczy i monterów – mówi Zdzisław Bahyrycz, pełnomocnik zarządu Stoczni Crist.

Biorąc pod uwagę, że w całej stoczni pracuje 1,5 tys. pracowników produkcyjnych, odsetek obcokrajowców nie jest duży, jednak byłby jeszcze mniejszy, gdyby stocznia umiała znaleźć pracowników wśród Polaków. Na razie jednak na to się nie zanosi.

d4k16tm

Jak zauważa Adam Sawicki, dyrektor ds. zasobów ludzkich w SR Nauta i EPG, firmy z branży będą zwiększać zatrudnienie obcokrajowców. Na celowniku kraje wschodnie, gdzie zarobki są niższe niż w Polsce.

– Ukraina, Bułgaria, ale też dalej – Wietnam, Kambodża, Filipiny – te kraje są przedmiotem naszej analizy. Pewne jest jednak, że układ pracowniczy musi stać się bardziej wielokulturowy – uważa Sawicki.

Trudno określić, jak duże jest zapotrzebowanie na pracowników w branży morskiej, ponieważ liczba ta ściśle zależy od realizowanych przez firmy kontraktów. Decydujący się na pracę w tym obszarze muszą się również z tym liczyć. – Pracodawcy mówią, że byliby w stanie na stałe utrzymać 30 proc. kadry, która jest obecnie im potrzebna. Resztę tylko do końca trwania kontraktu – wyjaśnia Orzeł.

d4k16tm

Poszukiwaniem rozwiązania, które pomogłoby zapewnić ludziom płynność w znajdowaniu pracy po zakończeniu kontraktu, zajęła się Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna. – Myślimy nad stworzeniem bazy firm i pracowników, czegoś w rodzaju portalu pośrednictwa pracy. Będzie to miejsce, w którym można znaleźć informacje o aktualnie prowadzonych przez firmy projektach, liczbie zatrudnionych przy nich osób i czasu zakończenia – mówi ekspert z PSSE.

– Przykładowo, mając informację o tym, że za trzy miesiące kończy się projekt u konkretnego przedsiębiorcy, przy którym pracowało 100 osób – już można zacząć się rozglądać za innymi firmami, które właśnie zaczynają projekty i będą potrzebowały pracowników. Chodzi o to, żeby ci ludzie, którzy zostali już przeszkoleni, mają fach w ręku, nie musieli iść na bezrobocie albo wyjeżdżać z kraju.

Jolanta Miśków

d4k16tm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4k16tm