Nagy: raport PIG jest przedwczesny
Gdyby przyjąć dane z raportu PIG za właściwe, to należałoby przerwać prace poszukiwawcze gazu łupkowego - uważa Stanisław Nagy z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Jego zdaniem raport jest przedwczesny. Szef PIG zaznaczył, że raport jest realistyczny.
02.04.2012 | aktual.: 02.04.2012 17:49
Szef Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) Jerzy Nawrocki przyznał, że raport może rodzić różne komentarze. Jego zdaniem jest on jednak realistyczny. Jak przypomniał, jest to raport otwarcia i w miarę nowych badań, dane będą aktualizowane.
W opublikowanym dwa tygodnie temu dokumencie Instytut szacuje zasoby technicznie wydobywalne gazu z łupków w Polsce na 346 -768 mld metrów sześc. Prognoza ta jest zaskakująco niska w porównaniu z wcześniejszymi opracowaniami firm doradczych i US Energy Information Administration (EIA), która w kwietniu 2011 roku szacowała złoża na 5,3 bln m sześc.
Jak powiedział PAP prof. Stanisław Nagy, który kieruje katedrą Inżynierii Gazowniczej na AGH, najważniejszym problemem jest przyjęta przez Instytut metodologia US Geological Survey (USGS), która prowadzi do - jego zdaniem - znacznego zaniżenia tych zasobów z uwagi na brak w Polsce otworów eksploatacyjnych.
Nagy uważa, że ponieważ nie ma jeszcze danych z wydobycia gazu z łupków w Polsce, to "korzystniej byłoby określić wyłącznie zasoby geologiczne gazu i to w oparciu o klasyczną metodologię, tzw. PRMS, zaaprobowaną przez wiele międzynarodowych stowarzyszeń i instytucji, jak: m.in. Society Petroleum Engineers, American Association of Petroleum Geologists czy World Petroleum Council, a stosowaną powszechnie we wszystkich firmach gazowych i naftowych".
Ekspert wyjaśnił, że metodą klasyczną bada się m.in. objętość złoża nasyconą gazem, nasycenie wodą złożową (podziemną wodą towarzyszącą złożu surowca), porowatość skały, określa się również ilość gazu wolnego w szczelinach i porach.
- Na pewno takie badania są trudniejsze, bo czasochłonne i wymagają szczegółowych danych, także z procesu próbnej eksploatacji - powiedział.
Jerzy Nawrocki wyjaśnił, że amerykańskie służby geologiczne (USGS) są "autorytetem w tej dziedzinie i szacują zasoby nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale na zlecenie władz USA wykonują raport dotyczący całego świata przy użyciu tej samej metodologii". Jego zdaniem tzw. klasyczna metoda szacowania zasobów geologicznych nie bierze pod uwagę wydobywalności, a właśnie to najbardziej interesuje wszystkich w przypadku złóż niekonwencjonalnych.
- Uznaliśmy, że lepiej mówić o technicznie wydobywalnych zasobach, niż obiecywać wielkie złoża geologiczne - powiedział. - Nasze podejście uważam za bardziej realistyczne. Raport odnosi się do stosowanych dziś technik. Jeśli pojawią się nowe i więcej danych z kolejnych odwiertów, będziemy aktualizować nasze opracowanie - wyjaśnił.
- Zasoby technicznie wydobywalne złóż niekonwencjonalnych zależą nie tylko od wielkości zasobów geologicznych gazu, ale także od technologii i zmieniają się w miarę wprowadzania nowych rozwiązań oraz zwiększenia powierzchni objętej wierceniami - uważa jednak Nagy. Dlatego też - jego zdaniem - trudno poważnie traktować dane w raporcie PIG odnoszące się do prognozowanego wydobycia gazu z pojedynczego odwiertu gazowego.
Stosując klasyczną metodę szacowania zasobów, znana audytorska firma NSAI z Houston, która ma doświadczenia wykonania kilku tysięcy raportów geologicznych, przewiduje zasoby geologiczne w sześciu koncesjach 3Legs Resources dla Lane Energy Poland na 5,1-5,5 bln m sześc. gazu i dane te są też znane Państwowemu Instytutowi Geologicznemu - powiedział ekspert.
Jak podkreślił, przyjmując więc tylko minimalny stopień sczerpania złoża na 15-20 proc., to na tych koncesjach może być do wydobycia ok. 760-860 mld m sześc.
Ekspert AGH argumentuje także, że Instytut nie zastosował podziału na odwierty pionowe i poziome, więc nie wiadomo, do których się odnosi, prognozując, że jeden otwór ma dać 11,3 mln m sześc. (średnio).
- Niestety, PIG nie wziął pod uwagę faktu, że z jednego otworu poziomego można wydobyć obecnie nawet od 110 do 140 mln metrów sześc., zaś pionowy może dostarczyć maksymalnie 60-70 mln metrów gazu - wyjaśnił. - Zatem różnica w ocenie możliwości produkcji z jednego odwiertu jest istotna. Szacując wydobycie na 11,3 mln metrów, Instytut odnosi się do statystyki USGS z 26 złóż w Stanach Zjednoczonych, ale praktycznie do dowolnie wybranych odwiertów i bez informacji o czasie ich wykonania.
Nawrocki wyjaśnił tymczasem, że prognozując możliwości maksymalnego wydobycia gazu z jednego otworu, bazowano na reprezentatywnych danych z USA. - Rzeczywiście, w każdym złożu na kilkaset otworów jest kilka ze skrajnie dużym poziomem wydobycia, ale woleliśmy szacować ostrożnie, przyjmując za wskaźnik dolną granicę produkcji gazu ze zbioru najbardziej reprezentatywnych obszarów wydobywczych w USA - dodał.
Nagy twierdzi, że "raportu Państwowego Instytutu Geologicznego nie można uznać za wyznacznik zasobów wydobywanych". - W sprawie zasobów powinna się też wypowiedzieć Komisja Zasobów Kopalin. W Polsce nie uruchomiono jeszcze projektu pilotażowego wydobycia gazu, więc możliwe, że warunki wydobycia będą różnić się znacznie od amerykańskich - dodał.
Jego zdaniem, "żadna firma nie jest w stanie wykonać odwiertu (pionowego lub poziomego) wraz z zabiegiem szczelinowania tak tanio, jak wskazywałyby na to dane z raportu". - W dokumencie określono, że z przeciętnego otworu w naszym kraju można uzyskać 11,3 mln m sześc. gazu, a maksymalnie 28 mln m sześc. i to w całym okresie eksploatacji - przypomniał ekspert.
- Zatem biorąc pod uwagę warunki kredytowania takiego przedsięwzięcia, oraz że ok. 75-80 proc. gazu przypadającego na jeden odwiert uda się wydobyć w ciągu 10 lat, to realne wydatki na pełen odwiert musiałby być niższe niż 9 mln zł, by zostały pokryte przez przychody z eksploatacji. Nie znam nikogo, kto w Polsce przy tak niskich nakładach byłby w stanie wykonać wszystkie prace - powiedział Nagy.
Obecnie firmy szacują minimalne nakłady na wykonanie jednego odwiertu poziomego wraz ze szczelinowaniem powyżej 10 mln dolarów.
Agnieszka Łakoma