Trwa ładowanie...

Nawet wnuk konsumenta może być związany umową

Najem wakacyjny jest ryzykowny, ponieważ zwykle trwa kilkadziesiąt lat

Nawet wnuk konsumenta może być związany umowąŹródło: Jupiterimages
d1i0z37
d1i0z37

– To mogą być kontrakty nawet na 70 czy 90 lat – przestrzega Elżbieta Seredyńska, prawnik z Europejskiego Centrum Konsumenckiego. – To zawsze zaskoczy konsumenta, który dokładnie nie przeczytał prospektu. Takie długoterminowe umowy (timeshare) podlegają dziedziczeniu. Wiążą się z dużym ryzykiem.

Może się więc zdarzyć, że wnuk konsumenta będzie musiał jeździć na śródziemnomorską wyspę i płacić za korzystanie z apartamentu, który mu się wcale nie podoba. Może też być tak, że po kilku latach zlikwidowane zostaną połączenia lotnicze z tą wyspą.

– Sytuację konsumenta pogarsza fakt, że obecne przepisy nie regulują trybu rozwiązania timesharingu – wyjaśnia prawnik.

Umowa timeshare pozwala na użytkowanie budynków lub ich części w celach turystycznych. Jej skutkiem jest nabycie prawa do korzystania na przykład z apartamentu lub lokalu; dzieli się to prawo z innymi użytkownikami. Konsument nie uzyskuje własności nieruchomości, tylko może korzystać z niej w określonych z góry tygodniach czy miesiącach w każdym roku, i to przez wiele lat. Z tego tytułu płaci wynagrodzenie i wnosi coroczne opłaty.

d1i0z37

– Do umów timeshare podchodzimy sceptycznie. Trudno nawet stwierdzić, czy są to umowy turystyczne czy wynajmu nieruchomości. To rodzi komplikacje praktyczne. Na rynku mamy często do czynienia z naciąganiem konsumenta. Później pozostaje tylko jego rozczarowanie i kłopoty – ocenia Józef Ratajski, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki.

Trochę szara strefa

Najpierw oferuje się turyście apartament, potem dodaje bilety lotnicze, ubezpieczenia, zapewnia wyżywienie. Niby formalnie powstaje oferta turystyczna, ale nie jest nią w myśl ustawy o usługach turystycznych. To trochę taka szara strefa, w której funkcjonują różne dziwne agencje. Poważne kłopoty wiążą się też z odstąpieniem od takiej umowy.

– Polski timesharing to młoda instytucja. Pojawiła się w latach 90., a obecny jej kształt reguluje ustawa z 13 lipca 2000 r. o ochronie nabywców prawa korzystania z budynku lub pomieszczenia mieszkalnego w oznaczonym czasie w każdym roku – mówi mec. Leszek Kot z Kancelarii Barylski T., Olszewski A., Brzozowski A.

Według prawnika skomplikowany charakter timesharingu oraz przykre doświadczenia nabywców związane z nieuczciwymi praktykami przy zawieraniu umów są przyczyną małego nimi zainteresowania w Polsce.

d1i0z37

Umowy timeshare, które oferuje się na rynku, w rzeczywistości są jedynie formularzami przystąpienia do nich. Precyzowane są niejasno, mają też wiele niedomówień. Ich nieprzejrzystość, lakoniczny, często niezrozumiały język rodzą w konsekwencji dotkliwe dla kontrahentów następstwa prawne.

*Niejasne prawa * – Najczęstszym zabiegiem stosowanym przez przedsiębiorców jest przedstawianie ograniczonej liczby informacji o nabywanych uprawnieniach i zaciąganych zobowiązaniach. Niejasne są zwykle zapisy określające roczne opłaty i koszty eksploatacji nieruchomości. Kontrowersje budzą też regulacje dotyczące odstąpienia od umowy, które obwarowane są wygórowanymi karami umownymi – ostrzega Leszek Kot. Przypomina, że timesharing to umowa długoterminowa. Wymaga dokładnego przemyślenia i kalkulacji nawet najdrobniejszych kosztów.

– Czytajmy uważnie prospekty, bo techniki marketingowe stosowane przez agencje mogą wprowadzać ich klientów w błąd – apeluje Seredyńska.

Jerzy Kowalski

d1i0z37
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1i0z37