NBP szybko przegra ze spekulantami
NBP nie poradzi sobie na dłuższą metę ze spekulantami atakującymi złotego. Środków wystarczy tylko na pół roku - donosi "Rzeczpospolita".
NBP nie poradzi sobie na dłuższą metę ze spekulantami atakującymi złotego. Środków wystarczy tylko na pół roku - donosi "Rzeczpospolita"
Gazeta tłumaczy, że dużo większe byłyby możliwości Narodowego Banku Polskiego, gdyby wykorzystać 30 mld dol. z elastycznej linii kredytowej udzielonej nam przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Bank od kilku dniu uspokaja jednak inwestorów, że jest przygotowany nawet na trzęsienie ziemi na rynkach finansowych.
Jak ujawnił jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej, rosną rezerwy dewizowe NBP i w razie potrzeby będzie można ich użyć do uspokojenia kursu złotego.
Gazeta wyliczyła, że gdyby NBP codziennie musiał bronić kursu złotego, pieniędzy nie starczyłoby na zbyt długo. Ich zdaniem środków wystarczy na nieco ponad pół roku, przy założeniu, że dziennie trzeba by wpompować na rynek walutowy 300-500 mln euro lub dolarów. Z danych na koniec kwietnia wynika, że bank centralny dysponuje 102,8 mld dolarów lub 77 mld euro.
Jak pisze "Rz", pierwszy raz NBP pojawił się na rynku walutowym dopiero w zeszłym roku. Od września 2011 r. interweniował na rynku sześć razy. Według analityków wydał na to 2 mld euro. Ich zdaniem jeśli doszłoby do upadku Grecji, to NBP z rynkiem nie wygra.
Banki inwestycyjne mogą wtedy zacząć handlować dziesiątkami miliardów dolarów. Jak od pewnego czasu mówi jednak prezes NBP Marek Belka, jego zadaniem nie byłoby wygranie z nimi, ale udowodnienie, że na spekulacji złotówką mogą stracić duże pieniądze.
Jak dotąd najwyższy kurs średni według NBP względem euro zanotowano 1 marca 2004 roku. Za wspólnotową walutę trzeba było wtedy zapłacić 4,9149 zł. Później przez długie lata złotówka się umacniała. Jednak po wybuchu kryzysu finansowego z poziomu 3,30 zł kurs szybko wystrzelił w pobliże rekordowych cen. 18 marca 2009 roku za euro trzeba było według kursu średniego NBP zapłacić 4,8999 zł.
Jakie kursy miałaby złotówka, gdyby ze strefy euro wyszła Grecja? Tego żaden analityk nie jest w stanie dziś powiedzieć. Jak twierdzą eksperci wypytani przez "Rzeczpospolitą", bank centralny może wejść na rynek przy kursie 4,5 zł za euro. Na razie jest on o 15 groszy niższy.
Jak dotąd interwencje NBP najczęściej miały krótkotrwały charakter. Sprawiały wprawdzie, że złotówka się uspokajała, ale tylko na dzień-dwa, a czasem nawet tylko na kilka godzin.
Jedną z najgłośniejszych interwencji NBP była ta z końca grudnia 2011 roku, w związku z zagrożeniem, że przy wysokim kursie euro i dolara do złotówki Polska przekroczy próg zadłużenia 55 proc. względem PKB. Bank centralny pojawił się wtedy na rynku na godzinę przed wyznaczeniem kursów potrzebnych do obliczenie poziomu długu. Według nieoficjalnych informacji w celu ustalenia korzystnych kursów NBP skorzystał z 500 mln euro.
Wirtualna Polska/"Rzeczpospolita"