NBP: Wejście do ERM2 teraz niepewne
Ocena NBP, który sądzi, że obecne zawirowania rynkowe mogą być przeszkodą na drodze wprowadzenia naszej waluty do korytarza ERM2 nie pomogły notowaniom złotego.
16.02.2009 18:34
WYDARZENIE DNIA
Ocena NBP, który sądzi, że obecne zawirowania rynkowe mogą być przeszkodą na drodze wprowadzenia naszej waluty do korytarza ERM2 nie pomogły notowaniom złotego.
Oczywiście byłoby naiwnością sądzić, że raport na temat korzyści i kosztów przyjęcia euro w Polsce miał wyłączny wpływ na notowania złotego. Przede wszystkim złoty zaczął tracić jeszcze przed publikacją samego raportu (ale można było podejrzewać, że nie będzie miał przyjaznej dla euro wymowy). Po drugie razem ze złotym tracił też forint, po trzecie wreszcie w ostatnich dniach złoty nie potrzebował żadnych pretekstów do spadków. Natomiast stawiania dużego znaku zapytania nad sensem wejścia do ERM2 teraz, z pewnością złotemu nie pomogło. Być może właśnie zapowiedź konsekwentnej realizacji drogi do wprowadzenia euro mogłaby notowania złotego ustabilizować, ale inwestorzy chcieliby konkretnych decyzji, a nie deklaracji.
SYTUACJA NA GPW
Sektor finansowy ciągnął w dół indeksy przez całą poniedziałkową sesję. WIG20 stracił na wartości 3,8 proc., a indeks WIG-Banki prawie dwukrotnie więcej, bo aż 7,3 proc. To głównie wynik przeceny akcji Banku Pekao o 8,2 proc. i PKO BP o 7,9 proc.
KNF podsumowała ostatni kwartał 2008 r. informując, że zysk netto dla całego sektora bankowego nie zwiększał się jak do tej pory w dwucyfrowym tempie, ale wzrósł o ok. 8 proc. Ministerstwo Finansów sprzedało bony za ok. 1,3 mld PLN przy prawie dwukrotnie większym popycie. W kontekście ożywionej dyskusji na temat wahań kursu złotego i przystąpienia Polski do strefy euro warto przytoczyć wypowiedź premiera Czech, który stwierdził, że jego kraj wkrótce przestanie spełniać kryterium z Maastricht dotyczące deficytu budżetowego.
GIEŁDY W EUROPIE
Amerykańskie rynki akcji i obligacji były w poniedziałek zamknięte, a kalendarz publikacji wypełniły jedynie istotne dane z Japonii. W Europie przy niskich obrotach inwestorzy sprzedawali akcje spychając najważniejsze indeksy o 1 - 1,5 proc. w dół. Węgierski premier komentując podniesienie podatków stwierdził, że pomimo spodziewanego spadku PKB o 3 proc. powinno udać się utrzymać dziurę budżetową na poziomie pozwalającym przyjąć euro, co mogłoby nastąpić ok. 2012-2014 r. Jeśli japońska gospodarka skurczyła się IV kw. 2008 r. o blisko 13 proc. r/r trudno nie uznać za zbyt optymistyczne prognozy Węgrów, którzy bez popytu z rynków rozwiniętych praktycznie nie istnieją. J.C.Trichet podkreślił w poniedziałek, że system finansowy potrzebuje bardziej rygorystycznych regulacji, a priorytetem ECB jest niezmiennie troska o stabilność cen.
WALUTY
Horror posiadaczy zobowiązań w walutach obcych zdaje się nie mieć końca. Nie często się zdarza, by notowania złotego trafiały na główną stronę Bloomberga, a tak się dziś stało. Bo też były powody - tylko dziś frank podrożał do 3,242 PLN czyli o 4,4 proc. w porównaniu do piątkowego zamknięcia. Euro podrożało o 4 proc. do 4,81 PLN i jest najdroższe od 2004 roku, podobnie jak dolar, który podskoczył o 4,9 proc. do 3,772 PLN. Co ważne osłabienie złotego nie ma tradycyjnego oparcia już w teorii zamykania pozycji carry trade, bo jen na arenie międzynarodowej nie zmieniał specjalnie wartości. Mamy raczej do czynienia z czysto lokalną (dotyczącą regionu, nie tylko Polski) spekulacją walutową wykorzystującą w miarę płytki rynek (niewielu chętnych do sprzedaży walut, kolejkę kupujących powiększają... eksporterzy szukający możliwości zabezpieczenia swoich pozycji w opcjach). Wyznaczanie kursów docelowych w tej sytuacji mija się z celem.
Przy braku inwestorów z USA (z gry wykluczyło ich święto - Dzień Prezydentów), euro spadło dziś do 1,277 USD (o 0,7 proc.), ale nowego minimum w obecnej fali spadkowej nadal nie wyznaczyło.
SUROWCE
Po osiągnięciu najniższych rekordowo niskich poziomów w końcówce ubiegłego tygodnia, cena ropy skorzystała na poniedziałkowej nieobecności części inwestorów z USA i odrobiła ok. 4 USD. Po południu baryłka kosztowała 37,7 USD. Miedź po fatalnych danych o japońskim przemyśle potaniała o ponad 100 USD do 3220 USD za tonę. Największy związek zawodowy pracowników kopalń z RPA przestrzegł, że tylko w tym roku w tym niezwykle zasobnym w złoża metali kraju w branży wydobywczej może ubyć nawet 50 tys. miejsc pracy. W okolicach kilkumiesięcznych szczytów zdołała utrzymać się cena złota, które chociaż jest już dość drogie w obliczu turbulencji na rynku walutowym wydaje się jedną z bezpieczniejszych form inwestycji.
Łukasz Wróbel, Emil Szweda
Open Finance