Nerwowe przedświąteczne zakupy. Kasjerka: Już nawet nie chce mi się tłumaczyć

Koronawirus kompletnie rozregulował polski handel i sposób w jaki robimy zakupy. Sklepy prześcigają się w pomysłach na zwiększenie liczby klientów i rozładowanie kolejek. Jednocześnie zmagają się z przepisami, wytycznymi i własnymi klientami.

Nerwowe przedświąteczne zakupy. Kasjerka: Już nawet nie chce mi się tłumaczyć
Źródło zdjęć: © East News
Konrad Bagiński

10.04.2020 11:39

Kto żyw, ten na kasę – tak można opisać politykę sieci handlowych w okresie przedświątecznych zakupów. Faktem jest, że sytuacja jest trudna do przewidzenia. Jednego dnia przed supermarketem potrafi stać godzinna kolejka ludzi, którzy czekają na samo wejście do sklepu, drugiego dnia kasjerzy ze zdumieniem rozglądają się po niemal pustym sklepie.

W najgorętszym okresie przedświątecznych zakupów udało nam się porozmawiać z kilkoma sprzedawcami. Okazuje się, że rządowe wytyczne przysporzyły im mnóstwa pracy i problemów. Wszyscy rozumieją przyczynę wprowadzenia obostrzeń, ale przyznają, że komunikacja i uzasadnianie tych zmian pozostawia wiele do życzenia.

- Do dziś słyszę pytania: "co ci starsi ludzie robią w sklepie o 18, skoro mają robić zakupy od 10 do 12?" Już mi się nie chce tłumaczyć, że zakupy mogą robić kiedy tylko chcą. Albo do teraz wielkie zdziwienie, że od 10 do 12 nikt młodszy nie zostanie obsłużony – mówi nam kasjer w osiedlowym sklepie.

- Proszę pana, a co ja mam zrobić, jak są godziny dla seniora? Zgodnie z przepisami nie mam prawa obsłużyć żadnego klienta młodszego niż 65 lat. Ale przez ten czas przyjdzie do mnie może 2-3 takich klientów i kupią bułki i kefir. Przez dwie godziny każdego młodszego muszę wyprosić – mówi mi sprzedawczyni z Żabki. I zapewnia, że tak robi, choć szczęśliwa z tego powodu nie jest. Co na to jej macierzysta sieć?

Zobacz też: Nocne zakupy w Lidlu: sprawdziliśmy, jak jest. Przed świętami czeka nas kolejkowy horror

"Polska Izba Handlu w swoim stanowisku zwróciła uwagę na problemy związane z nowymi regulacjami. Przedsiębiorcy mierzą się m.in. z blokadą działania sklepów między godz. 10 a 12, w przypadku braku klientów uprawnionych do zrobienia zakupów w tych godzinach czy sytuacjami konfliktowymi związanymi z brakiem możliwości weryfikacji wieku. Postuluje zatem wprowadzenie godzin priorytetowych dla osób powyżej 65. roku życia. Zgodnie z propozycją, osoby starsze mogłyby w tym czasie wejść bez kolejki do sklepu i mieć bezwzględne pierwszeństwo przy kasie, co znacząco skróciłoby czas pobytu tych osób w sklepach" – pisze dla WP Finanse biuro prasowe Żabki.

Kolejki rosną i znikają

- Nie ma zasady, raz jest kolejka, raz jej nie ma. Sami się zastanawiamy, od czego to zależy, jednego dnia 50 osób czeka przed sklepem, innego wszystko idzie płynnie. Ja nie wiem, jak to jest możliwe – mówi mi kasjer w dużym warszawskim hipermarkecie.

Dodaje, że w kolejkach mieszają się ludzie z wypchanymi po brzegi wózkami, robiący zakupy na tydzień lub dwa z osobami, które przyszły po litr mleka i 3 kajzerki.

- Moim zdaniem lepiej robić jedne duże zakupy na kilka dni, skoro tak samo długo się czeka w kolejce – mówi i od razu strofuje stojącą za mną panią, która nie przestrzega przepisowej odległości, wypakowując swoje sprawunki na taśmę.

- I tak co chwila – mruczy pod nosem.

Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Policja w sklepach? Tego chcą handlowcy

Oficjalne stanowiska sieci handlowych są ostrożne, ale organizacje, w których są one zrzeszone, nie przebierają w słowach.

– W pełni rozumiemy, że osoby starsze potrzebują wsparcia nie tylko w tym trudnym czasie. Warto jednak się przyjrzeć, jak wprowadzone godziny dla seniorów wyglądają w praktyce. Otrzymaliśmy liczne informacje, iż rozwiązanie to nie wspiera funkcjonowania handlu w zakresie obsługi osób starszych, a stwarza problematyczne i potencjalnie konfliktowe sytuacje zarówno pomiędzy klientami sklepów, jak i pomiędzy klientami a obsługą – komentuje Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu.

- Może to rozwiązanie powinno ewoluować. Być może lepsze byłoby na przykład wprowadzenie godzin priorytetowych dla osób 65+. Mogłyby wtedy wejść bez kolejki do sklepu i mieć bezwzględne pierwszeństwo przy kasie. To także znacząco skróciłoby czas pobytu tych osób w sklepach – dodaje Ptaszyński.

Dodatkowo Polska Izba Handlu odbiera informacje, że na przykład do trudnych sytuacji dochodzi, jeśli młodszy klient zaczął robić zakupy przed godziną 10, a kończy już po 10. Niejasny jest też status osób młodszych robiących zakupy dla starszych, którymi się opiekują – w tym zajmujących się tym zawodowo. Przepisy są po prostu dziurawe i nieprzejrzyste.

Nocne zakupy nie rozwiązują problemu

- U nas jest tak: wieczorem ruch słabnie, potem w nocy jest całkiem spory, kończy się około godziny pierwszej. Mniej więcej do czwartej mamy spokój, potem ruch znowu rośnie – pisze mi Beata, kasjerka z jednego z warszawskich dyskontów.

Dodaje, że za to w środku dnia bywa tak, że klienci obsługiwani są na bieżąco. Wszystko jednak zależy od lokalizacji.

– Generalnie jest jak w piekle – podsumowuje Beata. Ale tuż przed świętami pracownicy starają się nie narzekać, bo na ich konta wpływają właśnie wypłaty powiększone o premię za pracę w warunkach pandemii. To dodatkowe kilkaset złotych na rękę, które ma wynagrodzić trudy pracy w niecodziennych warunkach. Zdecydowało się na to kilka sieci handlowych.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Źródło artykułu:WP Finanse
LidlBiedronkaprzedświąteczne zakupy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (297)