Nie dają etatów. A może być jeszcze gorzej
W wielu firmach na etat można liczyć właściwie dopiero po trzydziestce lub wcale
08.12.2011 11:27
Z raportu przygotowanego na zlecenie NSZZ "Solidarność" wynika jasno, że niemal jedna trzecia polskich pracowników (27 proc.) zamiast na etat, pracuje na czas określony, ma umowy zlecenia lub o dzieło. To najgorszy wynik w Europie.
„Na bezterminową umowę przed trzydziestką liczyć może zaledwie co drugi pracujący młody Polak. Wśród zatrudnionych w wieku 20-24 lat, umowy na czas nieokreślony ma zaledwie co trzeci z nich (280 tys. osób)” – czytamy w raporcie. Równie źle jest na Węgrzech, w Czechach, Słowacji i Bułgarii. Najwięcej pracowników ze stabilnym zatrudnieniem jest zaś w Holandii, ale też w Szwecji, Niemczech i Wielkiej Brytanii.
Specjaliści twierdzą, że najwięcej osób bez stałych umów pracuje w handlu.
- W tej branży pracuje dużo osób, to „pojemna” branża. Ale rzeczywiście pracodawcy stałe umowy dają tylko kadrze zarządzającej, zwykły sprzedawca na umowę na czas nieokreślony nie może liczyć. Te osoby mają najczęściej niepełne etaty, podpisywane na rok. Wielu pracuje na umowy zlecenia. W tej branży panuje ogromna rotacja pracowników. Szefowie zwiększają zatrudnienie, gdy ruch jest większy np. przed świętami, a po świętach ich zwalniają. Ilość pracowników uzależniają też od kondycji gospodarczej. Coraz częściej zatrudniają tanich pracowników – emerytów, studentów. Ale trzeba też dodać, że w sprzedaży pracują też przedstawiciele handlowi, którzy prawie nigdy nie mają stałych umów, najczęściej pracują na zlecenie – mówi Jarosław Garwoliński, doradca personalny, pośredniczy w zatrudnianiu sprzedawców, kasjerów i magazynierów.
Zatrudnienie na czas określony lub w oparciu o umowy o dzieło czy zlecenia są popularne również w innych branżach np. wydawniczej, w mediach czy marketingu. Szefowie uzależniają dalsze zatrudnienie od wyników – mówią np. że pracownicy muszą podpisać określoną ilość umów, by otrzymać etat.
- Czasem wymogi są tak wyśrubowane, że nikt nie może liczyć na umowę. Szef specjalnie stawia tak wysoko poprzeczkę, by nie musieć dawać etatów – mówi Grzegorz, specjalista ds. sprzedaży internetowej, od 5 lat pracuje na umowę zlecenia. - Wiele osób godzi się na umowę o dzieło lub zlecenia, bo więcej zarabia. Znam ludzi, którzy wręcz nie chcą etatu, bo otrzymywaliby mniejszą pensję. Tak najczęściej myślą ludzie młodzi. Dla nich liczy się kasa tu i teraz, o emeryturze nie myślą. Z czasem jednak każdy chce się ustabilizować, a stała umowa jest istotna, gdy zakładamy rodzinę, bierzemy kredyt mieszkaniowy.
Stała umowa przed trzydziestym rokiem życia dla wielu jest tylko marzeniem. Z roku na rok zmniejsza się liczba dwudziestolatków na etatach.
- Ale przecież nie jest powiedziane, że przekraczając trzydziestkę automatycznie dostanie się umowę. W wielu branżach na etaty mogą liczyć wyłącznie szefowie, kierownicy. Niektórzy pracownicy nawet w starszym wieku mogą umowy nie otrzymać. Szczególnie w dobie upowszechniania się pracy zdalnej, szefowie nie będą chcieli wiązać się stałymi umowami w ogóle – dodaje Garwoliński.
Pracodawcom bardzo zależy na tym, aby mogli w porozumieniu z pracownikami stosować elastyczny sposób rozliczania czasu pracy. Niedawno rozpoczęły się negocjacje w sprawie wprowadzenia do kodeksu pracy nowych przepisów. Zmiany w kodeksie pracy mogłyby być wprowadzone jeszcze w tym roku, jeśli strony się porozumieją (pracodawcy, przedstawiciele pracowników i rządu). Zgodnie z propozycjami firmy miałyby się godzić na ograniczenie czasu zawierania terminowych umów o pracę nawet do 2 lat. W zamian chcą jednak wprowadzenia do kodeksu tzw. umowy projektowej.
Taka umowa ma być zawierana wyłącznie na okres wykonania danego projektu przez pracodawcę, na przykład pięciu lat. Dzięki temu firmy mogłyby uniknąć stałego kontraktu, gdy potrzebują pracownika tylko do budowy autostrady. Pracodawcy chcą także na stałe wprowadzać 12-miesięczne okresy rozliczeniowe czasu pracy. Dzięki temu mogą wydłużać pracę podwładnych w jednych miesiącach i proporcjonalnie skracać ją w następnych. Po roku wypłacą też dodatki za nadgodziny za przekroczenia tygodniowej normy. Czy nowe przepisy wejdą w życie, nie wiadomo. Widać jednak jaki kierunek zmian chcieliby obrać przedsiębiorcy.
Krzysztof Winnicki/ak