Nie liczę na wzrost cen

Karol Antkowiak, nowy prezesem Gant Development jest przekonany, że jego firmie uda się zrealizować tegoroczne zamierzenia.

Nie liczę na wzrost cen
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

19.07.2010 10:06

W ciągu ostatnich trzech miesięcy z zasiadania w zarządzie spółki zrezygnowali prezes Dariusz Małaszkiewicz i wiceprezes Henryk Feliks. Równocześnie pan, główny akcjonariusz spółki, pozostający do tej pory nieco w cieniu, zdecydował się stanąć na czele zarządu. Czy akcjonariusze powinni szukać drugiego dna w tym ciągu zdarzeń?

Absolutnie nie. Nie łączyłbym tych dwóch rezygnacji – o ile w wypadku Henryka Feliksa możemy mówić o pewnych różnicach zdań na temat sposobu zarządzania Gantem, o tyle rezygnacja Dariusza Małaszkiewicza miała podłoże czysto zdrowotne. To, że rada nadzorcza zdecydowała się powołać mnie na stanowisko prezesa spółki, nie oznacza, że działo się w niej coś złego. Sytuację w firmie oceniam jako bardzo dobrą, jeżeli jednak okaże się, że zmiany w zarządzie ją jeszcze polepszą, pozostanie nam się tylko z tego cieszyć.

Jako wiceprezes Ganta kierował pan działem sprzedaży i marketingu. Objęcie przez pana funkcji prezesa zostało odebrane jako wskazanie nowego priorytetu dla spółki – maksymalizacji sprzedaży mieszkań.

Dotychczasowa polityka rozwoju będzie kontynuowana, ale to prawda, że chcemy położyć większy nacisk na osiągnięcie jak najlepszych wyników sprzedażowych w segmencie mieszkaniowym. Uruchamiamy coraz to nowe inwestycje, pojawiliśmy się na trudnym warszawskim rynku. Wszystko to wzmaga presję na wyniki sprzedaży, której, do tej pory, udało nam się sprostać.

Nie ukrywam, że jako prezes będę chciał postawić na jakość produkowanych przez Ganta mieszkań. Nie mieliśmy z tym do tej pory problemów, jednak wychodzę z założenia, że jako firma ze stosunkowo krótką historią działalności na większości rynków, na których dziś jesteśmy obecni, wciąż musimy pracować nad rozpoznawalnością naszej marki.

Chcemy zapisać się w pamięci klientów jako firma dbająca o jakość, dlatego też zamierzamy m.in. przed przekazaniem mieszkań klientom przeprowadzać wewnętrzne odbiory, by wykryć ewentualne niedociągnięcia jeszcze na etapie realizacji inwestycji.

Prognoza na I półrocze zakładała sprzedaż 406 mieszkań. Spółce udało się znaleźć nabywców na 403 lokale. Cel na drugie półrocze jest ambitniejszy – 588 sprzedanych mieszkań. Czy uda się go zrealizować? Wyniki innych deweloperów pokazują, że rynek stanął w miejscu, a drugi kwartał 2010 r. był nieco słabszy od pierwszego.

Nie ma podstaw do zmiany prognoz. Udało nam się wykonać plan na pierwsze półrocze w prawie 100 proc., i to mimo opóźnienia o kilka miesięcy startu warszawskiej inwestycji. Oczywiście sytuacja na rynku mieszkaniowym wciąż jest trudna. Choć potrzeby mieszkaniowe Polaków nie zmalały, popyt wciąż jest ograniczony ze względu na mniejszą dostępność kredytów mieszkaniowych. W tych warunkach nasza strategia rozwoju, zakładająca dywersyfikację geograficzną działalności, wydaje się zdawać egzamin.

Analizując wyniki sprzedaży spółki, nie sposób jednak nie zauważyć, że mieszkania Ganta sprzedają się najlepiej we Wrocławiu. Skok sprzedaży w II kwartale to zasługa m.in. uruchomienia nowych inwestycji w tym mieście. W Gdańsku i Poznaniu sprzedaż idzie już słabiej.

Nie zgodzę się z opinią, że w Gdańsku czy Poznaniu nasze mieszkania sprzedają się słabo. W porównaniu z rezultatami z rynku wrocławskiego można odnieść co prawda takie wrażenie, ale biorąc pod uwagę, że w Naramowicach, dzielnicy Poznania, co trzecie sprzedane w tym roku mieszkanie wybudował Gant, nie mamy powodów do narzekań. Wrocław jest rodzimym rynkiem Ganta, czujemy go najlepiej, równocześnie obok warszawskiego jest on dziś najbardziej chłonny.

Dywersyfikacja geograficzna wiąże się z dodatkowymi kosztami, jednak zmniejsza zależność dewelopera od sytuacji na jednym rynku lokalnym. Łatwiej sprzedać po dwieście mieszkań rocznie w pięciu miastach niż tysiąc w największej nawet metropolii.

2010 rok lekko rozczarował deweloperów. Po spadku cen mieszkań na rynku pierwotnym, zapoczątkowanym niedługo po upadku Lehman Brothers, bieżący rok miał przynieść ich odbicie. Tymczasem ceny stanęły w miejscu.

Nie przewiduję, by w najbliższym czasie to się zmieniło. Prognozy w sprawie dziury podażowej nie sprawdziły się, na rynku nie brakuje mieszkań. Popyt ożywa, jednak nie na tyle, by wytrącić rynek z równowagi. Nie wiadomo, jak na rynek kredytów mieszkaniowych wpłynie adaptacja rekomendacji T, coraz częściej mówi się również o wygaszaniu przez rząd programu „Rodzina na swoim”.

Wydaje się, że musimy przyzwyczaić się do sprzedawania mieszkań po obecnych cenach. Tak długo, jak koszty wykonawstwa utrzymają się na niskim poziomie, a ceny gruntów budowlanych nie powrócą na ścieżkę wzrostu, rentowność działalności deweloperów powinna pozostać na przyzwoitym poziomie.

Spółka zamierzała w 2010 r. uruchomić co najmniej dwa projekty komercyjne – galerie handlowe w Bogatyni i na krakowskiej Kapelance. Czy plany te są aktualne?

Nie rezygnujemy z tych projektów. W Bogatyni start jest uwarunkowany jedynie postępami w komercjalizacji (chodzi o umowy z najemcami – red.) i spodziewam się, że nastąpi w tym roku, w Krakowie nadal walczymy z procedurami administracyjnymi i start projektu przesuwa się na rok przyszły.

Dziękuję za rozmowę.

Gant czarnym koniem rynku mieszkaniowego

2010 rok miał być dla kontrolowanego przez rodzinę Antkowiaków Ganta czasem próby. Po bardzo udanym pierwszym półroczu 2009 r., gdy deweloper pod względem liczby sprzedanych mieszkań pobił na głowę gigantów z branży – Dom Development i J. W. Construction – i nieco słabszej drugiej części roku, w 2010 r. Gant miał potwierdzić przynależność do czołówki polskiego rynku mieszkaniowego. Prognoza na 2010 r. zakładała sprzedanie co najmniej 994 mieszkań oraz zaksięgowanie 312,7 mln zł przychodów i 58,6 mln zł zysku netto. Wyniki sprzedaży zaskoczyły pozytywnie.

Mimo mroźnej zimy i opóźnień w uruchomieniu inwestycji na stołecznej Woli w dwóch pierwszych kwartałach spółka sprzedała 403 lokale, szczególnie imponujący wynik osiągając w czerwcu, gdy nabywców znalazło 125 mieszkań. Wynik finansowy za I kwartał – 5,5 mln zł straty, wynikającej głównie z przeszacowań wartości aktywów – mógł jednak nieco zaniepokoić inwestorów. Czy rezultat za II kwartał pozwoli rozwiać ich obawy? – Z uwagi na zbliżający się termin publikacji raportu półrocznego nie mogę komentować wyników – mówi Karol Antkowiak, który formalnie funkcję prezesa obejmie 1 sierpnia.

Nowy prezes Ganta, z 8-proc. pakietem akcji, jest największym indywidualnym akcjonariuszem spółki. 11,7 proc. akcji Ganta należy do funduszy Ipopemy, których głównymi udziałowcami mają być członkowie rodziny Antkowiaków.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)