Nie stać nas na wcześniejsze emerytury
"Gazeta Wyborcza" dotarła do założeń ustawy o emeryturach pomostowych. Gdyby weszła w życie, kosztowałaby budżet państwa 40 mld zł w ciągu 25 lat. Kolejne 70 mld zł pójdzie na specjalne, wcześniejsze emerytury dla górników.
Obecnie prawo do wcześniejszej emerytury ma blisko sto grup zawodowych: nauczyciele, kolejarze, energetycy, hutnicy, leśnicy. Reforma emerytalna z 1999 r. założyła, że z uwagi na prawa nabyte będą oni pobierać wcześniejsze świadczenia na starych zasadach do 2008 r.
Obecny rząd nad ustawą o pomostówkach pracuje od kilku miesięcy. W grudniu ma wysłać ją do Sejmu. Na razie nie zdradza szczegółów, ale my dotarliśmy do jej założeń i wyliczeń, jak mają wyglądać nowe emerytury. Już wiemy, że żadna grupa nie straci emerytalnych przywilejów.
Jedyną poważną zmianą, jaką przygotował rząd, jest sposób wyliczania wcześniejszych emerytur pomostowych. Będą one wypłacane w czasie między odejściem z pracy a osiągnięciem wieku emerytalnego. Zazwyczaj przez pięć lat. A więc kobiety będą mogły iść na wcześniejszą emeryturę w wieku 55 lat, a mężczyźni - 60.
Pierwsze "nowe" pomostówki mają być wypłacane w 2009 r. Będą niższe niż obecne wcześniejsze świadczenia. Jakie dokładnie? Wszystko zależy od tego, kiedy na pomostówkę przejdziemy.
Najmniej stracą osoby, które przejdą na pomostówkę już w pierwszym roku jej obowiązywania. Ich świadczenia będą co najwyższej o 200 zł niższe od tych, które dostawaliby, gdyby szli na emeryturę dziś. Najwięcej stracą osoby, które przejdą na emeryturę pomostową za 20 lat. Ich świadczenie może być nawet o połowę mniejsze w porównaniu z emeryturami wypłacanymi obecnie, np. nauczyciel, który by dzisiaj dostał 1 tys. zł wcześniejszej emerytury, jeśli odejdzie z pracy w 2009 r., dostanie 800 zł, a gdyby odszedł za 20 lat - tylko 500 zł (oczywiście wszystko opiera się na założeniu, że nie zmieniają się zarobki)
.
Stracą osoby pracujące po 1999 r - w ich przypadku będą się liczyć rzeczywiste odkładane przez nich składki w funduszu emerytalnym.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".