Niebezpieczna, nowa moda wśród kierowców. "Grożą im grzywny do 5 tys. zł"
Coraz częściej na polskich autostradach widać szalonych kierowców jadących pod prąd. W ten sposób, próbują omijać korki. - Nawet jeśli im się uda, po pewnym czasie mogą spodziewać się kontaktu z naszej strony i poważnych konsekwencji - mówi WP Dawid Dyba z Komisariatu Autostradowego Policji w Krakowie.
Na 171. kilometrze autostrady A4 w poniedziałek wywróciła się ciężarówka z przyczepą pełną farb i rozpuszczalników. Ładunek wysypał się na wszystkie pasy i na pewien czas zablokował autostradę. Momentalnie utworzył się sznur samochodów, które zawróciły i jadąc pod prąd kierowały się do najbliższego zjazdu.
Filmiki z nagraniami spływają do policji od innych kierowców
Kiedyś decyzja o zawróceniu na autostradzie przychodziła do głowy bardzo niewielu kierowcom. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. - Obserwujemy coraz więcej takich sytuacji. Osoby te jadą przeważnie tak zwanym pasem awaryjnym pod prąd. Wydaje im się, że korek spowodowany jest jakąś błahą sprawą, a służbom pędzącym na przykład do poważnego wypadku znacząco utrudniają pracę - zaznacza Dawid Dyba.
Coraz częściej dowody wykroczeń policja dostaje od innych uczestników ruchu drogowego. - Kierowcy jadący poprawnie przysyłają nam bardzo dużo filmików. Jeżeli ujawniono wykroczenie i zostało ono zarejestrowane, wideo trafia do specjalnej komórki (Stop Piratom Drogowym - red.). Wiele nagrań pochodzi też z monitoringu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wtedy tacy kierowcy są osobiście wzywani, albo jest kierowany wniosek do sądu - podkreśla Dyba.
Grzywna nawet do 5 tys. zł
Zgodnie z policyjnym taryfikatorem za takie zachowanie grozi do 500 zł mandatu i do 6 punktów karnych. W przypadku, gdy naruszenie zasad bezpieczeństwa było szczególnie rażące albo doszło jednocześnie do popełnienia innych wykroczeń, policja może nałożyć mandat do 1 tys. złotych. Ale to nie wszystko.
- Zamiast wystawiać mandat, funkcjonariusz może skierować wniosek do sądu. Tam grzywna wynosi nawet do 5 tys. zł, a sąd może również zatrzymać prawo jazdy - zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską Maciej Święcichowski z zespołu prasowego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Znacznie poważniejsze, niż ukaranie nieuczciwego kierowcy, mogą być jednak konsekwencje takiego zachowania. 13 marca zginął prowadzący renault, który, jadąc pod prąd, doprowadził do czołowego zderzenia. - Tłumaczenie się, że ktoś nie miał czasu czekać w korku, jest absurdalne. Wjeżdżając na autostradę czujemy ten komfort, że możemy jechać szybko. Nikt z nas nie zastanawia się, że przy 140 km/h, nagle z naprzeciwka może nam wyjechać inne auto - dodaje.
Święcichowski przyznaje, że w autentyczność niektórych nagrań trafiających do policji aż trudno uwierzyć. - Część kierowców jadąc pod prąd nie robi tego nawet strefą awaryjną, ale po prostu jadąc lewym pasem. Trudno to komentować - podkreśla.