Niedźwiedzie zaskoczone skalą wzrostu indeksów
Europejscy inwestorzy, wyraźnie znudzeni poniedziałkowym marazmem, postanowili przystąpić dziś do bardziej zdecydowanych posunięć.
06.07.2010 17:10
Europejscy inwestorzy, wyraźnie znudzeni poniedziałkowym marazmem, postanowili przystąpić dziś do bardziej zdecydowanych posunięć.
Nie czekając na Amerykanów, zaczęli ostro kupować akcje, spychając zaskoczone niedźwiedzie do głębokiej defensywy. Zwyżki indeksów przekraczające 3 proc. nie były dziś niczym nadzwyczajnym. Przyczyn tej euforii trudno doszukiwać się w jakichkolwiek wydarzeniach lub informacjach makroekonomicznych. Giełdy spadały już wystarczająco długo, by nadszedł czas na odreagowanie. W Warszawie nie było ono dziś zbyt imponujące. Nieznacznie niższy, niż oczekiwano odczyt wskaźnika aktywności gospodarczej w amerykańskich usługach nie zdołał zepsuć dobrych nastrojów na świecie. Po jego publikacji indeksy na Wall Street zyskiwały po 1,7-2 proc.
Polska GPW
Notowania na warszawskim parkiecie zaczęły się we wtorek od dość ostrożnego wzrostu indeksów. WIG20 zyskiwał na otwarciu niecałe 0,4 proc., a WIG rósł o niespełna 0,3 proc. W ślad za rosnącym optymizmem na giełdach europejskich podążyły w górę także nasze wskaźniki. Indeks największych spółek odważnie przedarł się powyżej 2300 punktów i ani myślał z tego osiągnięcia rezygnować, choć dalsza zwyżka nie szła już tak dynamicznie. Podaż coraz bardziej dawała znać o sobie zaledwie 15 punktów powyżej tego poziomu. Bardzo dobrze radziły sobie walory banków, którym przewodził zwyżkujący o ponad 2 proc. PKO. Niewiele ustępowały mu papiery BRE i BZ WBK, zyskujące po 1,3-1,6 proc. Najgorzej w tym towarzystwie wyglądały walory Pekao, rosnące jedynie o 0,7 proc. O ponad 1 proc. w górę szły także walory Telekomunikacji Polskiej. Dopiero około południa, gdy indeks giełdy we Frankfurcie zyskiwał aż ponad 2 proc., nasz wskaźnik największych spółek jeszcze lekko poszedł w górę, rosnąc o 1,2 proc. Po raz kolejny utknął tam na
nieco dłużej i na europejskie „szaleństwa” już nie reagował. Ponownie dał się poderwać w górę już pod koniec sesji. Ostatecznie zyskał 1,98 proc. Indeks szerokiego rynku wzrósł o 1,57 proc., mWIG40 o 0,88 proc., a sWIG80 o 0,92 proc. Obroty wyniosły 1,2 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Na giełdach azjatyckich mieliśmy dziś do czynienia z dość nieoczekiwanym wybuchem optymizmu. Na razie jednak trudno traktować to inaczej niż jak tylko mocniejsze odreagowanie wcześniejszych silnych spadków. Obawy o spowolnienie w chińskiej gospodarce przecież nagle się nie rozpłynęły, a mimo to Shanghai B-Share zyskał prawie 3 proc. Shanghai Composite wzrósł zaś o 1,9 proc. Nikkei zwiększył swoją wartość o niemal 0,8 proc. po publikacji mówiącej o pierwszym od ponad roku spadku wyprzedzającego wskaźnika aktywności japońskiej gospodarki. Wielkich powodów do radości trudno się w tym dopatrzeć. Japońskim inwestorom nastroje mógł poprawić jedynie tracący na wartości jen.
Także na głównych parkietach europejskich rano panowały niezłe nastroje. Indeksy zaczęły od wzrostów po około 0,5 proc. Już po godzinie handlu londyński FTSE rósł jednak o ponad 1 proc., zaś paryski CAC40 zwiększał swoją wartość aż o 2 proc. DAX podwoił skalę początkowej zwyżki i nadal wykazywał sporą chęć kontynuowania tej tendencji.
Na pozostałych giełdach również dominowały zwyżki. BUX zyskiwał 1,7 proc., moskiewski RTS rósł o prawie 1,5 proc. Z czasem byki atakowały coraz odważniej. Po południu indeks w Paryżu rósł już o ponad 3 proc., w Londynie skala zwyżki zwiększyła się do niemal 2 proc., a we Frankfurcie do 2,5 proc. DAX usilnie starał się zbliżyć do 6000 punktów. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 zyskiwał 3,6 proc. FTSE zwyżkował o 1,8 proc., a DAX o 2,95 proc.
Waluty
Po poniedziałkowym marazmie, spowodowanym bezczynnością świętujących inwestorów amerykańskich, dziś przed południem mieliśmy do czynienia z większą zmiennością na światowym rynku walutowym. Kurs euro tracił początkowo schodząc do 1,248 dolara, by po kilkudziesięciu minutach skoczyć do niemal 1,26 dolara. Po południu ten ostatni poziom został nieznacznie przekroczony. To spowodowało wzrost siły złotego. Dolar staniał do nieco poniżej 3,26 zł, czyli o około 2 grosze w porównaniu do poniedziałkowego wieczora. Nasza waluta zyskała także nieznacznie wobec euro i dziś rano można było ją kupić po 4,1 zł. Najbardziej interesujący dla wielu naszych kredytobiorców frank początkowo drożał do nieco ponad 3,09 zł, później jednak staniał o 2 grosze. W ciągu dnia złoty zyskał do wszystkich głównych walut jeszcze po groszu.
Podsumowanie
Na naszym rynku, mimo że wzrost był całkiem przyzwoity, o euforii nie było mowy. Byki znów ze sporą rezerwą podchodziły do bardzo silnych zwyżek na giełdach europejskich. WIG20 ponownie należał do najsłabszych indeksów na kontynencie. Nieco bardziej dynamicznie zwiększył swoją wartość dopiero na końcowym fixingu. Ta wstrzemięźliwość naszych graczy jest coraz bardziej zastanawiająca. Jednak szanse na dalszy wzrost, pod warunkiem kontynuacji poprawy sytuacji na giełdach światowych, wciąż są spore.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |