Niewielkie wzrosty na Wall Street
Pomimo mieszanych doniesień na temat stanu amerykańskiej gospodarki, nowojorskie indeksy giełdowe zakończyły wtorkową sesję nieznacznie na plusie.
04.08.2009 | aktual.: 05.08.2009 06:55
Wskaźnik 30 amerykańskich blue chips umocnił się o 0,36 proc. (33,63 pkt) i zakończył notowania na poziomie 9320,19 pkt.
Indeks Standard & Poor's 500 zyskał 0,30 proc. (3,02 pkt) do 1005,65 pkt.
Wskaźnik Nasdaq Composite drgnął zaledwie o 0,13 proc. ( 2,7 pkt) w górę, do 2011,31 pkt.
Jak powiadomił Departament Handlu, stanowiące filar amerykańskiej gospodarki wydatki konsumpcyjne wzrosły w czerwcu o 0,4 proc., po wzroście o 0,1 proc. w maju. Był to jednak w dużej mierze efekt drożejącego paliwa. Wydatki skorygowane o wpływ inflacji zmniejszyły się bowiem o 0,1 proc.
Co więcej, w najbliższych miesiącach zapewnie nie nastąpi znacząca poprawa tego wskaźnika. Jak bowiem powiadomił Departament Handlu, średnie wynagrodzenie za prace w USA zmniejszyło się w czerwcu w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku o 4,7 proc., najbardziej od 1960 r., gdy zaczęto gromadzić odpowiednie dane. Dochody gospodarstw domowych, które oprócz płac obejmują m.in. odsetki od kapitału czy dywidendy, zmniejszyły się o 1,3 proc., najbardziej od czterech lat.
Po tych doniesieniach na Wall Street przeważała tendencja spadkowa. Więcej optymizmu pojawiło się dopiero po komunikacie Amerykańskiego Stowarzyszenia Pośredników w Handlu Nieruchomościami, że indeks wyrażający liczbę umów kupna-sprzedaży domów na rynku wtórnym umocnił się w czerwcu o 3,6 proc. Był to już piąty z rzędy wzrost tego wskaźnika.
"Motorem wzrostu kursów akcji są obecnie wyłącznie obawy inwestorów, że gdyby się wycofali, przegapiliby duże zwyżki" - wyjaśnił wtorkowe wzrosty na Wall Street pomimo nienajlepszych danych makroekonomicznych Angel Mata, zarządzający departamentem obrotu akcjami w spółce Stifel Nicolaus Capital Markets.