Nowe priorytety UKE
Porównując telekomunikację do kolei, to dawne UKE Anny Streżyńskiej obniżało ceny biletów, a nowe - Magdaleny Gaj - będzie chciało przesadzić nas do superszybkiego pociągu, z dobrą obsługą za rozsądną cenę. Szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ogłosiła swój plan działania na najbliższe trzy lata.
27.11.2012 | aktual.: 27.11.2012 19:54
- Chcę zapewnić społeczeństwu dostęp do nowoczesnych usług telekomunikacyjnych z zachowaniem przejrzystości i efektywnej komunikacji działań. Pragnę pełnić rolę profesjonalnego regulatora, który odpowiada na wymogi zmieniającej się rzeczywistości i ściśle współpracuje z rynkiem - mówiła podczas Konferencji Krajowego Forum Szerokopasmowego Magdalena Gaj. Priorytetem będą inwestycje, konkurencja oraz dobro klienta.
Prezes UKE zapowiada działania, których celem będzie współpraca operatorów przy rozbudowie infrastruktury dostępowej światłowodowych sieci szerokopasmowego dostępu do internetu. W tym celu podda analizom możliwości zastosowania w Polsce modelu, w którym firmy udostępniają sobie nawzajem wybudowaną samodzielnie światłowodową infrastrukturą dostępową na z góry ustalonych zasadach i warunkach cenowych. Dotyczyć ma to zarówno operatorów telekomunikacyjnych jak i kablowych. Pozwoli to na lepsze wykorzystanie istniejącej infrastruktury i zmniejszanie dzięki temu kosztów nowych inwestycji. Druga istotna kwestia to zbadanie stanu konkurencyjności rynku w każdej gminie i uzależnienie od tego potrzeby regulacji.
- W pierwszej połowie przyszłego roku planujemy zebranie i analizę danych o usługach szerokopasmowych za rok 2012, a dalej zaprojektowanie nowego podejścia do rynku. Opierać się ono będzie na segmentacji geograficznej i ocenie stanu konkurencji na poziomie detalicznym - mówiła Magdalena Gaj.
W skrócie oznaczać to będzie, że UKE sprawdzi w których gminach istnieje przewaga Orange Polska i czy wymagane są regulacje na tym obszarze. Prezes UKE zwróciła uwagę na konieczność uwzględnienia substytucyjności dostępu do internetu usługami oferowanymi przez telewizje kablowe. Dotyczy to w szczególności terenów mocno zurbanizowanych, gdzie kablówki oferują oprócz telewizji także dostęp do internetu i telefonii stacjonarnej. Często to one mają po prostu pozycję lidera.
- Takie działania podejmowane są już w całej Europie. Oczywiście jest to czynione według różnych modeli. Nie ulega jednak wątpliwościom, że jest to tendencja ogólnoeuropejska - mówi prof. Stanisław Piątek, ekspert od prawa telekomunikacyjnego z Uniwersytetu Warszawskiego.
- UKE już tworzy takie geograficzne rozróżnienie. W zeszłym tygodniu opublikowano dane dotyczące kilku gmin i powiatów na obszarze których stwierdzono, że panują warunki konkurencyjne - mówi z kolei Wojciech Hałka, dyrektor Instytutu Łączności w Warszawie.
Jak dodaje, całość strategii przedstawionej przez Prezes UKE jest dla niego bardzo interesująca, bo sprawia wrażenie wyważonej i kładącej nacisk na najważniejsze obecnie elementy układanki na rynku telekomunikacyjnym.
- Dobrze, że wreszcie ktoś zauważył, że warto wspierać nie tylko konkurencję, ale także inwestycje - konkluduje Hałka.
Tyle, że choć z telefonu czy szczególnie internetu korzystamy coraz aktywniej, to rachunki za te usługi stale maleją. Aby znaleźć fundusze na inwestycje firmy telekomunikacyjne muszą więc znaleźć nowych klientów. Dziś według danych World Internet Program aż 1/4 Polaków nie korzysta z sieci a większość z nich nie widzi takiej potrzeby. To ich UKE chce przekonać do tego, że przez internet można zwiększać swoją mobilność, dostęp do usług i produktów, a dla biznesu, szczególnie dla małego, jest to dobry sposób na zwiększanie potencjału rynkowego.
Dzięki większemu popytowi i inwestycjom w sieci światłowodowe do 2015 roku co trzeci Polak ma mieć dostęp do internetu o przepustowości 30 Mb/s. Za osiem lat do takiej superszybkiej sieci ma mieć dostęp każdy z nas. Takie wyzwanie stawia przed sobą Magdalena Gaj, a przed Polską Unia Europejska.
Poza tym UKE chce pracować z operatorami telekomunikacyjnymi dążąc do podnoszenia jakości świadczonych usług. Ma w tym celu współpracować z całym rynkiem w tym z UOKiK-iem oraz wdrożyć "Memorandum w sprawie współpracy na rzecz podnoszenia jakości świadczonych dla użytkowników usług na rynku telekomunikacyjnym", które przed miesiącem podpisało ponad 20 firm z branży.
- Podnoszeniu jakości usług sprzyjać będą działania kontrolne, w tym zarówno kontrole wykonywania przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych obowiązków regulacyjnych, jak również kontrole wyrobów pod kątem spełniania prawnych i technicznych wymagań, dzięki którym użytkownicy mogą z nich bezpiecznie korzystać - grozi jednocześnie Magdalena Gaj.
Dzięki tym działaniom firmy nie będą mogły przykładowo sprzedawać nam superszybkiego internetu, z którego nigdy nie skorzystamy, bo w naszym domu nie ma zasięgu.
Prezes UKE zapowiedziała też dalszą regulację cenową. Obniżeniu ulec mają stawki MTR, czyli opłaty jakie nawzajem płacą sobie operatorzy telekomunikacyjni. Stawki są ustalane odgórnie przez urząd. Likwidacji ma ulec również asymetria w stawkach, która do tej pory wspierała wchodzących na rynek nowych graczy kosztem abonentów pozostałych sieci.
- Obniżka MTR przeprowadzona zostanie w dwóch etapach. Od 1 stycznia 2013 roku stawka obniżona zostanie do 8,26 groszy/minutę. W drugim etapie od 1 lipca 2013 stawka obniżona zostanie do wartości docelowej 4,29 groszy/minutę - oznajmiła prezes Gaj.
Jednocześnie za jedno z najważniejszych wyzwań stojących przed jej czteroletnią kadencją będzie rozdysponowanie nowych częstotliwości 800 Mhz, 1800 Mhz oraz 2,6 GHz. To dzięki nim operatorzy komórkowi będą mogli zaproponować superszybki internet w technologii LTE.
- Szokowych zmian to raczej nie wywoła, ale sprzedaż tych częstotliwości będzie kluczowa. Trzeba pamiętać, że są dziś operatorzy, którzy mają za mało częstotliwości i wdrożenie części usług jest u nich spowolnione. Dotyczy to w szczególności kwestii dostępu do internetu. Najbardziej wartościowa jest dziś częstotliwość 800 Mhz - uważa prof. Stanisław Piątek.
Na razie trwa przetarg na częstotliwość 1800 Mhz, o którą stara się wielu operatorów. Urząd chce zakończyć całą procedurę jeszcze w tym roku. Szacuje się, że za częstotliwość zwycięzca przetargu może zapłacić nawet 500-700 mln zł.