Nowy czy używany? Specjaliści policzyli, ile kosztuje auto z salonu
Na podstawie informacji renomowanej firmy Eurotax sprawdziliśmy, ile kosztuje utrzymanie nowego samochodu. Wbrew pozorom to nie cena w salonie ma największe znaczenie. Do tego nowy samochód może być znacznie tańszy w utrzymaniu niż ten z komisu.
25.09.2018 | aktual.: 26.09.2018 16:24
Nowy czy używany – każdy kierowca, który odebrał prawo jazdy i rozgląda się za pierwszym samochodem, stoi przed takim dylematem. Pierwszym odruchem jest wybór auta używanego. Niestety niższa cena nie bierze się znikąd.
Znaczna część samochodów sprowadzonych do Polski zza granicy ma powypadkową przeszłość. Możemy mieć również przekonanie graniczące z pewnością, że pojazd został wyremontowany przez handlarzy możliwie najtańszym kosztem. Czy taka konstrukcja może być dla nas i naszej rodziny bezpieczna? Podobnie jest z majstrowaniem przy elektronice. W ten sposób ukrywany jest najczęściej brak poduszek powietrznych, wcześniej wystrzelonych w wypadku.
Zaniżony przebieg? To w Polsce plaga – na dodatek fałszowanie tej kluczowej informacji wciąż nie jest u nas karalne.
Na bezpieczeństwie nie oszczędzaj
Kupując samochód nowy mamy przede wszystkim gwarancję bezpieczeństwa, za którą nie trzeba dopłacać. W ostatnich latach pomógł w tym olbrzymi skok technologiczny. Przykład?
W budżetowym modelu miejskim, jakim jest Volkswagen Polo, znajdziemy system Front Assist. To rodzaj radaru, dzięki któremu nawet jeśli się zagapimy, nie najedziemy na tył jadącego przed nami samochodu. Podobnie działa system ochrony pieszych, który też uruchomi awaryjne hamowanie, jeśli np. dziecko czy osoba dorosła niespodziewanie wybiegnie na drogę. Dodatkową ochronę osób w środku – także pasażerów – zapewniają natomiast już nie tylko poduszki, ale kurtyny powietrzne, które chronią głowę przed niespodziewanym uderzeniem.
To jeszcze nie wszystko. BSM (Blind Spot Monitor) to czujnik martwego pola, który pozwala uniknąć zderzenia podczas zmiany pasa ruchu.
BSM jest dodatkowo wspomagany przez asystenta pasa ruchu, który sam utrzymuje auto pomiędzy pasami, co jest szczególnie przydatne na drogach ekspresowych i autostradach.
Z kolei aktywny tempomat ułatwia jazdę w korku, bo sam dostosowuje prędkość i zachowuje bezpieczną odległość od pojazdu przed nami.
Licz dokładnie, czyli co to jest TCO
Bezpieczeństwo to podstawa, ale głównym błędem, jaki popełniają kierowcy, wybierając samochód, jest zwracanie uwagi wyłącznie na koszt jego zakupu.
Planując zakup auta, trzeba wziąć pod uwagę coś, co eksperci nazywają TCO (total cost of ownership), czyli całkowite koszty użytkowania. Chodzi tu nie tylko o cenę zakupu, ale również to, ile trzeba wydać na paliwo, naprawy, przeglądy czy ubezpieczenie. Istotną sprawą jest również wartości samochodu po kilku latach eksploatacji, tzw. wartość rezydualna. Krótko mówiąc, TCO to wszystkie pieniądze, jakie wydajemy w związku z zakupem i eksploatacją auta.
Ile traci nowy samochód?
Dziś, kupując nowy samochód, nie trzeba wykładać na stół kilkudziesięciu tysięcy złotych. Auto możemy wziąć w leasing, wynajmować, płacąc przy tym niską miesięczną ratę, a także kupić na kredyt. I to w tym ostatnim przypadku, gdy zdecydujemy się na posiadanie samochodu na własność, kluczowym parametrem jest tzw. wartość rezydualna, czyli to, ile straci on na wartości w momencie, kiedy zdecydujemy się na jego odsprzedaż po kilku latach. Przykład?
Na polskich stronach internetowych Volkswagena można znaleźć precyzyjny kalkulator opracowany przez renomowaną firmę Eurotax.
I tak w przypadku jednego z najpopularniejszych modeli tej marki, Volkswagena Polo o wartość 54 890 zł, po 4 latach użytkowania jego wartość wynosić będzie ponad 55 proc. pierwotnej ceny. Dotychczasowy właściciel może oczekiwać, że otrzyma za niego ponad 30 tys. zł. Warunek? Roczny przebieg 15 tysięcy kilometrów, czyli 60 tys. km przez cztery lata.
Utrata połowy wartości to dużo? Niekoniecznie. Polo ma najwyższą wartość rezydualną w porównaniu z innymi przedstawicielami tego segmentu: Nissanem Micrą, Oplem Corsą, Renault Clio czy Toyotą Yaris.
Najmniej korzystnie wypada Forda Fiesta, ponieważ za samochód, za który zapłaciliśmy w salonie ponad 55 tys. zł, po 4 latach otrzymamy jedynie niecałe 28 tys. zł (również przy założeniu 15 tys. km przebiegu rocznie).
Ile kosztuje podróżowanie?
Jedna z najważniejszych pozycji po stronie kosztów to paliwo.
Ile zapłacimy za nie np. przez cztery lata?
Trzymając się naszego przykładu Volkswagena Polo i opierając się na kalkulacji z tego samego źródła, dowiadujemy się, że koszt paliwa w tym czasie to nieco ponad 13,5 tys. zł, przy założeniu, że auto rocznie pokonuje 15 tys. km. Jest to jeden z najlepszych wyników w tej klasie! Więcej zapłacimy za paliwo, jeżdżąc np. Corsą, Clio czy Yarisem.
Polo pali jedynie 4,5 l/100 km, co jest, w zasadzie, wartością nieosiągalną dla jakiegokolwiek samochodu używanego.
W przypadku samochodu z drugiej ręki trzeba się liczyć z kosztem nawet o kilka tysięcy złotych wyższym przez kilka lat. Wynika to głównie z coraz bardziej restrykcyjnych przepisów związanych z ochroną środowiska – stąd współczesne silniki nie mogą być tak paliwożerne.
Przeglądy i naprawy w cenie
Wybór auta używanego to kupno kota w worku.
Powód jest oczywisty: nigdy nie jesteśmy w stanie w 100 proc. zweryfikować jego przeszłości. I to pod każdym względem: legalności pochodzenia, przeszłości wypadkowej czy stanu technicznego.
Pierwszy przypadek jest najgorszy: jeśli kupiliśmy kradziony samochód z niepewnego źródła (od przypadkowego handlarza), to możemy go stracić, z marnymi szansami na odzyskanie własnych pieniędzy. Takie przypadki ciągle się zdarzają...
W przypadku powypadkowej przeszłości lub fatalnego stanu technicznego czekają nas wydatki. Katalizatory, wtryskiwacze, jednostki napędowe, turbiny, skomplikowana elektronika czy automatyczne skrzynie biegów.
Trzeba też pamiętać, że w przypadku samochodów używanych, z wiekiem konieczna będzie wymiana kluczowych podzespołów. To nie tylko olej czy akumulator, ale także np. rozrząd czy sprzęgło (czasem również z kołem dwumasowym).
Naprawa powyższych elementów liczona może być w tysiącach złotych. Co gorsza, wraz ze starzeniem się auta usterek będzie przybywać.
Tych zagrożeń można uniknąć, kupując auto z salonu.
Ochrona gwarancyjna to standardowe dwa lata, ale coraz częściej dilerzy rozszerzają ochronę na cztery lata.
Niektórzy producenci oferują atrakcyjne pakiety przeglądów serwisowych. Standardowo przegląd taki trzeba wykonać co 15 tysięcy kilometrów. Dla wspomnianego oszczędnego Volkswagena Polo to aż 30 tys. km.
Koszt 4-letniej opieki serwisowej wynosi minimalnie 2 tys. zł – tyle kosztuje to w VW Polo. Znów jest to najniższa cena w swojej klasie.
Więcej zapłacimy za to w przypadku nowego Renault Clio (więcej o ok. 60 zł), następnie są: Ford Fiesta, Toyota Yaris i Opel Corsa.
Zdecydowanie najdrożej jest w przypadku Nissana Micry, gdzie za obowiązkowe przeglądy zapłacić trzeba ponad 4 tys. zł, czyli dwukrotnie więcej, niż w przypadku Polo.
Nowy znaczy drogi?
Pod względem całkowitych kosztów użytkowania, czyli TCO, idealnie sprawdza się zasada, że samochód tani w zakupie zwykle okazuje się drogi w użytkowaniu. I odwrotnie: utrzymanie nowego, za który na początku zapłacimy więcej, może nam zostawić więcej pieniędzy w portfelu, niż w przypadku pozornie taniego samochodu używanego.
Dziś zakup nowego samochodu jest tym bardziej atrakcyjny, że dilerzy oferują znacznie tańsze finansowanie.
Jak to działa?
Dobrym tego przykładem jest Easy Drive. W ramach programu kupujmy wspomnianego Polo. W najtańszej wersji kosztuje 44 490 zł. By wyjechać nim z salonu, wpłacamy 4 490 zł, czyli 10 procent wartość auta. Następnie co miesiąc – przez cztery lata – płacimy 556 złotych raty. W jej cenie mamy wliczone ubezpieczenie, a jeśli ponegocjujemy z dilerem, w pakiecie otrzymamy także przedłużoną gwarancję i wspomniany pakiet serwisowy. Dzięki temu przez cztery lata nie interesują nas koszty napraw, przeglądów i ubezpieczenia pojazdu.
Roczny limit kilometrów to 20 tysięcy.
Po czterech latach wracamy do salonu po kolejny nowy samochód, wpłacając 10 procent jego wartości.