Obywatelski projekt ws. emeryckiego deputatu węglowego - do komisji (aktl.)
#
dochodzą informacja o skierowaniu projektu do komisji oraz zapowiedzi wiceministra energii
#
09.06.2016 23:55
09.06. Katowice (PAP/PAP Legislacja) - Do dalszych prac w komisji ds. energii i skarbu państwa skierował w czwartek Sejm obywatelski projekt ws. zagwarantowania deputatu węglowego z budżetu dla emerytów górniczych.
Wiceminister energii zapowiedział podczas dyskusji nad obywatelskim projektem, że do połowy roku resort energii chce rozpocząć prace nad rządowym projektem w tej sprawie. Zaproponował, aby na dalszym etapie oba projekty zostały ze sobą "zderzone". Jak zaznaczył, celem jest, aby gotowe rozwiązanie mogło wejść w życie od 1 stycznia 2017 r.
W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu, pod którym Komitet Inicjatywy Obywatelskiej zebrał 126 tys. podpisów. Akcję ich zbierania zainicjował Związek Zawodowy Górników w Polsce. Sprawozdawcą projektu w Sejmie był pełnomocnik komitetu, a zarazem wiceszef związku Wacław Czerkawski.
Obywatelski projekt dotyczy nowelizacji ustawy z 7 września 2007 r. o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Inicjatorzy proponują wprowadzenie do ustawy zapisu, że deputat przysługuje m.in. "byłemu pracownikowi kopalni bądź zakładu górniczego, który posiadał uprawnienia do deputatu węglowego na podstawie dotychczas obowiązujących przepisów, a uprawnienia te zostały mu zabrane bądź zawieszone na mocy decyzji zarządów spółek węglowych". Inna kluczowa zmiana dotyczy tego, że wskazane w ustawie zadania i świadczenia "są finansowane z dotacji budżetowej".
Wiceszef ZZG mówił w czwartek, że proponowana nowelizacja pozwoli rozwiązać problem zróżnicowania realizacji tego świadczenia (obecnie spółki węglowe wypłacają je, odbierają lub zawieszają), a nadto odciąży przedsiębiorstwa górnicze i w trudnej sytuacji rynkowej pozwoli im obniżyć koszt wydobycia węgla.
Czerkawski akcentował, że nowelizacja zapewni równy status emerytów i rencistów górniczych w zakresie uprawnień do otrzymywania przez nich deputatów. Podkreślił, że mimo różnych historycznie sposobów nabywania praw do deputatów, obecni emeryci "byli święcie przekonani, że państwo prawa, w jakim myśleli, że żyją, będzie im zapewniało, że deputaty będą mieli już do końca - bo tak było to w ustawie skonstruowane".
"Mimo że to będzie kosztować budżet, trzeba doprowadzić do tego, żeby przywrócić im wiarę w państwo" - argumentował związkowiec. Wyjaśniał, że oszacowany przez wnioskodawców koszt nowelizacji - ok. 280-290 mln zł - został wyliczony poprzez pomnożenie przewidzianej wartości ekwiwalentu trzech ton węgla rocznie przez cenę 600 zł za tonę i przez liczbę uprawnionych - ok. 160 tys. osób.
Skierowanie obywatelskiego projektu do dalszych prac w komisji poparli w czwartek posłowie wszystkich klubów i kół. W ich wypowiedziach powtarzał się wątek, że państwo musi szanować prawa nabyte obywateli.
Niezależnie od obywatelskiego projektu przygotowanie specustawy, która ma uregulować sprawę deputatów, na początku roku zapowiadali przedstawiciele Ministerstwa Energii, wspólnie z resortem rodziny, pracy i polityki społecznej. W czwartek wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski odpowiadając na pytania posłów poinformował, że powołany przez te resorty zespół przygotował już projekt; obecnie wraz z Ministerstwem Finansów trwają prace nad jego wpływem na budżet na 2017 r. i kolejne.
Tobiszowski zadeklarował, że jego resort będzie chciał wypełnić wcześniejszą deklarację rozpoczęcia procedowania rządowego projektu do połowy roku. Jak mówił, jeżeli okaże się, że konsultacje społeczne przesuną ten termin, nie powinno to wpłynąć na zakładany termin wejścia w życie ustawy - od 1 stycznia 2017 r.
Wiceminister energii wyraził nadzieję, że wyliczenia będące podstawą do projektu rządowego, posłużą też do dyskusji nad projektem obywatelskim - "bo najlepiej by się stało, byśmy zderzyli te dwa projekty w komisji". Z wyliczeń tych wynika, że według danych na koniec 2015 r. ustawą powinno zostać objętych ponad 235,3 tys. osób (jak podał Tobiszowski, wzięto pod uwagę emerytów ówczesnych KW, KHW, JSW, Kazimierza-Juliusza, Bogdanki i Tauronu Wydobycie). Oznaczałoby to koszt dla budżetu bliski 400 mln zł.
Tobiszowski wskazał, że wartość ta wynika z zastosowanego w rządowym projekcie algorytmu, opartego o coroczne obwieszczenia ministra energii dotyczące kwoty wypłat ekwiwalentu za tonę węgla - przy przyznaniu na jedną osobę 3 ton węgla oznaczałoby to rocznie na dziś 1600-1700 zł dodatkowo przypisane do emerytury wypłacanej przez ZUS (Zakład zgodnie z rządowym projektem będzie podmiotem obsługującym deputat).
"Obecnie próbujemy z ministerstwem finansów doprecyzować te wielkości przy budowie przyszłego budżetu. I właśnie nałożenie (projektu rządowego - PAP) na projekt obywatelski, myślę że byłoby stosownym rozwiązaniem problemu" - uznał wiceszef ME. Ocenił też, że tryb konsultacji społecznych - w obliczu m.in. obywatelskiego projektu i zgody co do niego w czwartkowej sejmowej dyskusji - "powinien być szybszy aniżeli zwyczajowo" wobec braku sporów.
Deputat węglowy, czyli uprawnienie do określonej ilości bezpłatnego węgla rocznie, to bardzo stare uprawnienie górnicze, przysługujące tradycyjnie zarówno pracownikom, jak i emerytom czy rencistom górniczym. Wynika z układów zbiorowych pracy lub porozumień wewnątrz spółek. Ze względu na przekształcenia i oszczędności w górnictwie, dziś nie wszyscy uprawnieni otrzymują deputat, a świadczenie dla tych, którzy je dostają, jest finansowane z różnych źródeł.
Deputat może być realizowany w naturze, czyli w postaci węgla do ogrzewania domu czy mieszkania, lub w formie ekwiwalentu pieniężnego, czyli wypłaty równowartości węgla. Według związkowców ich inicjatywa ma służyć przede wszystkim uporządkowaniu obecnego chaosu prawnego i nie wiąże się z postulatem nowych uprawnień dla emerytów górniczych (istnieje siedem różnych sposobów realizacji tego świadczenia).
Komitet Inicjatywy Ustawodawczej został zarejestrowany w Sejmie w końcu grudnia ubiegłego roku. Od tego czasu inicjatorzy mieli trzy miesiące na zebranie co najmniej 100 tys. podpisów. 29 marca złożyli w Sejmie 126 tys. podpisów poparcia.