Od powietrza, ognia i wody ubezpiecz się sam

Pogoda nas nie rozpieszcza. Powodzie na Dolnym Śląsku, oberwania chmury w Trójmieście i Warszawie - tego lata znowu dochodzą do nas niepokojące wieści z całego kraju. A meteorolodzy nie uspokajają: wielka woda może jeszcze dać o sobie znać.

Od powietrza, ognia i wody ubezpiecz się sam
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

08.07.2009 | aktual.: 12.10.2009 14:48

Pogoda nas nie rozpieszcza. Powodzie na Dolnym Śląsku, oberwania chmury w Trójmieście i Warszawie - niepokojące informacje docierają nas z całego kraju. Tymczasem meteorolodzy nie uspokajają: wielka woda może jeszcze dać o sobie znać.

Powodzie, gradobicia, trąby powietrzne. Coraz częściej Polska staje się rejonem nieprzewidzianych, nagłych załamań pogodowych, których skutki mocno nas dotykają. Na pastwę żywiołów narażony jest często dorobek całego życia: dom, budynki gospodarcze, samochód. Mimo tego, że co roku media donoszą o ofiarach niszczycielskich żywiołów, ludzi wykupujących ubezpieczenie z myślą o zdarzeniach losowych można szukać ze świecą.

_ W ostatnich tygodniach nie widać lawinowego wzrostu liczby polis _ - przyznaje Marcin Pawelec z Allianz - _ ale ubezpieczenia domów i mieszkań cieszą się coraz większym zainteresowaniem. _
Wiadomo: powstają nowe mieszkania, ludzie chcą je chronić.
_ Często zmusza ich do tego bank, ponieważ w razie kredytów hipotecznych ubezpieczenie budynku traktowane jest jako jedno z zabezpieczeń _- stwierdza Agnieszka Rosa z PZU. _ Natomiast same zdarzenia katastroficzne, typu powódź czy huragan, są głośne medialnie, ale nie powodują jednak pików w sprzedaży nowych ubezpieczeń _ - dodaje.

Przeciętny Kowalski potrzeby ubezpieczania się na wszelki wypadek raczej nie widzi. Oczywiście, do czasu.
Według danych KNF w ubiegłym roku wykupiono blisko 7 mln 800 tys. polis od szkód spowodowanych żywiołami, podczas gdy w 2007 r. było ich 200 tys. mniej. Można powiedzieć, że to nie tak mało, ale trzeba też wiedzieć, że dane te obejmują także obowiązkowe ubezpieczenie budynków w gospodarstwach rolnych. Łączna suma odszkodowań przekroczyła rok temu 905 mln zł.

Jak trwoga, to do rządu

Za wcześnie jeszcze na ocenianie ostatnich wydarzeń.
"Do tej pory do Biura Likwidacji Szkód Ergo Hestii wpłynęło około 1,4 tys. zgłoszeń szkód spowodowanych powodzią w całej Polsce. To w większości podtopienia budynków, efekt gradobicia, zalania samochodów" - poinformował nas ubezpieczyciel. A to tylko ułamek wszystkich poszkodowanych przez żywioł. Ile osób zgłasza się do innych ubezpieczycieli? A ile nie może zgłosić się nigdzie, bo nie wykupili polisy? W tym ostatnim przypadku ofiarom katastrof nie pozostaje nic innego, jak czekanie na pomoc charytatywną i publiczną z budżetu.

Państwo pomaga. Od czasu mocnej wypowiedzi Włodzimierza Cimoszewicza, że ludzie powinni się ubezpieczać, kolejne rządy zagryzają zęby i w milczeniu rozpruwają budżetową skarbonkę. Ze środków publicznych w ciągu ostatnich 10 lat na pomoc ofiarom katastrof wydano prawie 600 mln zł. Czy pomoc ta była satysfakcjonująca dla poszkodowanych - to już inna sprawa.

_ Wypłacanie odszkodowań powinni brać na siebie ubezpieczyciele - taka jest ich rola. Jeżeli pieniądze idące co roku na pomoc dla poszkodowanych pochodziłyby z ubezpieczeń, a nie z budżetu, wtedy państwo, zamiast na doraźną pomoc, mogłoby przeznaczać środki na budowę infrastruktury, np. wałów przeciwpowodziowych. Im więcej pieniędzy zainwestuje się w prewencję, tym mniej będzie zniszczeń. Im mniej zniszczeń, tym ubezpieczenie tańsze _ - mówi Marcin Tarczyński, analityk z Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Spokój za kilka stów

Ubezpieczyciele usilnie powtarzają: wykupienie polisy ubezpieczeniowej może znacznie przyspieszyć i usprawnić likwidację szkód.
_ Klęski żywiołowe z powodu zawirowań klimatycznych mogą zdarzać się w Polsce coraz częściej. Dlatego należy uświadomić sobie to zagrożenie i starać się chronić przed nim na własną rękę. Niezależnie od tego, czy mieszka się w dużej aglomeracji, czy w niewielkiej górskiej miejscowości, polisa ubezpieczeniowa daje taką ochronę _ - przekonuje Wiesław Puławski, dyrektor Biura Likwidacji Szkód Ergo Hestii.

Zwykły Kowalski może zabezpieczyć swój dobytek, wykupując polisę majątkową. Zwykle są to pakiety chroniące przed różnego rodzaju szkodami. Warto zadbać, by w umowie znalazła się ochrona przed skutkami uderzenie pioruna, pożaru, powodzi, gradobicia, śniegu, huraganu, a także trzęsienia ziemi. Polisa powinna pokrywać koszty akcji ratowniczej oraz uprzątnięcia pozostałości po szkodzie. Ile trzeba wydać na taką polisę? To zależy m.in. od wartości budynku, jego zabezpieczenia (zwykle ubezpieczenie majątkowe dotyczy przecież kradzieży), materiału, z którego jest zbudowany. Nie musi być też tak, że firma każe płacić osobom mieszkającym na terenach zagrożonych powodziami czy huraganem wyższą składkę niż mieszkańcom rejonów mniej na to narażonych.
_ Stawki taryfowe ustalamy między innymi na podstawie historycznych danych szkodowych. Jednak nie różnicujemy ich w sposób szczególny pod względem bliskości cieków, zbiorników wodnych. Gdybyśmy do sprawy podchodzili tak restrykcyjnie, to klienci w Łodzi nie płaciliby prawie nic, a w Kłodzku nikogo nie byłoby stać na ubezpieczenie budynku _ - mówi przedstawicielka PZU.

Składka roczna na ubezpieczenie domu o wartości 300 tys. zł wraz z mieniem ruchomym (meble, sprzęt agd, rtv) o wartości 20 tys. zł może wynieść około 250 zł, mieszkanie o wartości 250 tys. zł z elementami stałymi i ruchomymi (o wartości 32 tys.) oraz garażem (10 tys.) - 350 zł. Dla domu o wartości 1,5 mln zł roczna składka może wynieść 1300-1700 zł. Dużo? Cóż, pamiętajmy, że ubezpieczenie od żywiołów jest mniej kosztowne niż usuwanie szkód na własną rękę.

Powszechna polisa katastroficzna?

_ Wobec nasilających się z roku na rok skutków klęsk żywiołowych Polska potrzebuje systemu ubezpieczeń od katastrof _ - uważa Marcin Tarczyński. _ Na terenach zagrożonych klęskami ubezpieczenie musi być powszechne. Będzie to gwarancją względnie niskich cen takich polis. Już dziś nie są drogie - to wydatek rzędu 300 zł rocznie. A im więcej ludzi zrozumie, że warto być przezornym, tym polisy będą tańsze _ - przekonuje Tarczyński.

Obraz
© (fot. AFP / FILIPPO MONTEFORTE)

_ Powszechne ubezpieczenia na wypadek katastrof funkcjonują w kilku krajach Europy. Są takie kraje, gdzie są one obowiązkowe: Szwajcaria, Francja, Belgia. Często występuje też rozgraniczenie ze względu na rodzaj ryzyka, np. polisa od powodzi jest obowiązkowa, ale od suszy już nie. Wszystko zależy tak naprawdę od tego, z jakimi żywiołami boryka się kraj _ - tłumaczy Tarczyński.
Inny przypadek to Niemcy, gdzie przymusu nie ma, a mimo takie polisy kupowane są powszechnie.

Są też różne modele, jeśli chodzi o dopłaty z budżetu. _ Po pierwsze państwo może dotować składki (Francja), a po drugie pełnić rolę tzw. ubezpieczyciela czy też reasekuratora ostatniej szansy _ - mówi Tarczyński._ Polega to na tym, że w momencie bardzo dużego nasilenia się katastrof, kiedy wiadomo, że ubezpieczyciele sami nie udźwigną ciężaru odszkodowań, pomoc oferuje też państwo. Tak jest m.in. we Francji i Wielkiej Brytanii. Ale uwaga - interwencja państwa występuje tylko wtedy, gdy klęska jest naprawdę ogromna _- zaznacza.

Jak tłumaczy analityk PIU, w Austrii i Turcji istnieją z kolei specjalne państwowe fundusze, uczestniczące w wypłatach odszkodowań (jeśli skutki katastrof są znacznej wartości). W Austrii jednak jego zadanie polega na zapobieganiu (budowanie zabezpieczeń itp.). We Francji powołano państwowy fundusz (CCR), w którym zakłady ubezpieczeń mogą reasekurować ryzyka katastrof.

Czy system ubezpieczeń na wypadek katastrof powinien powstać i w Polsce? Co Państwo o tym sądzicie? Prosimy o wzięcie udziału w naszej sondzie.

Katarzyna Izdebska
Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)