OFE są "be"? IGTE: bzdura, jesteśmy tani i efektywni

Wciąż nie wiadomo, co stanie się z naszymi emeryturami. Politycy majstrują przy systemie, propozycji jest kilka, włącznie z rezygnacją z II filara. Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych apeluje: żadnych pochopnych ruchów i skrajnych decyzji! Zamiast tego proponuje skupienie się na liczbach.

OFE są "be"? IGTE: bzdura, jesteśmy tani i efektywni
Źródło zdjęć: © WP.PL

16.12.2010 | aktual.: 17.12.2010 21:01

- To, co się działo w ostatnim roku, to był bezpardonowy atak na OFE - uważa Ewa Lewicka-Banaszak, szefowa IGTE, instytucji zrzeszającej 12 towarzystw emerytalnych, spośród 14 działających na rynku. - Tymczasem nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby dekonstruować OFE! - twierdzi. Według niej system emerytalny się sprawdza, a wobec narastającej dziury budżetowej można co najwyżej szukać rozwiązać w systemach przejściowych.

- W skrajnych sytuacjach moglibyśmy się zgodzić na wprowadzenie obligacji emerytalnych na okres nie dłuższy niż dwa lata. I to przy zastrzeżeniu, by ich udział w składce był jak najmniejszy - mówi przedstawicielka IGTE. Jeśli jednak takie obligacje byłyby przewidziane na dłużej, środowisko OFE mówi, że wówczas zaskarżyłoby taką decyzję. - Takie papiery są praktycznie niezbywalne, przez co nastąpiłoby zbytnie usztywnienie struktury portfeli OFE - tłumaczy Lewicka-Banaszak.

Środowisko funduszy emerytalnych jest przeciwne radykalnym zmianom w systemie. Według Izby, takimi są pomysły zmniejszenia składki płynącej do OFE i przekazywanie jej do ZUS oraz możliwość rezygnacji z II filara. - To szkodliwe dla przyszłych emerytów, którzy będą mieć niższe świadczenia - podkreśla Lewicka-Banaszak.

Prognozy mówią wiele

Na dowód IGTE przedstawia wyliczenia. Gdyby rząd obniżył składkę wpływającą do OFE z 7,3 proc. do 3 proc. oraz pozwolił na przenoszenie środków do ZUS na pięć lat przed emeryturą, nasze przyszłe emerytury byłyby znacznie mniejsze. Jak bardzo? Kto przechodziłby na emeryturę w roku 2030, miałby świadczenie niższe o 52 zł, kto w 2040 r. - o 260 zł, a kto w 2050 r., ten dostałby o 644 zł mniej - wynika z analizy przygotowanej przez Deloitte.

- System skonstruowany jest tak, że potrzebne są dwa filary. Kiedy jeden radzi sobie słabiej, to drugi lepiej - podkreśla Lewicka-Banaszak. - To sprawia, że jest on bezpieczny, niezależnie od sytuacji gospodarczej.

Lewicka-Banaszak protestuje też przeciwko twierdzeniu, że OFE kupują obligacje automatycznie, a takimi funduszami w praktyce nie trzeba zarządzać. Nie zgadza się też z argumentem, że część składek, która jest lokowana w obligacje, powinna być zwolniona z opłat. Jak podkreśla, zarządzanie obligacjami nie jest czynnością mechaniczną.
- Były okresy, kiedy OFE kupowały mniej obligacji, a były takie, jak ostatnio w kryzysie, kiedy w portfelach było więcej obligacji, a mniej akcji - dodaje.

Obraz
© Obliczenia IGTE na podstawie danych KNF

Szefowa IGTE próbowała też odeprzeć argument, że wyniki funduszy są słabe. - Lepsze wyniki dał tylko WIG! - podkreśla. Jak dodaje, lokata bankowa oprocentowana według miesięcznej inflacji daje znacznie gorsze wyniki niż OFE.

Obraz
© Zakumulowane nominalne stopy zwrotu w proc.

A co z kosztami, które ponoszą ubezpieczeni w OFE? Zdaniem przeciwników systemu, są one zbyt wysokie. IGTE podkreśla, że podobną strukturę jak OFE mają fundusze inwestycyjne stabilnego wzrostu. OFE mają też zbliżony poziom ryzyka, jednak są przy tym tańsze dla użytkownika.

Na tym nie koniec dział, które szefowa IGTE wytacza, by powstrzymać dekonstrukcję systemu. Jak podkreśla, likwidacja OFE oznacza koniec dziedziczenia. Dla zwykłych ludzi mogą to być spore kwoty. Od wejścia w życie reformy emerytalnej zmarło 104 tys. członków OFE. W związku z tym zostało przekazanych łącznie 800 mln zł osobom do tego upoważnionym. Pieniądze, które były w ZUS, zostają natomiast w systemie i nie są przekazywane spadkobiercom, chyba że w postaci renty rodzinnej.

Od wprowadzenia reformy emerytalnej członkowie OFE zgromadzili na swoich rachunkach łącznie 211 mld zł.

Różne scenariusze emerytalne

Propozycje demontażu systemu pojawiają się nie tylko w Polsce. Przykład Litwy pokazuje, że czasowe obniżenie składki przekazywanej do OFE okazało się dłuższe, niż zakładano. Na Węgrzech rząd pozwolił na rezygnację z II filara. O podobnym rozwiązaniu mówi się w przypadku Bułgarii.
Inną drogą chcą podążyć Czesi. Dotąd mogli w funduszach odkładać na własną rękę, a teraz być może będą do tego zobligowani.

W jaką stronę pójdzie Polska? Za wcześnie wyrokować, choć można sądzić, że decyzja zapadnie niedługo. W ostatnim czasie nie ma już jednak mowy o wprowadzeniu wielofunduszowości, która miała usprawnić system i sprawić, by środki osób młodszych były inwestowane bardziej agresywnie, a starszych - mniej. Dzięki temu możliwe byłoby uzyskanie lepszych wyników. - Nikt z nami takich rozwiązań nie dyskutuje - stwierdza Lewicka-Banaszak zapytana o ten projekt.

Katarzyna Izdebska
Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)