OFE się podłożyły
Przedstawione przez fundusze emerytalne pomysły na emeryturę zmroziły Polaków. Ale chyba nikt nie zwrócił uwagi na to, że była to podjęta przez OFE próba uderzenia uprzedzającego, bo lada moment swój pomysł na naszą finansową przyszłość przedstawią wspólnie premier Donald Tusk i minister Jacek Rostowski.
01.04.2013 | aktual.: 03.04.2013 07:49
To był klasyczny falstart. Rząd już od kilku miesięcy przygotowuje nas na kolejne zmiany w OFE. Żadne konkrety się nie pojawiają, ale napięcie budowane jest umiejętnie, bo Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych najwyraźniej go nie wytrzymała. Wśród wielu propozycji, które przedstawiła, uwagę opinii publicznej przykuła jedna - opcja wypłacania świadczenia tylko przez 10 lat od osiągnięcia wieku emerytalnego. Po tym czasie, o ile emeryt nie wykupiłby specjalnego ubezpieczenia, musiałby radzić sobie sam. Ale jeśli zdecydowałby się na polisę, to jego rodzina nie odziedziczyłaby zgromadzonych w OFE składek.
O ile premier Tusk ocenił pomysły IGTE jako intrygujące, o tyle minister finansów już nie przebierał w słowach. - Jestem porażony i zszokowany - stwierdził, doskonale sobie zdając sprawę z tego, że OFE zamiast zdobyć uprzywilejowaną pozycję w rozmowach, całkowicie się pogrążyły, maksymalnie ułatwiając sprawę rządowi. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć, kto w jednym szeregu stanął obok Jacka Rostowskiego.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński przypomniał, że już kilka lat temu proponował, by oszczędzanie w otwartych funduszach emerytalnych było dobrowolne. Zapewnił, że jeśli wygra wybory, to OFE przestaną być obowiązkowe i wszystkie zgromadzone tam pieniądze, będzie można przenieść do ZUS. Przy tej okazji Mariusz Błaszczak przypomniał, że jego partia już kilka miesięcy temu złożyła projekt nowelizacji prawa, zakładający możliwość wyboru między ZUS a OFE. I chociaż jako jedyny, zwrócił uwagę, że reakcja ministra Rostowskiego może być zapowiedzią skoku na kasę OFE, który pozwoli załatać rosnącą dziurę w budżecie, to jego głos zupełnie w tej dyskusji przepadł. Bo komentując pomysły ministra finansów zawsze powtarza to samo.
Szef SLD Leszek Miller stwierdził: - To jest skandal, który pokazuje, że OFE nie tylko marnotrawią pieniądze. Koszty funkcjonowania tych instytucji przekraczają wszelkie wyobrażenia, a w dodatku jest także niebezpieczeństwo zawłaszczenia środków, które ludzie OFE powierzyli - w ten sposób do propozycji ws. emerytur z OFE odniósł się szef SLD Leszek Miller. Jak przyznał, bardzo go cieszy zdecydowana krytyczna reakcja ministra finansów. - Mam nadzieję, że cały rząd będzie zajmował takie stanowisko - dodał.
Sojusz proponuje powołać do życia publiczny fundusz emerytalny. Wtedy każdy mógłby sam wybrać, czy chce zostać OFE, czy przenieść się do funduszu państwowego. SLD postuluje też obniżenie składki do OFE do zaledwie 2 proc. wynagrodzenia brutto.
Zdecydowanie najdalej idzie Ruch Palikota. - Wygląda to na skok na kasę. To jest bardzo nieprzyzwoite, bardzo nieuczciwe i nie powinno mieć miejsca. Czas pokazuje, że reforma emerytalna wprowadzona przez rząd Jerzego Buzka poniosła fiasko - powiedział TVN24 Janusz Palikot, prezes Ruchu Palikota.
Andrzej Rozenek, rzecznik Ruchu Palikota, przekonuje, że cały system emerytalny w Polsce należy zmienić, ponieważ jest on niewydolny i niesprawiedliwy. Najprawdopodobniej przed wakacjami RP przedstawi własny projekt reformy systemu emerytalnego. - Zmiany pójdą w kierunku systemu bardzo równościowego - zapowiedział. Jak wyjaśnił, świadczenie emerytalne wypłacane ludziom powinno być tej samej wysokości dla wszystkich.
W medialnej wrzawie zupełnie zniknęły tłumaczenia Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Tomasz Bańkowski próbował tłumaczyć, że ich propozycja wynika z przepisów, jakie regulują działanie OFE. Nie jest też tak, że to jedyny sposób. Towarzystwa są otwarte na propozycje, jednak wciąż jest niezałatwiona kwestia, jak te pieniądze mają być wypłacone. Przez ostatnie 13 lat zbierano pieniądze, jednak nikt wcześniej nie uściślił kwestii wypłat emerytur. Czy ekipa Donalda Tuska zamierza to zrobić? Przekonamy się w maju, najpóźniej w czerwcu. Na razie rząd analizuje i buduje napięcie.