Ogień i petardy pod Sejmem i kancelarią premiera
Kilka tysięcy osób zgromadziło się przed Sejmem, a następnie pod kancelarią premiera, by zaprotestować przeciw ograniczeniu liczby osób uprawnionych do emerytur pomostowych. Choć organizatorzy apelowali o zachowanie spokoju, przed parlamentem i kancelarią płonęły opony, protestujący rzucali petardami i świecami dymnymi w stronę budynków. Interweniowała policja, która uspokajała protestujących. Lekko ranne zostały dwie osoby - policjant i związkowiec.
05.11.2008 | aktual.: 06.11.2008 11:32
Wśród protestujących byli przedstawiciele największych central związkowych: OPZZ, NSZZ "Solidarność" i FZZ.
Liderzy trzech reprezentatywnych central związkowych - przewodniczący Forum Związków Zawodowych Wiesław Siewierski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek oraz przewodniczący OPZZ Jan Guz wystosowali list do premiera Donalda Tuska oraz do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, w którym domagają się, aby rząd wycofał z Sejmu projekt ustawy o emeryturach pomostowych w obecnym kształcie i "przystąpił do rzeczywistego, a nie pozorowanego, dialogu społecznego w celu wypracowania kompromisowego projektu ustawy". Związkowcy chcą także ustawowego przedłużenia obowiązywania dotychczasowych przepisów co najmniej o rok.
Ze związkowcami spotkał się marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Do Sejmu na spotkanie z marszałkiem udali się liderzy związków Wiesław Siewierski, Janusz Śniadek oraz Jan Guz . Spotkanie nie zakończyło się jednak porozumieniem.
- Nie uzyskaliśmy żadnych obiecywanych gwarancji - powiedział dziennikarzom po spotkaniu przewodniczący OPZZ Jan Guz. - Jest dalej arogancja, nie mamy z kim rozmawiać - mówił Guz. Podkreślił, że podczas spotkania marszałek przyznał, że nie czynniki medyczne, tylko polityczne i ekonomiczne decydowały o liście zawodów uprawnionych do emerytur pomostowych.
Przewodniczący Forum Związków Zawodowych Wiesław Siewierski dodał, że związkowcy zwrócili się do marszałka z apelem o wstrzymanie prac parlamentarnych nad ustawami emerytalnymi, ale - jak zaznaczył - marszałek odmówił.
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek powiedział, że związki zaapelowały do marszałka, by podjął działania nadzwyczajne w celu zażegnania "wielkiego konfliktu społecznego". - Wzywamy do porozumienia - apelował lider "S".
Związkowcy zapowiedzieli, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z rządem, będą organizowali kolejne protesty.
Wcześniej delegacja związkowców chciała złożyć na ręce premiera Donalda Tuska petycję z postulatami protestujących. Jednak szef rządu przebywa na szczycie Grupy Wyszehradzkiej na Zamku Królewskim.
Związkowcy zapowiedzieli, że swoje postulaty prześlą do premiera pocztą. Reszta protestujących po proteście przed Sejmem, ruszyła pod kancelarię premiera. Powiewały flagi polskie i flagi z logo związków. Protest zabezpieczało kilkudziesięciu policjantów.
Organizatorem protestu było OPZZ. Według przewodniczącego Forum Związków Zawodowych Wiesława Siewierskiego w proteście zebrało się kilka tysięcy osób. Wśród nich górnicy, hutnicy, kolejarze i nauczyciele - te grupy zawodowe, które zgodnie z projektem rządowym utraciłyby prawo do emerytur pomostowych.
Przewodniczący Wiesław Siewierski podkreślał pod Sejmem, że wobec postawy rządu związki muszą trzymać się razem i mówić jednym głosem. Związkowcy skandowali hasło: "związki razem, rząd do domu!".
- W momencie, gdy świat i Europa stanęły wobec zagrożenia kryzysem finansowym, my od rządu słyszymy, że Polska jest bezpieczna, a rząd i parlament rozpoczynają wojnę ze związkami zawodowymi. Największy konflikt społeczny od lat - to jest rządu recepta na kryzys - mówił przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek.
Podkreślił, że proponowany przez rząd projekt ustawy o emeryturach pomostowych zawiera "haniebny mechanizm, polegający na wygaszaniu uprawnień". - Ten mechanizm skłania pracodawców do zwalniania tych pracowników, którzy nabyli uprawnienia, od których płacą składki, a zatrudniania w ich miejsce nowych, bez uprawnień. To haniebny mechanizm skłaniający do zwalniania ludzi - przekonywał Śniadek. Przewodniczący OPZZ Jan Guz podkreślił, że nie ma zgody związków zawodowych na odebranie praw emerytalnych tysiącom osób. - Rząd odbiera nabyte prawa i lekceważy dialog społeczny. Zmusza najbiedniejszych do płacenia największych podatków. Prowadzi politykę niskich płac i głodowych emerytur" - mówił Guz. Zaznaczył, że zerwanie dialogu społecznego to "hańba tej władzy".
Związkowcy protestują również przeciwko sposobowi procedowania Sejmu nad rządowymi i poselskimi projektami ustaw dotyczących zabezpieczenia społecznego, w tym zdrowotnych, o minimalnym wynagrodzeniu, o negocjacyjnym systemie ustalania wynagrodzeń, o emeryturach pomostowych, o emeryturach kapitałowych, a także przeciwko antypracowniczym rozwiązaniom zawartym w innych ustawach. "Domagamy się uczciwego dialogu społecznego, w którym racje i argumenty strony społecznej będą dyskutowane i uwzględniane w ramach rozsądnego kompromisu" - napisali liderzy związkowi w liście przesłanym PAP.
Ich zdaniem uprawnienia do emerytur pomostowych zawarte w projekcie ustawy nie zostały oparte na kryteriach medycznych. "Lista rodzajów prac uprawniająca do wcześniejszego zakończenia pracy powstała w zaciszu gabinetów ministerialnych, napisana przez zależnych od rządu ekspertów, w niewielkim stopniu uwzględnia rzeczywisty obraz warunków pracy" - napisali związkowcy.
Domagają się, aby ustawa o emeryturach pomostowych objęła wszystkich pracowników, którzy zarówno przed wejściem w życie reformy systemu emerytalnego, jak i obecnie, wykonują pracę w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze. Związkowcy żądają, aby czynniki ryzyka przy pracy w szczególnych warunkach zostały rozszerzone m.in. o pracę zmianową nocną i pracę w hałasie. Chcą też, aby uprawnienia do emerytur pomostowych mieli nauczyciele.
Liderzy związkowi domagają się również przeprowadzenia wysłuchania publicznego "w celu przedstawienia posłom i szerokiej opinii publicznej wielostronnych opinii i ekspertyz osób zajmujących się medycyną i ochroną pracy".
Związkowcy żądają ponadto, aby płaca minimalna wynosiła co najmniej 50% płacy przeciętnej i przypominają, że zgodnie z ostatnimi zaleceniami Parlamentu Europejskiego wysokość płacy minimalnej powinna dorównywać 60% wynagrodzenia przeciętnego w poszczególnych krajach. Chcą także zniesienia ograniczenia we wzroście płac pracowników nałożonych ustawą o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców. Domagają się również zwiększenia wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej.
Liderzy central związkowych przypominają, że tryb procedowania i uchwalania tzw. pakietu projektów ustaw zdrowotnych, autorstwa posłów PO, na każdym etapie procesu legislacyjnego był przykładem nagminnego łamania zasad dialogu społecznego i forsowania rozwiązań ustawowych proponowanych wyłącznie przez posłów koalicji rządowej. "Uważamy, że uchwalone ustawy nie stanowią dostatecznej gwarancji konstytucyjnego prawa obywateli do opieki zdrowotnej należnej każdemu pacjentowi niezależnie od sytuacji materialnej" - podkreślają związkowcy.
W czwartek protest zapowiadają kolejarze.