Oni pracują nawet do osiemdziesiątki
Zatrudnieni w samorządach i administracji rządowej pracują dłużej o kilka lat, niż wymagają przepisy emerytalne. Rekordziści mają nawet 80 lat. Byłoby ich więcej, gdyby nie presja ze strony szefów urzędów, twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna".
19.03.2012 | aktual.: 19.03.2012 07:00
Pismo przeprowadziło sondę wśród 17 ministerstw, 16 urzędów wojewódzkich, 16 urzędów marszałkowskich i 16 samorządów dużych miast. Pytano w jakim wieku urzędnicy przechodzą obecnie na emerytury. Okazało się, że starsi pracownicy starają się pracować jak najdłużej - średnio co najmniej kilka lat dłużej niż wymagają od nich obecne przepisy.
W niektórych urzędach średnia wieku przechodzenia na świadczenie w przypadku mężczyzn sięga nawet 70 lat. W Urzędach Marszałkowskich w Wielkopolsce i na Mazowszu wyniosła ona w 2011 r. 67 lat dla mężczyzn i 64 lata dla kobiet. W MON średnia wieku rezygnujących z pracy mężczyzn wynosi 68,5 a kobiet - 63. W Ministerstwie Edukacji mężczyźni odchodzą na emeryturę średnio po siedemdziesiątce.
Urzędnicy trzymają się więc pracy jak najdłużej, a ich odejścia zależą w dużej mierze od polityki kadrowej dyrektorów generalnych czy sekretarzy gmin. Ci często namawiają, a nawet zmuszają do przejścia na emeryturę pracowników, którzy osiągnęli przepisany prawem wiek. Co więcej - przypomina "DGP" - zaledwie przed rokiem również rząd chciał przeprowadzić redukcję etatów, która przede wszystkim dotyczyłaby starszych urzędników.