Oscypek bez ochrony
"Rzeczpospolita" pisze, że Polacy nie wykorzystują certyfikatów, które Bruksela przyznaje produktom regionalnym. Mają je tylko nieliczne firmy. Według rozmówców dziennika większość producentów nie widzi potrzeby legalizowania swoich produktów, gdyż i tak udaje im się sprzedać wszystko co wytworzą.
05.06.2010 | aktual.: 05.06.2010 07:45
"Rzeczpospolita" dodaje, że najbardziej znanym z 15 polskich produktów regionalnych zarejestrowanych przez Unię Europejską jest oscypek. W tym roku wnioski o przeprowadzenie kontroli złożyło 3 baców wytwarzających takie sery. W ciągu ubiegłego roku przeszło ją 12 producentów, czyli prawie co dziesiąty, który zajmuje się wytwarzaniem serów z mleka owczego. Gazeta wyjaśnia, że jeśli producenci nie poddadzą się kontroli, nie mogą posługiwać się zastrzeżoną nazwą ani umieszczać unijnego znaku na opakowaniu.
Próby namawiania do legalizacji produkcji przypominają walkę z wiatrakami. To, co producenci wprowadzają na rynek, trudno nazwać podróbką. Swoje produkty sprzedają bowiem jako sery górskie czy gazdowskie. Żerują na niewiedzy turystów przekonanych, że kupują oscypki - napisano w "Rzeczpospolitej".
Gazeta dodaje, że niemal dwa lata temu resort rolnictwa planował przeprowadzenie kampanii promującej produkty regionalne za około 4 miliony euro. Chciał, aby połowę tej kwoty wyłożyła Unia. Bruksela nie dała nam jednak pieniędzy, ponieważ uznała, że... zarejestrowaliśmy za mało produktów.