Ostrożność inwestorów przeradza się w zwątpienie
Całkiem niedawno inwestorzy nie reagowali na żadne złe dane, wyolbrzymiając znaczenie każdego śladu, wskazującego, że "najgorsze" mamy już za sobą. Ostatnio byli jednak coraz bardziej ostrożni i powściągliwi w reakcjach. Być może teraz przychodzi czas na zwątpienie, czyli korektę.
08.06.2009 17:12
Całkiem niedawno inwestorzy nie reagowali na żadne złe dane, wyolbrzymiając znaczenie każdego śladu, wskazującego, że "najgorsze" mamy już za sobą. Ostatnio byli jednak coraz bardziej ostrożni i powściągliwi w reakcjach. Być może teraz przychodzi czas na zwątpienie, czyli korektę. Także na warszawskim parkiecie, który znów zdawał się wyprzedzać inne giełdy w swym dążeniu do kolejnych rekordów, nadeszła chwila głębszej, na razie sięgającej 2 proc., refleksji, czy się nie za bardzo zagalopowaliśmy.
Polska GPW
Początek dnia przyniósł niewielkie spadki głównych indeksów. WIG20 tracił 0,7 proc., WIG zniżkował o 0,4 proc. Wskaźniki małych i średnich firm zyskiwały tymczasem po około 0,2 proc. Już po kilkudziesięciu minutach było jasne, że na wzrosty się nie zanosi i niedźwiedzie mają zdecydowaną przewagę. Wskaźniki traciły już po ponad 1 proc., a próby powrotu choć trochę bliżej zera kończyły się niepowodzeniem. Po godzinie 14.00 WIG20 tracił już 2 proc., a indeks szerokiego rynku zniżkował o 1,7 proc.
Główną „winę” za spadki ponosił początkowo PKO BP, którego papiery spadały o około 4 proc. To reakcja rynku na informację o mającej sięgać 5 mld zł emisji akcji, a jednocześnie bank planuje w formie dywidendy wypłacić niemal 3 mld zł. Ale też nie próżnowały PKN, KGHM i Lotos. Papiery tego pierwszego traciły po południu prawie 5 proc., pozostałej dwójki po ponad 2 proc. Spośród największych spółek, jedynie akcje Telekomunikacji Polskiej zyskiwały na wartości. Sesja zakończyła się spadkiem indeksu największych spółek o 2,15 proc. WIG zmniejszył swoją wartość o 1,8 proc. Nieco mniejsze straty poniosły wskaźniki małych i średnich firm. mWIG40 zniżkował jedynie o 0,95 proc., a sWIG80 o 1,4 proc. Obroty wyniosły 955 mln zł i były nieco niższe niż w trakcie ostatnich trzech sesji.
Giełdy zagraniczne
Wynik piątkowej sesji w Stanach Zjednoczonych nie przyniósł natchnienia innym rynkom, choć jej przebieg był bardzo interesujący. Reakcja na nadspodziewanie dobre dane o mniejszej liczbie nowych bezrobotnych była pozornie dość dziwna, bo informacja ta euforii nie spowodowała. Być może inwestorzy dostrzegli, że stopa bezrobocia wciąż rośnie i jest najwyższa od wielu lat. Byłaby to pewna zmiana w zachowaniu inwestorów, którzy w ostatnim czasie ignorowali wszelkie negatywne informacje. W każdym razie zmiany indeksów były niewielkie, co nie znaczy, że rynek przeszedł nad danymi do porządku.
W Azji dzisiejsza sesja przebiegała pod znakiem przewagi spadków. Najbardziej traciły indeksy w Hong Kongu (ponad 2 proc.) w Indiach (2,9 proc.) i na Tajwanie (ponad 3 proc.). Ale wyłom w tym scenariuszu stanowił japoński Nikkei, który zwyżkował o 1 proc. Wskaźnik giełdy w Szanghaju wzrósł o 0,17 proc.
Poniedziałek na parkietach europejskich zaczął się od spadków i tak już pozostało do końca dnia. Początek handlu w Londynie, Paryżu i Frankfurcie, przyniósł zniżkę o 0,3-0,4 proc., która wczesnym popołudniem pogłębiła się do 1,6 proc., tylko FTSE tracił 0,6 proc. Parkiety naszego regionu nie wyróżniały się niczym szczególnym, za wyjątkiem Moskwy, gdzie RTS tracił ponad 4 proc. Na łotewskiej giełdzie indeks RIGSE zwyżkował o 0,2 proc., ale z zachowania tamtejszego parkietu niewiele można wywnioskować, bo handel na nim mówiąc oględnie, nie jest zbyt ożywiony. Na koniec dnia niewiele się zmieniło i skala spadków była niemal identyczna, jak wcześniej. Jedynie giełda w Istambule przyłączyła do grona liderów, tracąc ponad 3 proc.
Waluty
Po piątkowej silnej przecenie europejskiej waluty wobec dolara, dziś, po krótkim i słabym odreagowaniu, ta tendencja była kontynuowana. Ale skala umacniania się „zielonego” nie była już tak duża. Rano euro wyceniano na 1,39 dolara, a około godziny 13.00 na 1,38 dolara. W ciągu dwóch dni euro staniało o 4 centy, dzięki czemu dolar zniwelował całe swoje osłabienie trwające od 28 maja.
W tej sytuacji oczywiste było też osłabienie się naszej waluty. Dziś rano za dolara trzeba było zapłacić 3,24 zł, wczesnym popołudniem już 3,29 zł, o 7 groszy więcej niż w piątek. W ciągu dwóch dni dolar podrożał o ponad 10 groszy. W przypadku euro straty nie były dziś tak duże. Wspólną walutę można było kupić po 4,55 zł, o 2 grosze drożej niż w piątek. Jednak złoty słabnie wobec euro już od początku czerwca i w wyniku tego stracił około 15 groszy. Frank uparcie dąży do 3 zł, ale jak na razie bardziej trwałe przekroczenie tej bariery okazuje się dla niego zbyt trudne. Na koniec dnia dolar kosztował 3,28 zł, euro 4,54 zł, a frank niecałe 3 złote.
Podsumowanie
Główne indeksy na warszawskim parkiecie wciąż pozostają bardzo blisko szczytów. W ubiegłym tygodniu podejmowane były usilne próby sforsowania przez WIG20 poziomu 2000 punktów. Skończyły się niepowodzeniem. To znowu się mści, podobnie, jak działo się to przy poziomie 1900 punktów. Nie jest wykluczony w najbliższym czasie kolejny ruch w górę, do przetestowania rzeczywistego poziomu oporu, który znajduje się nieco powyżej 2000 punktów. Jednak prawdopodobieństwo kontynuacji trwającej od czterech miesięcy fali wzrostowej bez większej korekty wydaje się niewielkie. Nie potrzeba do tego wielkiego impulsu, wystarczy zwątpienie.
Roman Przasnyski
główny analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |