Otrzeźwienie po piątkowej euforii

Po wywołanej przez szczyt UE i kończącej minione półrocze euforii, dzisiaj przyszedł czas na otrzeźwienie. Na krajowym parkiecie rzeczywiście mieliśmy z nim do czynienia, ale w strefie euro inwestorzy niekoniecznie chcieli realizować wcześniejsze zyski. We wzroście indeksów nie przeszkadzały nawet słabe dane makro czy informacje częściowo podkopujące sukces piątkowego politycznego szczytu.

02.07.2012 17:37

Opublikowane o poranku europejskie dane nie mogły napawać optymizmem. Wskaźniki PMI dla przemysłu nierzadko były najgorsze od połowy 2009 roku. Mowa tutaj o koniu pociągowym europejskiej gospodarki czyli Niemczech, ale również Polsce czy Hiszpanii, gdzie doszło do negatywnych rozczarowań. Na poziomie całej strefy euro dane okazały się nieco lepsze od oczekiwań i publikacji wstępnej, co od razu zostało skrzętnie wykorzystane przez stronę popytową. Główne indeksy europejskie kontynuowały zwyżki zapoczątkowane w piątek, ale WIG20 nie chciał w tych wzrostach uczestniczyć.

Wydawało się, że sceptycyzm GPW zostanie powielony na głównych rynkach Europy, gdy na rynek dotarły wiadomości, że zarówno Holandia jak i Finlandia nie zgodzą się na zakup obligacji państw południa przez fundusz ESM. Oznaczało to, że jeden z sukcesów unijnego szczytu właśnie został zaprzepaszczony. Rynek jednak dosyć spokojnie przyjął te negatywne wiadomości i główne rynki Europy wciąż zyskiwały ok. 1%, podczas gdy WIG20 w tym samym czasie tyle samo na wartości tracił.

Słabość GPW dzisiaj szczególnie rzucała się w oczy. Taniały banki, co próbowano tłumaczyć prasowymi spekulacjami o możliwej sprzedaży akcji przez Skarb Państwa. Taniały jednak nie tylko spółki, gdzie państwo jest głównym akcjonariuszem. Wyraźnie zniżkowały również kursy akcji spółek szczególnie lubianych przez kapitał zagraniczny, co może oznaczać realizację części wcześniejszych zysków. Jeżeli byłoby tak w istocie, to podaż nie była duża, gdyż obrót akcjami był skromny. Faktem jednak pozostawała lokalna słabość, którą na rynku obserwujemy już od czwartku popołudnia, kiedy WZA KGHM uchwaliło wypłatę astronomicznej dywidendy z ubiegłorocznego zysku miedziowego konglomeratu.

Popołudniem przyszedł czas na amerykańskie dane, które okazały się fatalne. Indeks ISM zamiast spaść z 53,5 pkt do 52 pkt, runął do poziomu 49,7 pkt. Tym samym ten istotny i mający naturę wyprzedzającą wskaźnik znalazł się w obszarze recesyjnym po raz pierwszy od lipca 2009 roku. Szczególnie chłodna była reakcja inwestorów na Wall Street, gdzie indeks S&P500 zamienił wcześniejsze niewielkie zyski na kosmetyczne straty. Tragedii jednak nie było, a w Eurolandzie negatywna reakcja była jeszcze mniejsza.

Wyglądało to tak, jakby kapitał w krótkim terminie upodobał sobie parkiety giełd we Frankfurcie i Paryżu i skupował tamtejsze akcje w oczekiwaniu na czwartkowe posiedzenie EBC. Niejako w odstawkę poszedł rynek amerykański, polski oraz wiele towarów, gdzie korygowane były spektakularne wzrosty z piątku. O kontynuację wzrostów nie było również łatwo na rynku długu państw peryferyjnych, gdzie oprocentowanie hiszpańskich obligacji mimo spadku w ciągu dnia do poziomu 6,15%, pod koniec sesji wynosiło już 6,37%. Jak widać pozytywny efekt szczytu UE powoli się kończy i teraz ruch należy do EBC.

Imię i nazwisko autora: Łukasz Bugaj

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)