PE nie chce, by z funduszy UE finansować infrastrukturę gazową i LNG
Eurodeputowani nie chcą, by z funduszy unijnych w latach 2014-20 finansować infrastrukturę do przesyłu gazu i ropy oraz LNG. Są też przeciwko karaniu regionów, poprzez zawieszanie funduszy, za łamanie dyscypliny finansowej przez państwa, co zaproponowała KE.
12.07.2012 | aktual.: 12.07.2012 16:45
Posłowie komisji rozwoju regionalnego Parlamentu Europejskiego przyjęli poprawki do pakietu legislacyjnego w sprawie wydawania funduszy spójności z budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020. Teraz ten pakiet będzie negocjowany z Radą UE, czyli rządami.
- Parlament Europejski rozluźnił nieco zaproponowane przez Komisję Europejską zasady wydawania funduszy tak, by dać krajom i regionom większą swobodę w decydowaniu, gdzie, w jakich obszarach chcą koncentrować środki - powiedział PAP w czwartek polski europoseł Jan Olbrycht (PO), który jest sprawozdawcą PE ds. rozporządzenia na temat Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR).
KE zaproponowała np., by w przypadku najbiedniejszych regionów, jak polskie, których PKB na mieszkańca jest niższe niż 75 proc. średniej unijnej, aż połowę funduszy regionalnych z budżetu UE 2014-20 wydać na innowacje, efektywność energii oraz małe i średnie przedsiębiorstwa.
Eurodeputowani rozluźnili tę zasadę, dopisując jeszcze czwarty cel - do wyboru przez kraje w zależności od ich potrzeb. Ponadto, jak powiedział Olbrycht, PE opowiedział się za tym, by nie tylko małe i średnie przedsiębiorstwa mogły korzystać z funduszy, ale też duże. Inna zmiana to dodanie możliwości finansowania z funduszy infrastruktury związanej z kulturą i turystyką, czego zabrakło w propozycji KE.
Ponadto - co ważne dla Polski - przyjęto poprawkę, że w ramach efektywności energetycznej możliwe będzie finansowanie niskoemisyjnego transportu miejskiego. Chodzi np. o rozwój inteligentnych systemów transportowych, tramwajów, centrów logistycznych - wyliczał Olbrycht.
Z tego zapisu cieszył się też wiceminister ds. regionalnych Konrad Niklewicz. Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP, polskiemu rządowi udało się go wprowadzić także do stanowiska Rady UE. To oznacza, że najpewniej ta zasada pozostanie w ostatecznej wersji rozporządzeń, które będą uzgadniane równolegle z negocjacjami w sprawie wielkości budżetu UE na lata 2014-20.
Głosami m.in. posłów Zielonych, europosłowie komisji PE odrzucili natomiast zgłoszoną przez Olbrychta poprawkę, by z funduszy unijnych w ramach zwiększania bezpieczeństwa energetycznego można było finansować rozwój sieci przesyłowych gazu ziemnego i ropy naftowej, infrastruktury magazynowania gazu naturalnego i ropy naftowej oraz infrastruktury LNG (gaz skroplony).
Pozostał zapis, że celem ma być "poprawa efektywności energetycznej i zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego poprzez budowę i modernizację sieci przesyłowych i dystrybucyjnych energii elektrycznej".
Europosłowie sprzeciwili się też tzw. nowej zasadzie warunkowości makroekonomicznej polityki spójności. Zasada ta, zaproponowana przez KE pod naciskiem Berlina, głównego płatnika do unijnej kasy, przewiduje wstrzymywanie dostępu do funduszy spójności, a w ostateczności nawet ich odbieranie krajom, które łamią zasady dyscypliny finansów publicznych. Polska, która jest największym w UE beneficjentem funduszy polityki spójności, jest przeciwna tej propozycji. Przeciwko tej zasadzie zaprotestowały też regiony europejskie - nie chcą być karane za winy rządów.
- Nie widzimy logiki i uczciwości w tej zasadzie warunkowości - powiedziała Danuta Huebner (PO), przewodnicząca komisji rozwoju regionalnego. Jak dodała, ta zasada tylko wprowadzi chaos do finansowania inwestycji, skoro pojawi się dodatkowe ryzyko, że środki unijne mogą zostać zawieszone. To, czy ta nowa zasada zostanie utrzymana czy nie, zależeć będzie od wyników negocjacji z rządami.
Na konferencji prasowej Huebner podkreśliła, że europarlament jako instytucja "współdecydująca w procesie ustawodawczym" będzie zabiegał, by z polityki regionalnej uczynić "realny europejski motor inwestycyjny, niezbędny dla wzrostu i w Europie". - Mam nadzieję, że do końca roku uda się sfinalizować prace nad tym pakietem i będziemy mieć nową wersję polityki spójności - dodała.
Chodzi o to, by - gdy tylko przywódcy państw UE porozumieją się w sprawie nowego budżetu UE (cypryjska prezydencja ma ambicję uzyskać porozumienie polityczne już podczas październikowego szczytu UE, a z PE do końca roku) - były gotowe rozporządzenia, jak te środki wydawać. Wówczas rządy będą mogły rozpocząć negocjacje z samorządami, partnerami społecznymi i organizacjami pozarządowymi w sprawie tzw. kontraktów partnerskich, czyli kontraktów, które potem każdy kraj UE będzie musiał uzgodnić i zawrzeć z KE, określając w nich, jak chce wydać unijne środki i jakie cele dzięki nim osiągnąć.
Dotychczas rządy musiały tylko konsultować swoje programy z partnerami w kraju; teraz trzeba je będzie z nimi uzgodnić. Będzie to więc proces znacznie dłuższy i bardziej skomplikowany.
Polityka spójności jest drugim, obok polityki rolnej, największym filarem unijnego budżetu. W propozycji budżetu 2014-20 KE zaproponowała w czerwcu na tę politykę 336 mld euro (w cenach z 2011 r.), z czego Polska może uzyskać nawet 80 mld euro funduszy.
W przygotowanym przez prezydencję duńską pudełku negocjacyjnym znalazła się budząca sprzeciw Polski propozycja nowego pułapu dostępu do unijnych funduszy spójności, która ograniczałaby m.in. wielkość funduszy dla Polski. Kraj nie mógłby dostać w nowym budżecie więcej niż drobny procent (do ustalenia, jaki) ponad kwotę, jaką przyznano mu na lata 2007-13. Na Polskę przypadło najwięcej - prawie 68 mld euro. Nieoficjalnie kilka źródeł dyplomatycznych z różnych państw mówiło PAP, że Polska nie powinna liczyć w ostateczności na więcej niż 75 mld euro.
Z Brukseli Inga Czerny