Pensje z urzędu pracy - 6 tys. zł brutto!

Do urzędów pracy w całym kraju, w zależności od miesiąca, trafia do 80 tys. ofert pracy

Obraz
Źródło zdjęć: © Thinkstock

Do urzędów pracy w całym kraju, w zależności od miesiąca, trafia do 80 tys. ofert pracy. Ale najczęściej zarobki, które oferują w nich pracodawcy, wynoszą równowartość minimalnej pensji. Takie wynagrodzenia dotyczą 80 proc. prac oferowanych w „pośredniakach”. Ale nie zawsze tak jest. 6 tys. zł brutto – taka pensję umieszczono w ofercie dla spawacza w Gdańsku.

- Mam 15-letni staż pracy jako murarz i w firmie zarabiałem nieźle, około 3,5 tys. zł na rękę, miałem etat, świadczenia. Ale firma upadła. W urzędzie pracy powiedzieli mi, że raczej nie będę miał problemów ze znalezieniem pracy. Owszem, otrzymałem 13 ofert pracy, ale w każdej proponowano 1,5 tys. zł brutto. Nie chodzi o to, że gardzę pracą, ale zauważyłem że pensja jest taka sama bez względu na kwalifikacje i staż – mówi Bartłomiej Lewandowski, bezrobotny z Gdańska.

Potwierdza to Elżbieta, kasjerka z Warszawy. Znalazła w „pośredniaku” ciekawe oferty pracy. Szukano np. sprzedawcę markowej odzieży ze znajomością obsługi kasy fiskalnej oraz przynajmniej języka angielskiego. Wymogiem był też 5-letni staż pracy. Inny pracodawca szukał sprzedawczyni bez doświadczenia. Pod ofertą widniał dopisek, że przeszkoli pracownika. W jednej i drugiej ofercie proponowano pensję na poziomie minimalnego wynagrodzenia.

- To jest niesprawiedliwe. Te oferty różnią się wymogami, a pensja jest taka sama. Wygląda na to, że pracodawca szuka taniej siły roboczej za grosze. A urzędnicy te oferty pracy przyjmują bezkrytycznie – przyznaje Elżbieta Chorwat.

Minimalna pensja jest proponowana też osobom po studiach. Na przykład w jednym z pomorskich urzędów poszukiwano menedżera, który miałby zarządzać gospodarstwem agroturystycznym. Wymogiem było wykształcenie związane z hotelarstwem, turystyką lub ekonomią. Szukano osoby, która biegle posługuje się językiem niemieckim i angielskim oraz już wcześniej pracowała jako kierownik restauracji lub w hotelu.

- Średnie zarobki kierowników w branży hotelarskiej oscylują wokół 2,5 tys. – 3 tys. zł. Ale oczywiście te widełki są bardzo rozsunięte. Bo w najdroższych hotelach kierownik sali może zarobić 10 tys. zł netto. Ale mnie nie dziwi to, że urzędy pracy proponują oferty z takimi niskimi pensjami. Wiadomo, że to ostatnia „instancja”, jeśli chodzi o poszukiwanie pracy. Do „pośredniaków” trafiają te oferty, które nie znalazły zainteresowanych w portalach czy agencjach. Poza tym pracodawca może oferować taką pensję, jaka mu się podoba. Mamy wolny rynek – mówi Jaromir Tadeusiak, doradca personalny z Global Career.

Innego zdania jest Henryk Woszyński, head hunter. Uważa, że każda pensja powinna być dostosowana do kwalifikacji i doświadczenia pracownika.

- Powiem wprost, dla mnie to jest zwykłe oszustwo i szukanie naiwniaków. Pracodawcy bardzo często nawet wolą zamieścić ofertę pracy w „pośredniaku”, bo wiedzą że będą mogli zaproponować dużo mniej niż gdyby szukali w portalach branżowych. Smutne jest to, że ktoś, kto ma duże kwalifikacje i stracił pracę może nie ze swojej winy, w urzędzie pracy może liczyć na ofertę z pensją zupełnie nieadekwatną do umiejętności. Urzędnicy zwyczajnie godzą się na okradanie uczciwych ludzi – twierdzi Henryk Woszyński.

Przywołuje on przykład redakcji warszawskiej. Po latach zwolniono w niej niemal cały zespół dziennikarzy – długoletnich i oddanych pracowników. Zastąpiono ich pracownikami rekomendowanymi przez urząd pracy. Były to osoby, którym kończył się zasiłek dla bezrobotnych. Wśród nich była m.in. nauczycielka nauczania początkowego, przedstawiciel handlowy i absolwent po stażu w urzędzie miejskim oraz dwie osoby niepełnosprawne. - Chodziło o zmniejszenie kosztów zatrudnienia. Poza tym urząd pracy dopłacał pracodawcy za każdego przyjętego bezrobotnego. A za niepełnosprawnych chyba nawet więcej. Pamiętam, że zwolnieni dziennikarze byli zdruzgotani. W taki sposób zniszczono dość popularny tytuł – przyznaje Woszyński.

Urzędnicy twierdzą jednak, że to pracodawcy ustalają pensje. A oni publikują oferty i co najwyżej kierują je do bezrobotnych. Są pośrednikami i nie mają wpływu na wysokość wynagrodzenia.

- Pracodawcy zgłaszając do dowolnego urzędu pracy swoją ofertę, bardzo często nie podają wysokości proponowanego wynagrodzenia, choć jest to obowiązkowe. W takiej sytuacji w rubryce "wynagrodzenie" podawana jest minimalna, dozwolona prawem stawka. Od początku br. wynosi ona 1500 zł brutto – twierdzi Łukasz Iwaszkiewicz rzecznik prasowy Powiatowego Urzędu Pracy w Gdańsku. - Nie oznacza to jednak, że pensja przyszłego pracownika będzie na takim właśnie poziomie. Wielu pracodawców wysokość wynagrodzenia ustala indywidualnie, w oparciu o doświadczenie oraz poziom umiejętności osoby, którą zamierza zatrudnić.

Wśród 157 ofert pracy, które są aktualnie publikowane w PUP w Gdańsku, średnie proponowane wynagrodzenie wynosi od 1776,77 zł do 1905,34 zł brutto - pracodawcy często podają w ofertach pracy rozpiętość wynagrodzenia. Wśród wszystkich ofert, 43 proc. stanowią te, w których proponowane wynagrodzenie wynosi 1500 zł brutto. W przypadku 11 proc. ofert ( czyli 18 ogłoszeń) proponowane wynagrodzenie przekracza kwotę 3 tys. zł brutto. - Poziom wykształcenia nie jest głównym czynnikiem odpowiedzialnym za wysokość proponowanej pensji. W przypadku zgromadzonych ofert, najwyższe uposażenie - 6 tys. zł brutto – oferowane jest dla spawacza. Z kolei 4,2 tys. zł brutto to pensja, którą gotowy jest płacić jeden z pracodawców elektromonterowi - brygadziście. Jeśli zaś chodzi o oferty kierowane do osób z wyższym wykształceniem, w bazie danych posiadamy propozycje dla inżynierów budownictwa, którym proponuje się 2,5 tys. zł brutto. Inżynier wodno – kanalizacyjny może liczyć na 3 tys. zł brutto, a ekonomista na 1,8 tys. zł
brutto - dodaje Łukasz Iwaszkiewicz.

ak

Wybrane dla Ciebie

Najemcy z piekła rodem. To zrobili z mieszkaniem
Najemcy z piekła rodem. To zrobili z mieszkaniem
Nowy trend podbija wesela. Pary płacą za usługę 4 tys. złotych
Nowy trend podbija wesela. Pary płacą za usługę 4 tys. złotych
Skarbówka sprzedała tysiące aut pijanych kierowców. Tyle zarobiła
Skarbówka sprzedała tysiące aut pijanych kierowców. Tyle zarobiła
Podpisali umowy na fotowoltaikę. Zostali z niczym
Podpisali umowy na fotowoltaikę. Zostali z niczym
Nakaz rozbiórki mikrolokali w Krakowie. Deweloper walczy w sądzie
Nakaz rozbiórki mikrolokali w Krakowie. Deweloper walczy w sądzie
Złoty interes w aptekach. NFZ płaci fortunę
Złoty interes w aptekach. NFZ płaci fortunę
Rolnicy mają 5 godzin. Kontrowersyjne ograniczenia na Dolnym Śląsku
Rolnicy mają 5 godzin. Kontrowersyjne ograniczenia na Dolnym Śląsku
Zamówiła telefon za 500 zł, została oszukana. Oto co było w przesyłce
Zamówiła telefon za 500 zł, została oszukana. Oto co było w przesyłce
Zalewa nas kapusta z zagranicy. Niemcy zarobili ponad 16 mln zł
Zalewa nas kapusta z zagranicy. Niemcy zarobili ponad 16 mln zł
To koniec kultowego baru w Gdańsku. Działał prawie 30 lat
To koniec kultowego baru w Gdańsku. Działał prawie 30 lat
Przegrał ze skarbówką. Musi zapłacić podatek od emerytury po matce
Przegrał ze skarbówką. Musi zapłacić podatek od emerytury po matce
Chorwacja ma dość tłumów turystów. Wprowadza obowiązkowe rezerwacje
Chorwacja ma dość tłumów turystów. Wprowadza obowiązkowe rezerwacje