PGNiG i Orlen mogą startować po państwowe udziały Lotosu
Rząd szykuje się do zmiany strategii dla sektora paliwowego, tak aby resort skarbu mógł wystawić na sprzedaż pakiet akcji Lotosu. Z informacji „Parkietu” wynika, że w przetargu mogą wziąć udział PKN Orlen i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.
20.07.2010 | aktual.: 20.07.2010 09:56
Ta koncepcja jest nowością. Do tej pory przedstawiciele resortu skarbu mówili raczej o wyborze zagranicznego inwestora z branży naftowo-paliwowej. Takiego, który zapewni Lotosowi rozwój części wydobywczej i dostęp do złóż ropy.
Kilka dni temu minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział, że we wrześniu będzie ogłoszony międzynarodowy przetarg na akcje Lotosu. I od jakości ofert będzie zależało, czy w ogóle dojdzie do transakcji.
Jej wartość szacuje się nawet na 3 mld zł. Choć 53-proc. pakiet akcji Lotosu posiadanych przez Ministerstwo Skarbu Państwa jest wart teraz na giełdzie 2,14 mld zł, to jednak nie jest tajemnicą, że resort będzie oczekiwać znaczącej premii za oddanie kontroli nad gdańską firmą. Stąd znacznie wyższa wartość całej możliwej transakcji.
Skąd pieniądze na transakcję
– PGNiG ma wprawdzie do wykonania kosztowne inwestycje własne, jak budowa magazynów w kraju czy finansowanie poszukiwań złóż za granicą, ale ma też duży program emisji obligacji – podkreśla anonimowo jeden z analityków.
Największa firma gazownicza w naszym kraju jeszcze w tym miesiącu dokona pierwszej z planowanych emisji papierów, prawdopodobnie na ponad 900 mln zł. Chce przeznaczyć te pieniądze na spłatę kredytu. Ale umowy z bankami dają możliwość emisji papierów o wartości do 3 mld zł. A na przełomie tego i przyszłego roku spółka może też wyemitować euroobligacje. Wstępnie przygotowuje program emisji na sumę do 1,2 mld euro.
Z kolei PKN Orlen ma szansę w ciągu pół roku zakończyć wraz z innymi polskimi akcjonariuszami Polkomtelu proces sprzedaży akcji tego komórkowego operatora. – PKN ma do dyspozycji jeszcze linię kredytową na miliard euro, której dotąd nie wykorzystuje – dodaje nasz rozmówca.Ponadto płocki koncern mógłby zebrać pieniądze na Lotos, jeśli pozbyłby się rafinerii w litewskich Możejkach.
Tłumu chętnych nie widać
Od kilku miesięcy, gdy tylko okazało się, że MSP chce dokończyć prywatyzację Lotosu, pojawiły się wstępne informacje o zainteresowaniu firm zagranicznych. Jako pierwszy wolę zakupu akcji Lotosu zadeklarował oficjalnie Kulczyk Investments wspólnie z libijską firmą Tamoil. Rynek sondowali przedstawiciele koncernów z Chin, Azerbejdżanu, ale przede wszystkim Rosjanie. I to właśnie rosyjskie koncerny uważane są za najpewniejszych oferentów w przetargu.
Eksperci zgodnie przyznają, że mało prawdopodobne jest, by o Lotos starało się jednocześnie kilka rosyjskich firm. – Zwykle starają się one nie konkurować między sobą w zagranicznych przetargach, więc ofertę na gdańską spółkę może znów złożyć Łukoil – tak jak dziewięć lat temu – lub Rosnieft albo któraś z mniejszych kompanii – mówi jeden z branżowych specjalistów. – Możliwy jest też udział w przetargu firmy TNK BP, w której udziały mają rosyjscy biznesmeni oraz brytyjski gigant naftowy BP.
W opinii ekspertów trudno liczyć na zainteresowanie Lotosem światowych potentatów, jak na przykład Shella. – Idealnym partnerem dla gdańskiej spółki byłby norweski Statoil – mówi jeden z byłych ministrów skarbu. – Nie tylko ze względu na sąsiedztwo i dostęp do złóż, ale też z punktu widzenia budowy bezpieczeństwa energetycznego w naszym regionie Europy.
Ale eksperci zauważają, że jeżeli rosyjskim firmom będzie bardzo zależało na nabyciu akcji Lotosu, to Statoil, zainteresowany bliską współpracą z Rosjanami przy eksploatacji złóż, nie złoży oferty. Według naszych rozmówców tym bardziej więc sprzedaż akcji Lotosu spółce z udziałem państwa, jak Orlenowi lub PGNiG, będzie dla resortu korzystnym rozwiązaniem.
3 mld zł nawet na taką kwotę szacuje się ewentualną wartość transakcji dotyczącej państwowych udziałów Lotosu.
Paweł Burzyński - analityk DM BZ WBK
To nie jest dobre rozwiązanie
Nie jestem zwolennikiem pomysłu przejęcia Lotosu przez Orlen lub PGNiG. Takie rozwiązanie nie zagwarantuje realizacji głównego celu prywatyzacji, czyli budowy wartości gdańskiej grupy w długiej perspektywie. Do tej pory mówiono przede wszystkim o potrzebie znalezienia dla Lotosu inwestora, który zapewni grupie rozwój, zwłaszcza części wydobywczej, czyli dostęp do złóż za granicą, na co sama grupa nie ma dość funduszy.
Orlen dopiero próbuje zdobyć doświadczenie w tym zakresie, a PGNiG – choć wydobywa ropę w kraju, to jednak za granicą prowadzi głównie prace poszukiwawcze. Gdyby to gazowa firma przejęła Lotos, trudno będzie o synergie. A sam PGNiG w swojej strategii ma przede wszystkim kosztowne inwestycje w wydobycie i energetykę.
Skarb wrócił do tendencji sprzed lat
O prywatyzacji można mówić w przypadku transakcji, gdzie ostateczną władzę w przedsiębiorstwie przekazuje się prywatnym inwestorom. Nie ma z nią nic wspólnego sytuacja, gdy Skarb Państwa się zabezpiecza, przekazując 5- czy 10-proc. pakiet akcji innym spółkom, w których ma udziały, choć oczywiście może być i tak, że realny wpływ tych podmiotów na zarządzanie przedsiębiorstwem jest znikomy, np. przy znacznym rozproszeniu akcjonariatu.
Tego typu transakcje zdarzały się w latach 1996–1997. Teraz obserwujemy powrót do tej tendencji – z bliżej niewiadomych powodów. Przecież doświadczenia kilku ostatnich prywatyzacji pokazują, że akcjami spółek Skarbu Państwa interesują się fundusze inwestycyjne i emerytalne. Nie trzeba więc podejmować ruchów nielogicznych z punktu widzenia strategii spółek, które mają wystąpić w roli przejmujących.
PARKIET Agnieszka Łakoma , Beata Chomątowska