Pierwsze jaskółki ożywienia w branży dopiero za pół roku
Pierwsze trzy miesiące tego roku mogą być gorsze dla spółek z branży restauracyjnej niż czwarty kwartał 2009 r. - spodziewają się analitycy.
04.03.2010 | aktual.: 04.03.2010 10:48
Dlaczego? - Wpływ na to będą mieć m.in. długa i ostra zima oraz spadające wydatki konsumenckie - wyjaśnia Marcin Stebakow, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Kiedy branża odżyje? - Nie wcześniej niż za pół roku - uważa Łukasz Wachelko z DB Securities. Podobnego zdania jest Stebakow. - Lekkie ożywienie może mieć miejsce pod koniec 2010 roku. Jednak odbicia spodziewałbym się dopiero w 2011 r. - mówi.
Tymczasem giełdowe spółki pokazały kiepskie wyniki za IV kwartał 2009 r. Analityków to nie zaskoczyło. - Branża i tak długo broniła się przed kryzysem. Na tle innych spółek całkiem nieźle wypada AmRest - mówi Wachełko. Grupa miała 1,6 mln zł zysku netto. Sprzedaż utrzymała na niemal niezmienionym poziomie.
Spore straty w IV kwartale 2009 r. pokazały natomiast trzy pozostałe spółki giełdowe. W zdecydowanie najgorszej kondycji jest PolRest. Miał aż 12 mln zł straty wobec 1,2 mln zł na minusie rok wcześniej. Spółka jest na skraju bankructwa. Dwa banki wypowiedziały jej kredyty. W lutym zaprzestała prowadzenia podstawowej działalności.Sfinks zmniejszył stratę z ponad 69 mln zł w IV kwartale 2008 r. do 17 mln złotych. - Naszym celem jest systematyczne budowanie sprzedaży i poprawianie zyskowności sieci – mówi Bogdan Bruczko, wiceprezes Sfinksa. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy spółka ogłosi długofalową strategię.
Tymczasem Polskie Jadło, które miało w IV kwartale 2009 roku prawie 8 mln zł straty, zamierza w tym roku położyć nacisk na produkcyjno-handlowy segment działalności. – Zrobiliśmy już restrukturyzację kosztową. Wszystkie zaszłości mamy wyczyszczone. Pierwszy kwartał będzie dla spółki przełomowy. Ten rok zakończymy zyskiem – zapowiada Jan Kościuszko, prezes i największy udziałowiec Polskiego Jadła.
Analitycy podkreślają, że niektóre spółki starają się wykorzystać czas kryzysu, by umocnić swoją pozycję. - Na przykład AmRest emituje obligacje, by sfinansować rozwój sieci. Podobnie Sfinks, który z niedawno zakończonej emisji akcji pozyskał m.in. 26 mln zł na nowe inwestycje - mówi Marcin Stebakow. Łukasz Wachełko podkreśla, że w długim terminie restauracje wydają się ciekawą inwestycją, ale w krótkim – niekoniecznie.
Katarzyna Kucharczyk
PARKIET