Pierwszy maja w Europie pod znakiem kryzysu
Święto 1 Maja obchodzono w piątek w
Europie pod znakiem kryzysu gospodarczego, domagając się ochrony
społecznej, praworządności i końca "ideologii niekontrolowanych
rynków finansowych". Doszło do zatrzymań manifestujących w
Petersburgu, Moskwie i Stambule.
01.05.2009 | aktual.: 01.05.2009 20:17
W Turcji, gdzie 1 maja kojarzy się z krwawymi wydarzeniami z 1977 roku, kiedy w Stambule zginęły 34 osoby, w ubiegłym tygodniu pod naciskiem związków zawodowych władze ponownie ogłosiły 1 maja świętem. W piątek w centrum Stambułu kilkuset manifestantów starło się z policją, która użyła armatek wodnych. Zatrzymano kilka osób.
We Włoszech główne obchody Święta Pracy odbyły się w zniszczonej przez trzęsienie ziemi L'Aquili. Ich hasłem było: "Praca jednoczy; praworządność, godność, bezpieczeństwo, środowisko, prawa i solidarność, by wyjść z kryzysu".
Z kolei w Wiedniu, w tradycyjnym wiecu austriackich socjaldemokratów pod ratuszem wzięło udział około 100 tys. ludzi, domagając się "równości fiskalnej".
We Francji, gdzie po raz pierwszy od dawna wszystkie główne związki zawodowe wzywały do wspólnego wystąpienia w obronie praw pracowniczych i przeciw polityce ekonomicznej rządu, odbyły się wielotysięczne manifestacje, m.in. w Marsylii, Tuluzie i Orleanie.
Francuscy związkowcy podkreślają, że do przezwyciężenia wewnętrznych podziałów i solidarnego manifestowania zmusza ich "powaga sytuacji": masowe zwolnienia i nieskuteczność antykryzysowej polityki gospodarczej prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
W piątek w Paryżu przemaszerowało też w defiladzie dla uczczenia pamięci Joanny d'Arc zorganizowanej przez skrajnie prawicowy Front Narodowy (FN) ponad tysiąc osób. Lider FN Jean-Marie Le Pen napiętnował dla odmiany politykę imigracyjną prezydenta Sarkozy'ego.
_ Nie jesteśmy już panami we własnym domu, na naszych przedmieściach, w miastach i nawet na naszych wsiach _ - powiedział, nagrodzony owacją.
Żądania większej ochrony pracowników, rynku pracy i opieki społecznej wobec kryzysu gospodarczego zdominowały 1 maja w Hiszpanii. Stopa bezrobocia przekroczyła tam 17 proc, bez pracy są już 4 mln osób, a w milionie rodzin nikt nie pracuje. Na apel związków zawodowych, wskazujących, że wyjście z kryzysu powinno stanowić koniec "ideologii niekontrolowanych rynków finansowych", odbyło się ponad 70 manifestacji w największych miastach kraju.
Około 200 osób zatrzymano w Petersburgu, gdzie w manifestacji wzięło udział ponad 10 tys. osób, z różnych partii politycznych i związków zawodowych, m.in. partii Jabłoko czy ruchu Solidarność i Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF).
Do zatrzymań doszło też w Moskwie, w której największe partie zorganizowały odrębne marsze. W największym pochodzie - na apel kierowanej przez premiera Władimira Putina partii Jedna Rosja i oficjalnej Federacji Niezależnych Związków Zawodowych (FNPR) - uczestniczyło ok. 25 tys. ludzi.
W Niemczech w około 400 pochodach wzięło udział blisko pół miliona ludzi, dając wyraz irytacji i poczuciu zmęczenia przez najpoważniejszą od lat powojennych recesję.
Doszło też do zamieszek, m.in. podczas demonstracji zwolenników skrajnej prawicy oraz jej przeciwników w mieście Ulm. Wcześniej, w tradycyjną Noc Walpurgii przed 1 maja, ekscesy miały miejsce w Berlinie i Hamburgu.
Grecka policja użyła w piątek w Atenach gazu łzawiącego, by rozproszyć awanturników pod politechniką. Spłonął przynajmniej jeden podpalony samochód. Wcześniej przez miasto przemaszerował pokojowo ponad 6-tysięczny pochód pierwszomajowy.