Pisklaki wyrzucone za płot fermy. Obrońcy praw zwierząt oburzeni

Trwa policyjne postępowanie w sprawie wyrzuconych za ogrodzenie kurczaków blisko hodowli kur w Sierakowie pod Szczecinem. Część z nich była jeszcze żywa. Zdaniem obrońców praw zwierząt mamy tu do czynienia z jawnym znęcaniem się i stworzeniem zagrożenia epidemiologicznego.

Pisklaki wyrzucone za płot fermy. Obrońcy praw zwierząt oburzeni
Źródło zdjęć: © PAP

13.07.2018 | aktual.: 13.07.2018 14:50

Jak donosi tvn24.pl „tuż za płotem fermy kurczaków w Sierakowie leżała sterta kilkudniowych piskląt”. Według Łukasza Musiała z Fundacji Viva! spośród wielu odnalezionych osobników, dwa były jeszcze żywe.

Sprawę zgłoszono już do prokuratury, bo zdaniem przedstawicieli Fundacji mogło dojść do kilku przestępstw: „znęcanie się nad zwierzętami, stworzenie zagrożenia epidemiologicznego oraz niedopełnienie obowiązku utylizacji” - czytamy na stronie tvn24.pl.

Policja potwierdza, że znaleziono również szczątki zwierząt. Pracownicy fermy zostaną przesłuchani. Nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów.

Całą sytuację opisuje właściciel hodowli - Wojciech Kaszubski. Wyjaśnia, że jego pracownik sam zdecydował się o wyrzuceniu kurczaków za ogrodzenie. - Nie chciało mu się wyrzucić do chłodni. Mówił, że tam pod płotem są dziki, to zjedzą. Jest to karygodne - komentuje właściciel cytowany przez portal.

A co z odnalezionymi żywymi osobnikami? - Pracownik musiał nie zauważyć. Procedura jest taka, że się dobija kurczaki, które są słabe i nie rokują. Zbiera się je codziennie i wrzuca do chłodni. Chłodnia jest pełna, to się wywozi do firmy, która utylizuje - tłumaczy Kaszubski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)