Trwa ładowanie...
transport
+1
07-05-2008 07:59

PKS-y wolą ponosić straty, niż dopuścić rywali. Prywatne spółki walczą na trasach i w sądach

Nasila się walka między PKS-ami a prywatnymi przewoźnikami. W miejscowościach pod Olsztynem na razie zyskali na tym pasażerowie. Ale wszystko wskazuje na to, że nie na długo.

PKS-y wolą ponosić straty, niż dopuścić rywali. Prywatne spółki walczą na trasach i w sądachŹródło: POLSKA Dziennik Bałtycki, fot: G. Mehring
d1qkzfh
d1qkzfh

Na początku roku linię na trasie Olsztyn - Zgniłocha (około 30 km) uruchomił Grzegorz Piotrowicz. Cena biletu do 20 km trasy wynosiła 4 zł. Reakcja PKS-u była natychmiastowa. Od 13 lutego obniżył cenę przejazdu do 3,5 zł. Wcześniej bilet na pekaes kosztował przeszło dwukrotnie więcej. Dariusz Zadziłko z działu marketingu olsztyńskiego PKS-u nie ukrywa, że jest to reakcja na konkurencję. _ Nasza promocja jest bezterminowa _- mówi Zadziłko.

Wszystko jednak wskazuje na to, że dla olsztynian sezon niskich cen na przejazdy autobusowe wkrótce się skończy. Grzegorz Piotrowicz nie wytrzymał konkurencji dotychczasowego monopolisty na tej trasie. _ Zdecydowaliśmy, że od 1 maja zawieszamy kursy. Kiedy nasz przejazd był dwukrotnie tańszy niż pekaesem, mieliśmy więcej pasażerów i trasa była rentowna. W marcu i lutym musieliśmy juz dopłacać około 6 tys. złotych miesięcznie _ - mówi Grzegorz Piotrowicz. Alfred Studniak, radny ze Zgniłochy, jest rozczarowany zawieszeniem linii przez prywatnego przewoźnika. _ Z tańszych przejazdów korzystali głównie ludzie starsi. Teraz pewnie PKS wróci do poprzednich cen _ - przewiduje Studniak.

Podobna walka między PKS-em a prywatnym przewoźnikiem odbyła się w Słupsku. Zakończyła się przed miesiącem orzeczeniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wynika z niego, że PKS Słupsk, łamiąc prawo, chciał doprowadzić konkurencję, firmę Nord Express, do upadku. Ta ostatnia pierwsze kursy uruchomiła na trasie Słupsk - Główczyce. Łącznie 12 kursów dziennie, bilet kosztował niecałe 8 zł. Odpowiedź PKS-u była natychmiastowa - zwiększenie kursów z 16 do 34 dziennie i obniżenie ceny biletu do około 5 zł. Dochodziło do tego, że jednocześnie na przystanek przyjeżdżały po trzy autobusy, dwa PKS i jeden NE. Tak działo się na trasie obsługiwanej tylko przez konkurencję PKS. - Chcieli nas po prostu zniszczyć i wprowadzić znów wysokie ceny. Mało brakowało, a by im się to udało, ledwo dawaliśmy radę. Pracownicy pensje dostawali w ratach. Niektórzy odeszli - opowiada nam Piotr Rachwalski, prezes Nord Express.

UOKiK uznał ceny PKS za rażąco niskie i nałożył karę - 16 tys. zł. Monopolista odwoływał się przez 3 lata i ostatecznie przegrał. To jednak nie koniec sprawy. _ Teraz toczy się sprawa przed sądem cywilnym. Nie żądamy odszkodowania, a jedynie zwrotu zysków utraconych przez działania PKS. Wraz z odsetkami to blisko pół miliona złotych _ - ocenia Piotr Rachwalski, prezes Nord Express. Poza tym firma domaga się nawiązki na cele publiczne: dom dziecka w Ustce i stowarzyszenie Aktywne Pomorze. Walka z prywatną konkurencją doprowadziła państwową firmę PKS Słupsk do ogromnych strat finansowych. Skończyło się to wypowiedzeniem kontraktu dyrektorowi. - Zarząd PKS-u walczył cenami tak długo, bo nikt tam nie ryzykował własnych pieniędzy, a teraz nikt nie odpowiada za ogromne straty. Prywatni przewoźnicy nie mogą sobie na to pozwolić. Bankructwa nikt nam nie sfinansuje - powiedział nam Rachwalski. Nie wszędzie jednak walka przybiera tak agresywne formy. W Polsce działają obecnie 174 PKS-y, 80 z nich to nadal firmy
państwowe. Sytuacja ekonomiczna niemal wszystkich w ostatnich latach znacznie się pogorszyła. Jak wynika z badań przeprowadzonych w ubiegłym roku przez ekspertów Konfederacji Pracodawców Polskich, jedna trzecia z nich przynosi straty. Z kolei zaledwie jedna czwarta przedsiębiorstw uzyskuje niewielki wynik dodatni, przy czym w większości nie przekracza on 2-3 proc. przychodów. Jednym z czekających w kolejce na prywatyzację jest PKS Żywiec, który od lata zmaga się z silną konkurencją. _ W powiecie żywieckim jest aż czternastu prywatnych przewoźników. Aby skutecznie z nimi konkurować, potrzebujemy blisko 6 mln zł na modernizację autobusów i zakup mniejszych, które zużywają mniej paliwa _ - mówi Stanisław Herbut, prezes PKS Żywiec.

d1qkzfh

Prezes PKS Gdańsk, przewoźnika należącego do Grupy Orbis, zapewnia, że jego firma nie niszczy mniejszych rywali. _ Konkurencja jest i zawsze była, jednak jest ona zdrowa, wojny cenowej nie ma _- mówi Piotr Topolewicz, prezes PKS Gdańsk. Dodaje, że w ciągu 3 lat, od kiedy firma została sprywatyzowana, zmuszona była wręcz podnieść ceny biletów o 6 proc. _ Wymusiły to na nas podwyżki cen paliwa i rosnące koszty płac, zwłaszcza kierowców _- mówi Topolewicz. Jak twierdzi, ceny u wszystkich przewoźników są podobne. _ Staramy się konkurować nowoczesnym taborem. Dzięki prywatyzacji, w ciągu ostatnich dwóch lat wymieniliśmy 40 autobusów. _

Państwo chce sprzedać większość PKS-ów

80 państwowych PKS-ów zostanie sprywatyzowanych do 2012 roku - tak zakłada rządowy program prywatyzacji. Większość ma być sprzedana prywatnym inwestorom. Jeśli tacy się nie pojawią, PKS-y trafią najpierw pod nadzór samorządów, które mają wyciągnąć je z finansowej zapaści. W tej chwili w Ministerstwie Skarbu Państwa leży 5 wniosków od samorządów, które chcą przejąć PKS-y. Są to m.in. samorządy Bytowa, Szczecinka, Krakowa i Dębicy. Gotowość do przejęcia lokalnego PKS-u wyraził także prezydent Kielc Wojciech Lubawski oraz samorządowcy z Żyradowa i Radomska. Największe PKS-y działają w Kielcach i Rybniku - każdy z nich dysponuje setką autobusów. To w większości przestarzały sprzęt - autobusy mają średnio 9-10 lat, a najstarsze pamiętają jeszcze wczesne lata 80-te. Państwowe PKS-y przynoszą straty, bo przez lata nie inwestowano w tabor. Stare autobusy zużywają mnóstwo paliwa i jeżdżą na słabo obłożonych trasach. Dodatkowo od kilkunastu lat państwowe przedsiębiorstwa dobijają prywatni przewoźnicy, Są tańsi i
często bardziej punktualni. Potrzeby inwestycyjne średniej wielkości PKS-u to około 6-7 milionów złotych. Tylko zakup jednego nowego autobusu to wydatek rzędu 600-650 tysięcy złotych.

M. Kamiński, J. Klein, H. Sadowski, T. Rożek
POLSKA Dziennik Bałtycki

d1qkzfh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1qkzfh