Trwa ładowanie...
07-04-2008 14:26

Plagiat ma się dobrze

Problem kradzieży prac naukowych stał się powszechny, ale nadal nie wiadomo, jak z nim walczyć.

Plagiat ma się dobrze
d44uke8
d44uke8

Ceny wahają się od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych. Wszystko zależy od tego, czy chodzi o referat, pracę licencjacką, czy magisterską. Koszty są też uzależnione od problematyki pracy - humanistyczne są tańsze. Student nie musi kupowć już istniejącej pracy, może zlecić napisanie podobnej. Rynek plagiatów rozwija się w zastraszającym tempie. Co na to władze uczelni? Jak na razie są bezradne.

Ogłoszenia o sprzedaży prac można znaleźć nawet na uczelnianych tablicach ogłoszeń, czy w portalach szkół wyższych. Działają nawet całe "firmy", które piszą na konkretne zlecenia w oparciu o już istejące prace. Wystarczy wysłać maila z tematem pracy i wskazówkami od promotora. "Firmy" odpisują w jakim terminie mogą przygotować pierwszy rozdział.

Dlaczego studenci nie piszą sami? Oczywiście zdarzają się leniwi żacy z kontem uzupełnianym systematycznie przez zamożnych rodziców, ale najczęściej powodem jest zapracowanie. Studenci nie mają czasu na pisanie swoich prac dyplomowych. Wielu z nich twierdzi, że ślęczenie w bibliotece im się nie opłaca - w tym czasie wolą zarabiać.
- Niestety to prawda. Nawet chciałbym sam pisać magisterkę, mam temat, który mnie interesuje, ale pracuję w agencji ubezpieczeniowej i muszę być dyspozycyjny. Wiem, że doświadczenie i dobra opinia w firmie jest najważniejsza. Sama magisterka nie da mi pracy. Szkoda tracić czas, jak można zarabiać. Niestety dużo moich kolegów z roku kupuje prace i wszyscy z tych samych względów, bo pracują lub zakładają własne firmy - mówi student zarządzania z Pomorza.

Od czasu pojawienia się zapisu o plagiacie w ustawie "Prawo o szkolnictwie wyższym", komisje dyscyplinarne wymierzały jedynie kary symboliczne, np. zawieszenie w prawach studenta na trzy miesiące.

Prof. Marek Rocki, przewodniczący Państwowej Komisji Akredytacyjnej, apeluje do promotorów, żeby tak formułowali tematy prac, by były twórcze, a nie odtwórcze. Uważa też, że należy zmniejszyć liczbę studentów, którzy podlegają jednemu promotorowi, tak aby mógł on uczciwie śledzić przebieg pracy nad dyplomem.

d44uke8

Jak twierdzi szef firmy Plagiat.pl dr Sebastian Kawczyński, z systemu antyplagiatowego korzystają obecnie 64 szkoły wyższe. Profesor Grażyna Prawelska-Skrzypek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zapowiada, że resort poważnie myśli o stworzeniu własnej bazy danych, która weryfikowałaby autentyczność prac składanych na uczelniach.

Z serwera mogłaby korzystać Państwowa Komisja Akredytacyjna, która kontroluje jakość kształcenia na uczelniach. Szkoły wyższe zdają sobie jednak sprawę z tego, że w wielu przypadkach nie sposób odróżnić prac napisanych samodzielnie od tych zawierających kryptocytaty czy napisanych na zamówienie. O problemie zaczynają myśleć też pracodawcy, którzy mają świadomość, że mimo bardzo dobrych ocen na dyplomie, nie zawsze zatrudniają wykwalifikowaną osobę.
- Pracodawcy powoli zaczynają mieć tego świadomość. Także w ich interesie leży zwiększenie skuteczności w walce z plagiatami, bo nieuczciwi studenci będą w przyszłości czyimiś pracownikami – mówi Grażyna Spytek-Bandurska z PKPP Lewiatan.

d44uke8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d44uke8