Podażowy przebieg handlu
Już w pierwszych minutach wtorkowego handlu dało się odczuć przewagę podaży. Można zatem stwierdzić, że dojście kontraktów w okolice górnego ograniczenia kilkumiesięcznej konsolidacji podziałało na kupujących paraliżująco.
Już w pierwszych minutach wtorkowego handlu dało się odczuć przewagę podaży. Można zatem stwierdzić, że dojście kontraktów w okolice górnego ograniczenia kilkumiesięcznej konsolidacji podziałało na kupujących paraliżująco.
Strona popytowa bowiem zupełnie nie reagowała wczoraj na coraz silniej rozwijający się ruch korekcyjny. Ciekawostką pozostawało także to, że była to nasza wewnętrzna inicjatywa, gdyż rynki Eurolandu zachowywały się bardzo neutralnie.
Tym samym w rejonie zniesienia 88.6% (poziom 2799 pkt) doszło do uformowania się lokalnego punktu zwrotnego (jak pamiętamy kupujący nie byli w stanie sforsować w/w pułapu cenowego w końcówce poniedziałkowego handlu).
Odzwierciedleniem przewagi obozu podażowego było miedzy innymi przełamanie intradayowej zapory popytowej: 2770 – 2773 pkt. Co istotne strefa zaczęła następnie pełnić rolę oporu, po czym na wykresie doszło także do naruszenia dolnej linii niewielkiego kanału trendowego (skonstruowanego na bazie wykresu intradayowego).
W konsekwencji fala spadkowa dotarła do kolejnego, już zdecydowanie istotniejszego obszaru cenowego: 2757 – 2760 pkt, zbudowanego na bazie zniesienia 38.2%.
W końcówce sesji, za sprawą bardzo stabilnie zachowujących się indeksów za oceanem, bykom udało się zainicjować ruch kontrujący. Ostatecznie zamknięcie czerwcowej serii kontraktów uplasowało się na poziomie 2762 pkt, czyli dokładnie 1% poniżej poniedziałkowej ceny odniesienia.
Obserwując ostatnie wydarzenia rynkowe (mam tutaj głównie na myśli nieproporcjonalnie większą aktywność popyt w stosunku do rynków Eurolandu) wydawało się, że kupujący są na dobrej drodze do pokonania swojego przeciwnika w rejonie górnego ograniczenia kilkumiesięcznej konsolidacji. Co prawda nadal nie możemy do końca wykluczać takiego wariantu, niemniej po raz kolejny okazało się, że we wspomnianych okolicach cenowych popyt traci zupełnie motywację do prowadzenia aktywnego i ofensywnego handlu. Co więcej, tym razem już w rejonie zniesienia 88.6% poprzedniego ruchu cenowego doszło do uformowania się lokalnego punktu zwrotnego (jak widać przebiegała tutaj także median line i czerwona, wewnętrzna linia trendu).
Czy czeka nas zatem obecnie ruch w kierunku dolnego ograniczenia kanału? Wydaje się, że taki scenariusz mógłby się uprawdopodobnić dopiero w sytuacji nie utrzymania naporu podaży przez zakres cenowy: 2736 – 2738 pkt wraz z przebiegającą w tym rejonie median line. W takim przypadku w pierwszej kolejności zwróciłbym jednak uwagę na strefę: 2684 – 2687 pkt, gdzie między innymi wypadają projekcje symetrycznej formacji ABCD. Jest to potencjalnie bardzo istotna informacja, gdyż jak pamiętamy poprzedni, nieco bardziej rozbudowany układ symetryczny XABCD sprawił, że na rynku doszło do wykrystalizowania się niezwykle silnego ruchu wzrostowego (trwającego od 18 lutego do 8 marca).
Warto zatem zwracać uwagę na harmoniczne układy symetryczne, gdyż tego typu formacje cechują się zazwyczaj sporymi walorami prognostycznymi. Wydaje się także, że zanegowanie strefy: 2684 – 2687 pkt (czyli tym samym formacji ABCD) również stanowiłoby dla nas cenną informację rynkową.
Musimy jednak pamiętać, że trend boczny rządzi się swoimi prawami, a jego podstawową cechą jest to, że rynkowe nastroje potrafią się zmieniać wręcz w losowy sposób. Rynek odznacza się zatem w takich okresach sporą niestabilnością i chwiejnością nastrojów. Często również generowane sygnały techniczne wykazują się mniejszą skutecznością (tak właśnie może być na przykład z wczorajszym, intradayowym wskazaniem technicznym wygenerowanym z chwilą naruszenia zapory popytowej: 2757 – 2760 pkt, zbudowanej na bazie zniesienia 38.2%). Ponieważ było to sygnał intradayowy, nieco wnikliwiej odniosę się do tej kwestii w swoich opracowaniach online. Na zakończenie warto jednak wspomnieć o zniżkujących rano kontraktach na amerykańskie indeksy i dość silnie tracącym na wartości indeksie Nikkei.
Opracowanie:
Paweł Danielewicz